Rosjanie tracą dowódców. Podano bilans ukraińskiego ataku na sztab Floty Czarnomorskiej

TT/olexander scherba @olex_scherba
Wywiad wojskowy Ukrainy poinformował, że w efekcie piątkowego ataku rakietowego na sztab Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu na okupowanym przez Rosję Krymie zginęło co najmniej dziewięć osób, a 16 zostało rannych. Dwaj wysocy rangą generałowie wroga zostali ciężko ranni. Straty wśród dowództwa po stronie rosyjskiej zmuszają do ciągłych rotacji w sztabach jednostek wojskowych.
Wśród rannych w piątkowym ataku są m.in. dowódca rosyjskiego zgrupowania na zaporoskim odcinku frontu generał Aleksandr Romanczuk i dowódca 200. samodzielnej brygady strzelców zmotoryzowanych sił obrony wybrzeża Floty Północnej generał Oleg Cekow. Stan zdrowia pierwszego z nich jest oceniany jako bardzo poważny, a drugi pozostaje nieprzytomny – poinformował szef ukraińskiego wywiadu, Kyryło Budanow w rozmowie z ukraińską redakcją Głosu Ameryki.
Szef HUR nie potwierdził pojawiających się w mediach pogłosek, że w ostrzale Sewastopola jakoby zginął dowódca Floty Czarnomorskiej admirał Wiktor Sokołow.
Budanow dał do zrozumienia, że podczas planowania operacji strona ukraińska korzystała z danych wywiadowczych przekazanych przez mieszkańców okupowanego Krymu i ukraiński ruch oporu, który działa na okupowanym półwyspie.
– Zbieramy informacje z różnych źródeł. Co zrozumiałe, źródła agenturalne są jednymi z najważniejszych – przyznał rozmówca Głosu Ameryki.
Generał odmówił odpowiedzi na pytanie, czy Ukraińcy wykorzystali do uderzenia na sztab Floty Czarnomorskiej pociski rakietowe przekazane przez państwa zachodnie (brytyjskie pociski Storm Shadow).
– Muszę powstrzymać się od odpowiedzi. Myślę, że powinniście mnie zrozumieć – powiedział Budanow.
Gwardyjski pułk w ciągłej rotacji
Brytyjskie ministerstwo obrony podkreśla, że straty Rosjan zmuszają ich do rotacji wśród dowódców.
Poinformowano, że dowódca 247. gwardyjskiego pułku desantowo-szturmowego pułkownik Wasilij Popow został najprawdopodobniej zabity na początku września 2023 roku w okolicach Orichiwa w obwodzie zaporoskim, gdzie toczyły się intensywne walki.
Zaledwie kilka tygodni wcześniej, w sierpniu, jego poprzednik, pułkownik Piotr Popow, prawdopodobnie zrezygnował z dowodzenia. Niezależne rosyjskie media twierdzą, że był to z jego strony gest protestu wobec niezdolności wojska do odzyskania ciał poległych żołnierzy. Z kolei w pierwszych tygodniach inwazji ówczesny dowódca 247. pułku Konstantin Zizewski został zabity w pobliżu Mikołajowa.
„Doświadczenia 247. pułku unaoczniają ekstremalne straty i duży poziom rotacji w rosyjskich siłach zbrojnych, nawet na stosunkowo wysokich szczeblach”
– zauważyło brytyjskie ministerstwo.