Telefon do Władimira Putina. Erdogan miał wzywać do zachowania zdrowego rozsądku

AP Photo/Nedim Enginsoy Pavel Bednyakov/Photo host Agency RIA Novosti via AP
Prezydent Turcji apelował do Władimira Putina, aby ten zachował zdrowy rozsądek – informuje Reuters. Recep Erdogan rozmawiał z przywódcą Rosji w sobotę, jeszcze przed wstrzymaniem przez szefa Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna marszu na Moskwę. Zdaniem Anny Marii Dyner, analityczki Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, „ta wielka inscenizacja może wyzwolić więcej procesów, niż się inscenizatorom wydawało”.
Kancelaria prezydenta Turcji poinformowała, że Recep Erdogan przeprowadził w sobotę rozmowę telefoniczną z Władimirem Putinem. Odbyła się ona jeszcze przed opublikowaniem przez szefa Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna informacji o zawróceniu kolumn najemników i przerwaniem marszu na Moskwę. Jak podaje Reuters, Erdogan miał powiedzieć Putinowi, aby ten zachował zdrowy rozsądek, a także zapewnić go, że Ankara jest gotowa pomóc w doprowadzeniu do pokojowego rozwiązania sytuacji. Kreml w oficjalnym komunikacie przekazał z kolei, że Erdogan wyraził pełne poparcie dla działań podjętych przez rosyjskie kierownictwo w sprawie buntu wagnerowców.
Przypomnijmy, że także w Turcji kilka lat temu odbyła się nieudana próba wojskowego zamachu stanu. Została ona przeprowadzona nocą z 15 na 16 lipca 2016 roku. Wówczas wieczorem tureckie wojsko na kilka godzin przejęło władzę w kraju. Na ulicach pojawiły się czołgi, zamknięto wszystkie lotniska, a wojskowi przejęli państwową TV. Armia twierdziła, że działa w obronie demokracji i świeckości państwa oraz zapowiedziała wprowadzenie nowej konstytucji. Pucz załamał się krótko po północy w nocy z 15 na 16 lipca, a w jego następstwie władze państwowe rozpoczęły aresztowania pod zarzutem udziału w zamachu lub popierania go.
Telefony do Władimira Putina. Oprócz Erdogana dzwonił Łukaszenka
Władimir Putin w sobotę dwukrotnie rozmawiał także z Alaksandrem Łukasznką – rano i wieczorem. Białoruski dyktator przeprowadził negocjacje z Jewgienijem Prigożynem i ostatecznie przekonał go do wycofania się z „marszu na Moskwę”. Politolog Vadim Gigin, którego cytuje Białoruska Agencja Telegraficzna BelTA, powiedział, że według jego informacji rozmowa ta była trudna. Późnym wieczorem białoruska agencja przekazała, że Łukaszenka szczegółowo przedstawił Putinowi wyniki negocjacji z kierownictwem Grupy Wagnera, za co rosyjski prezydent miał mu podziękować. Obecnie najemnicy wracają do swoich baz. Decyzję o wycofaniu się ogłosił w mediach społecznościowych Jewgienij Prigożyn. Sytuacja jest jednak dynamiczna.
Analityczka PISM o buncie Grupy Wagnera. „To jeszcze nie koniec”
Wydarzenia z Rosji komentuje na bieżąco na Twitterze m.in. analityczka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Anna Maria Dyner. „Choć to jeszcze nie koniec, jak wszyscy mam wrażanie wielkiej inscenizacji. Ale ona może wyzwolić więcej procesów, niż się inscenizatorom wydawało” – zaczęła ekspertka serię wpisów analizujących sytuację po ogłoszeniu przez Prigożyna o wycofaniu się z próby przewrotu. „Jak to jest możliwe, że uzbrojona kolumna jedzie kilkaset kilometrów i nikt jej nie próbuje zatrzymać? Czy nie świadczy to aby o słabości rosyjskich struktur siłowych? Jaki to jest sygnał dla zwykłych obywateli, ale też środowisk przestępczych?” – zastanawia się analityczka i wskazuje, że negocjacje z szefem Grupy Wagnera musiał poprowadzić Alaksandr Łukaszenka. „Czyżby Putin jednak nie był wszechmocny?” – stawia kolejne pytanie Dyner.
Ekspertka zastanawia się również nad tym, „co o tej sytuacji mają myśleć zwykli rosyjscy żołnierze na froncie”. „Prigożyn wczoraj powiedział głośno to, co wielu po cichu myśli w okopach. Teraz mogą mieć tylko poczucie, że również przez niego zostali oszukani. Czy będą zatem mieli motywację do walki z Ukrainą?” – pisze Dyner. Jak wskazuje, „kolejne pytania pojawią się z dalszymi losami Prigożyna i ewentualnych 'sponsorów’ buntu. Jeśli zostaną surowo ukarani, to czekają nas przetasowania w rosyjskiej elicie władzy. Jeśli nie zostaną (w co wątpię, choć…), to może się okazać, że każdy może rzucić wyzwanie Putinowi” – ocenia. Zdaniem analityczki w rosyjskiej elicie będzie coraz więcej napięć z dwóch powodów – braku sukcesu w Ukrainie oraz ze względu na przyszłoroczne „wybory” prezydenckie.
Co się stanie z Grupą Wagnera? Putin odpuści Prigożynowi?
Jak podaje Informacyjna Agencja Radiowa, we wszystkich miastach zdjęto bilbordy reklamujące służbę najemniczą, a wagnerowców zaczęto w kremlowskich mediach nazywać nielegalną organizacją. Funkcjonariusze FSB w ciągu dnia wchodzili do mieszkań byłych i obecnych żołnierzy oddziałów najemniczych, przeprowadzali rewizje i zatrzymywali wagnerowców. W ocenie analityków wojskowych – na razie nie wiadomo, czy to już koniec kryzysu w Rosji.
Sytuację komentuje na Twitterze dziennikarz Gazeta.pl Maciek Kucharczyk. „I co, tak się rozejdą do 'domów’ i 'sorka’? Przecież system nie może tego puścić płazem. Jaką pewność Prigożyn może mieć, że przeżyje następne 48h? A pomniejsi Wagnerowcy? To jest jakieś absurdalne przedstawienie” – stwierdza nasz dziennikarz.
Chaos w Rosji. NATO i UE monitorują sytuację
Sytuację w Rosji monitorują NATO i Unia Europejska. Cały czas trwają konsultacje między sojusznikami i europejskimi stolicami. Uruchomione jest unijne centrum reagowania kryzysowego. Jest ono aktywowane wtedy, gdy istnieje pilna potrzeba ściślejszej koordynacji między państwami członkowskimi. Te kontakty odbywają się w różnych formatach i na różnych poziomach. Kwatera główna Sojuszu nadal powstrzymuje się od komentarzy i poprzestaje jedynie na informacjach, że sytuacja jest monitorowana. Z sytuacją w Rosji zapoznał się również prezydent USA Joe Biden, przekazał Biały Dom. Wcześniej szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken poinformował, że przeprowadził konsultacje z sojusznikami i zadeklarował dalsze wsparcie Ukrainy.
Źródło: gazeta.pl