Orbán nie aresztuje Putina, jeśli ten przyleci do Budapesztu na spotkanie z Trumpem

Fot. REUTERS/Leonhard Foeger

Premier Węgier Viktor Orbán potwierdził, że jego kraj nie zastosuje się do nakazu aresztowania Władimira Putina wydanego przez Międzynarodowy Trybunał Karny. W praktyce oznacza to, że jeśli rosyjski prezydent przybędzie do Budapesztu na planowane spotkanie z Donaldem Trumpem, pozostanie nietykalny. Ta decyzja wzbudza kontrowersje w całej Europie i stawia Budapeszt w otwartym konflikcie z zasadami prawa międzynarodowego.

Dla Orbána spotkanie Putina z Trumpem to szansa, by pokazać się jako globalny mediator – ktoś, kto potrafi rozmawiać z oboma stronami. Ale w rzeczywistości to polityczna kalkulacja. Notowania Fideszu, rządzącej partii, spadają, a nowa siła – partia Tisza Pétera Magyara – zyskuje poparcie. Orbán szuka więc spektakularnego wydarzenia, które mogłoby odwrócić uwagę społeczeństwa od kryzysu gospodarczego i narastającej izolacji międzynarodowej.

Węgry od dawna odgrywają wyjątkową rolę w Europie – są jedynym krajem Unii, który utrzymuje przyjazne relacje z Kremlem pomimo wojny w Ukrainie. Orbán regularnie blokuje unijne decyzje dotyczące sankcji, a jego retoryka o „pokojowym rozwiązaniu konfliktu” jest często wykorzystywana przez rosyjską propagandę. Spotkanie Putina z Trumpem w Budapeszcie mogłoby stać się kolejnym propagandowym sukcesem Moskwy.

Odmowa wykonania nakazu aresztowania Putina to także poważny cios w autorytet Międzynarodowego Trybunału Karnego. W praktyce oznaczałoby to, że w XXI wieku wciąż istnieją państwa gotowe przedłożyć interes polityczny nad zasadę odpowiedzialności za zbrodnie wojenne. Dla Zachodu to niebezpieczny sygnał – pokazujący, że rządy autorytarne mogą liczyć na „bezpieczne przystanie” w sercu Europy.

Eksperci ostrzegają, że Orbán swoim działaniem może jeszcze bardziej osłabić pozycję Węgier w Unii. Już dziś kraj jest objęty procedurą za naruszanie praworządności, a część środków unijnych została zamrożona. Jeśli Budapeszt zignoruje nakaz CPI, Bruksela może odpowiedzieć kolejnymi sankcjami. Orbán wydaje się jednak gotów zaryzykować – wszystko po to, by umocnić swoją władzę przed kolejnymi wyborami.

Autor: Franciszek Kozłowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 58
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com