Zapad w tym roku jest wyjątkowy. Raczej nie tak, jakby chciał Kreml

Fot. MON Białorusi

Tegoroczne ćwiczenia białorusko-rosyjskie Zapad są cieniem swoich wcześniejszych edycji. – Żołnierzy jest tak mało, że mamy problem ich znajdować na zdjęciach satelitarnych – mówi Gazeta.pl Konrad Muzyka. Powód jest jeden i oczywisty: Ukraina.

Oficjalnie według komunikatów białoruskich i rosyjskich w ćwiczeniach Zapad 2025 ma brać udział około 30 tysięcy żołnierzy. Liczba mogąca robić na pozór wrażenie. Gdyby to wszystko byli żołnierze brygad pancernych, zmechanizowanych i różnych wspierających ich pododdziałów bojowych, zgromadzeni na kilku poligonach przy granicy z Polską oraz Litwą. Ze sprzętem, zapasem amunicji i paliwa, gotowi do wymarszu. Tylko to zupełnie nie tak.

Ćwiczenia bez powodów do dumy

– Na Białorusi w fazie aktywnej ćwiczeń weźmie udział może około 10 tysięcy żołnierzy białoruskich i rosyjskich, rozrzuconych po wielu poligonach – mówi Muzyka, który jest założycielem firmy analitycznej Rochan Consulting, specjalizującej się głównie w obserwowaniu wojsk Białorusi, Rosji i przebiegu wojny w Ukrainie. Od lat przygląda się uważnie kolejnym ćwiczeniom Białorusinów i Rosjan. – To jest na tyle mało, że oglądając zdjęcia satelitarne poligonów i baz mamy problem ich znajdować – dodaje. Duże koncentracje wojska dość łatwo dostrzec z kosmosu. Pokazały to choćby przygotowania Rosjan do inwazji na Ukrainę, które były widoczne jak na dłoni na zdjęciach satelitarnych. Obozowisko kilku tysięcy ludzi z setkami pojazdów trudno ukryć.

– Ogólnie tegoroczne ćwiczenia mają mocno stonowany charakter. W oficjalnych środkach przekazu poświęca się im zdecydowanie mniej uwagi, niż tym poprzednim – opisuje Muzyka. Jak dodaje, wcześniejsza edycja ćwiczeń Zapad w 2021 roku była bardzo szczegółowo relacjonowana, z mnóstwem komunikatów, zdjęć, nagrań i dużą pompą towarzyszącą gromadzeniu sił. Wówczas Białorusini i Rosjanie twierdzili, że bierze w nich udział 200 tysięcy ludzi. Miały to być największe ćwiczenia wojskowe w Europie od rozpadu ZSRR. – W tym roku jest zupełnie inaczej. Publicznie dostępnych informacji jest bardzo mało. Nie mówiono też nic konkretnego o ćwiczonym scenariuszu – mówi Muzyka. Na kanale białoruskiego Ministerstwa Obrony na platformie Telegram przez ostatnie tygodnie Zapad i przygotowania do niego właściwie nie istnieją. Jest jeden komunikat z 11 września o koncercie dla żołnierzy obu państw zgromadzonych na poligonie Borysow.

Dzisiejszy komunikat o rozpoczęciu ćwiczeń jest lakoniczny. Cel ćwiczeń to trenowanie współpracy wojsk Białorusi i Rosji, mającej na celu bezpieczeństwo obu państw i odparcie potencjalnej agresji. Do tego pada zapewnienie, że manewry odbywają się na poligonach w głębi kraju i na jego wschodzie, czyli daleko od granic państw NATO i mają „charakter wyłącznie defensywny”. – To standardowa retoryka Białorusinów, którzy zawsze podkreślają, że ich wojsko ma zadania czysto obronne i celem jego istnienia jest zapobieganie wojnie. Wojna jest określana jako coś katastrofalnego i wskazywane są przy tym tragiczne doświadczenia terytoriów obecnej Białorusi z okresu II wojny światowej – opisuje analityk.

