Wielki protest w Tbilisi. Demonstranci spotkali się przed gruzińskim parlamentem. Udział wzięli szefowie MSZ Litwy, Estonii i Islandii

Fala protestów w Gruzji / autor: PAP/EPA/DAVID MDZINARISHVILI
Późnym wieczorem w środę fale demonstrantów przelewały się w różnych kierunkach w centrum Tbilisi, by w końcu spotkać się na wielkim mitingu pod gruzińskim parlamentem. Wzięli w nim udział szefowie MSZ Litwy i Estonii oraz szefowa MSZ Islandii. W Gruzji trwają protesty przeciwko forsowanej przez władze ustawie o zagranicznych agentach.
Ministrowie spraw zagranicznych Litwy, Estonii i Islandii ze sceny przed parlamentem wygłosili słowa poparcia dla Gruzinów.
Nigdy nie zostawimy was samych
— mówił szef litewskiej dyplomacji Gabrielus Landsbergis. Na jego zadane po gruzińsku pytanie: „Dokąd idziemy” tłum odpowiedział: „do Europy!”.
Spod parlamentu manifestanci ruszyli w kierunku budynku MSW, zalewając ponownie cały prospekt Rustawelego.
„Spokojnych dni nie będzie…”
Jeszcze w środę rano wydawało się, że gruzińską stolicę w końcu czeka spokojniejszy dzień. Partia władzy konsekwentnie realizując swój plan prac nad ustawą o agentach zagranicznych, przyjęła we wtorek projekt w trzecim czytaniu. Nowe prawo przewiduje, że osoby prawne i media otrzymujące ponad 20 proc. budżetu z zagranicy podlegałyby rejestracji i sprawozdawczości oraz trafiłyby do rejestru agentów obcego wpływu. Przeciwnicy ustawy ostrzegają, że zagraża ona sektorowi obywatelskiemu i godzi w europejskie aspiracje Gruzji.
Spokojnych dni nie będzie, dopóki nie zniknie ta ustawa
— mówi Besiki. Gruzini, z którymi PAP rozmawiała w stolicy, są przekonani, że dopiero teraz protesty się nasilą.
Kolejnym etapem procesu legislacyjnego ma być prezydenckie weto, które – w zależności od decyzji partii rządzącej – będzie tylko krótkotrwałą formalną przeszkodą albo szansą na zmianę ustawy. Zarówno eksperci, jak i zwykli obywatele liczą się jednak także z tym, że w obecnej napiętej sytuacji wydarzenia mogą potoczyć się według nieprzewidzianego przez nikogo scenariusza.
Rządząca partia Gruzińskie Marzenie nie zamierza ustępować, a winą za protesty regularnie obarcza bliżej nieokreśloną Partię Globalnej Wojny.
Jedyna partia wojny znajduje się w Moskwie. To partia, która napadła na Gruzję w 2008 r., na Ukrainę w 2014 ro i teraz prowadzi wojnę przeciwko suwerenności i integralności Ukrainy
— skomentował Landsbergis.