USA obawiają się kolejnego konfliktu. „Nie leży w niczyim interesie”

Fot. REUTERS/Leah Millis

Rząd amerykański obawia się, że Izrael może podjąć decyzję o rozpoczęciu pełnoskalowego konfliktu w Libanie. W ostatnich tygodniach na granicy między państwami dochodziło do wzajemnego ostrzału sił izraelskich z bojownikami szyickiego ugrupowania Hezbollah. Ryzyko eskalacji wzrosło po ataku rakietowym na Bejrut, stolicę Iranu, w którym zginął jeden z dowódców Hamasu.

Komunikaty wypływające z Izraela wskazują, że państwo planować może rozpoczęcie operacji wojskowej w sąsiednim Libanie. Aby zapobiec wybuchowi pełnoskalowego konfliktu między Izraelem a szyicką grupą Hezbollah, prezydent Joe Biden oddelegował swoich doradców na Bliski Wschód – podaje amerykański dziennik „The Washington Post”.

USA: Rozszerzenie się konfliktu nie leży w niczyim interesie

Władze amerykańskie obawiają się, że Benjamin Netanjahu może uznać rozszerzenie walk na obszar Libanu za kluczowe dla politycznego przetrwania. Rząd obecnego premiera wciąż spotyka się bowiem z krytyką Izraelczyków, którzy winią go za niezdolność do zapobiegnięcia atakom Hamasu z 7 października 2023 roku.

Przedstawiciele rządu Stanów Zjednoczonych mieli przestrzegać Izrael przed eskalacją konfliktu z Libanem. Raport amerykańskiego wywiadu wskazuje bowiem, że prowadzenie kolejnej operacji wojskowej mogłoby sprawiać trudności Siłom Obronnym Izraela (IDF). Powodem miałyby być ograniczone zasoby powodowane przez trwający konflikt w Gazie. Wnioski te przekazali nieoficjalnie dziennikarzom rozmówcy powiązani z amerykańskim rządem.

Rzecznik Antony’ego Blinkena zapowiedział, że sekretarz stanu USA ma pojawić się w Izraelu w poniedziałek (8 stycznia). Omówi konkretne kroki mające na celu „zapobiegnięcie eskalacji” konfliktu z Hezbollahem. – Rozszerzenie się konfliktu poza Strefę Gazy nie leży w niczyim interesie – ani Izraela, ani regionu, ani świata – ocenił w rozmowie z dziennikarzem rzecznik Blinkena, Matt Miller.

Stany Zjednoczone obawiają się, że otwarty konflikt Izraela z Hezbollahem mógłby wciągnąć do wojny Iran, który wspiera libańskie ugrupowanie. Możliwość ta wiążę się z ryzykiem, że działania na Bliskim Wschodzie musiałoby rozpocząć również wojsko amerykańskie.

Nasilenie starć między Izraelem a Hezbollahem. Eksperci ostrzegają przed skutkami eskalacji

Ryzyko eskalacji konfliktu w Libanie wzrosło w wyniku izraelskiego ataku na Bejrut, w którym śmierć poniósł Saleh Al-Arouri, jeden z głównodowodzących Hamasu. Lider Hezbollahu Hasan nazwał zamach „poważnym przestępstwem, które nie może zostać przemilczane”. – Jeśli wróg myśli o prowadzeniu wojny z Libanem, będziemy walczyć bez ograniczeń, bez zasad i bez limitów – mówił w przemówieniu cytowanym przez portal The Times of Israel. W sobotę (6 stycznia) Hezbollah odpowiedział na zamach wystrzeleniem około 40 rakiet na terytorium Izraela.

We wcześniejszych tygodniach na granicy libańskiej dochodziło do licznych starć IDF z Hezbollahem. Strona izraelska podaje, że wymiany ognia spowodowały konieczność ewakuacji tysięcy mieszkańców oraz spowodowały śmierć dziewięciu żołnierzy IDF oraz czterech cywili. Komunikaty Hezbollahu wskazują natomiast, że śmierć poniosło 143 bojowników oraz 19 cywili.

Amerykański rząd ma być jednak zdania, że pomimo zdecydowanych słów, również lider Hezbollahu będzie starał się uniknąć eskalacji konfliktu. – Hezbollah nie chce brać na siebie odpowiedzialności za rozpoczęcie poważnej wojny – oceniał na łamach Al Jazeery Andrea Dessi, specjalista z Uniwersytetu Amerykańskiego w Rzymie.

Według szacunków wywiadu Hezbollah jest zaopatrzony w około 150 tys. rakiet i pocisków. Zasięg wielu spośród nich miałby pozwalać na prowadzenie ataków, na centralne części Izraela. Bilal Saab, specjalista amerykańskiego Middle East Institute, na łamach „The Washington Post” zauważył, że pozwoliłoby to na prowadzenie precyzyjnego ostrzału izraelskich zakładów petrochemicznych i reaktorów jądrowych. Ekspert ocenił również, że obecne uzbrojenie Hezbollahu sprawiłoby, że konflikt byłby znacznie poważniejszy w skutkach, niż kryzys izraelsko-libański z 2006 roku. – Liczba ofiar w Libanie mogłaby wynieść od 300 tys. do 500 tys. i pociągnąć za sobą masową ewakuację całego północnego Izraela – oceniał Saab.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 59
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com