W 2021 roku twierdzono, że połączone siły białorusko-rosyjskie zatrzymują agresję dwóch fikcyjnych krajów na północy i zachodzie, po czym przechodzą do kontrofensywy. Nie trzeba było specjalnej dedukcji, żeby zrozumieć, że chodzi o walkę z siłami uderzającymi z terytorium Litwy, Łotwy i Polski. W tym roku nie było żadnych tego rodzaju informacji. – Może jeszcze dzisiaj Białorusini coś powiedzą, bo oni mają w zwyczaju pokazywać więcej niż Rosjanie – stwierdza Muzyka.Chodzi nie o czołgi, ale o sztaby

– W tegorocznych ćwiczeniach szczególnie ubogo prezentuje się element wojsk lądowych. Powód oczywiście nietrudno zgadnąć, Ukraina – mówi Muzyka. Rosjanie nie mają wolnych sił, które mogliby swobodnie przerzucić na poligony w Białorusi czy na północnym zachodzie swojego kraju. Ich gros jest zaangażowanych w wojnę. Gdyby rosyjskie dowództwo miało kilkadziesiąt tysięcy ludzi gotowych do walki, to by ich nie wysyłało na białoruskie poligony, ale na front. – Najmniej zaangażowana w wojnę jest marynarka wojenna. Zwłaszcza w sposób oczywisty Flota Bałtycka i Flota Północna. One też są częścią ćwiczeń Zapad, więc po nich można się spodziewać większej aktywności – mówi Muzyka.

Ekspert zwraca jednak uwagę, że tradycyjnie przywiązujemy największą uwagę do tego, co nie jest najważniejsze w tych ćwiczeniach. – Tak zwana faza aktywna, która zaczyna się właśnie dzisiaj 12 września i potrwa do 16 września, to nie jest ta najistotniejsza. Zapad to ćwiczenia dowódczo-sztabowe, czyli takie, których najważniejsza część nie odbywa się w błocie na poligonie – mówi Muzyka. Ta wcześniejsza faza przygotowawcza trwa już od wielu tygodni. Zintegrowana struktura dowodzenia wojsk Białorusi i Rosji, jak również ich władze cywilne, ćwiczą znalezienie się w stanie kryzysu i wojny. Tworzone są scenariusze na taki wypadek, przygotowywane i sprawdzane odpowiednie rozkazy. Aktualizowane i modyfikowane te starsze. Najciekawsze byłoby poznanie przebiegu tej części ćwiczeń, ale jak można się domyślić, na ten temat nie ma publicznych informacji.

Niezależnie od tego manewry Zapad, a zwłaszcza ich faza aktywna, za każdym razem wywołują znaczne zainteresowanie i poruszenie w sąsiednich krajach. Nie są bowiem wydarzeniem stricte militarnym, ale też propagandowym. Przynajmniej te wcześniejsze były, bo tym razem skala jest, jaka jest, więc panuje wspomniana względna cisza i umiarkowanie w chwaleniu się po stronie Rosjan. W tym roku z rozpędu są traktowane podobnie. Jednak tym razem to sąsiednie państwa NATO organizują większy pokaz siły. Polska, Litwa i Łotwa, a do tego jeszcze z oddali Niemcy, prowadzą właśnie swoje własne duże ćwiczenia, w których formalnie bierze udział około 70 tysięcy żołnierzy. Zamykane są granice i przestrzeń powietrzna przy nich. Pokaz siły i przygotowania, choć akurat tym razem po drugiej stronie realnego zagrożenia nie ma.

– Na co warto zwrócić w tym roku uwagę, to szczególna aktywność dezinformacyjna Ukraińców w kwestii manewrów Zapad. Bardzo dużo filmów i innych przekazów, które mają z jednej strony zwracać na nie uwagę, ale z drugiej przedstawiać wojska białoruskie i rosyjskie w jak najgorszym świetle. Na przykład umocnienia graniczne Białorusinów jako bezużyteczne i na pokaz, albo Rosjan przybywających na ćwiczenia jako pijaków – opisuje analityk. Ogólnie można więc spać spokojnie w trakcie Zapad 2025. To nie jest przykrywka do nagłego konwencjonalnego ataku na państwa bałtyckie czy Polskę.  

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 45
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com