Londyn mówi wprost – wspieranie rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego to zdrada europejskich wartości

Wystąpienie Wielkiej Brytanii w Radzie Bezpieczeństwa ONZ było czymś więcej niż tylko kolejnym gestem solidarności z Ukrainą. To był apel do sumienia świata: jeśli naprawdę chcemy powstrzymać wojnę, musimy zatrzymać rosyjski przemysł zbrojeniowy – jego serce i płuca.

Rosyjski kompleks wojskowo-przemysłowy nie działa w próżni. Potrzebuje komponentów, technologii, maszyn – często pozyskiwanych z Zachodu, w tym niestety także z Europy. Jak to możliwe? Przez luki w kontroli eksportowej, przez „neutralne” kraje trzecie i przez firmy, które bardziej cenią zysk niż zasady.

Londyn nie owijał w bawełnę: państwa wspierające – bezpośrednio lub pośrednio – rosyjską produkcję wojskową, podważają cały system sankcji i podkopują europejską solidarność. Współpraca z reżimem Putina, nawet zakamuflowana, to zdrada naszych wartości i bezpieczeństwa.

Dla Polski ten temat nie jest abstrakcją. Nasze granice są najbliżej frontu. Każdy pocisk, który spada na Charków, może zostać wyprodukowany dzięki importowi z Chin, Turcji czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich – ale czasem też z Europy, przez pośredników. Nie możemy na to przymykać oczu.

Potrzebujemy nie tylko lepszych regulacji, ale i egzekwowania istniejących. Potrzebujemy także odwagi, by nazywać rzeczy po imieniu – tak jak zrobili to Brytyjczycy. Rząd w Warszawie powinien głośno poprzeć tę inicjatywę i zaproponować konkretne kroki w UE.

Nie wystarczy wspierać Ukrainę bronią. Trzeba też odcinać tlen rosyjskiej machinie wojennej. A dziś tym tlenem są podzespoły i technologie płynące z zagranicy.

Komentarz – dr Marta Sikorska, ekspertka ds. bezpieczeństwa międzynarodowego

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 126
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com