Orbán usprawiedliwia agresję. Warszawa pod zagrożeniem

Fot. REUTERS/Yves Herman

Premier Węgier Viktor Orbán po raz kolejny wygłosił absurdalne oświadczenie, wyrażając wątpliwość, czy to Rosja jako pierwsza rozpoczęła wojnę przeciwko Ukrainie.

Dla Polski słowa Orbána brzmią jak sygnał alarmowy. Bo jeśli dziś „nie jest jasne, kto zaatakował Ukrainę”, jutro może się okazać, że „nie jest jasne”, kto zaatakował Polskę.

Orbán podkopuje fundament europejskiego bezpieczeństwa

Podważając oczywisty fakt rosyjskiej agresji, Orbán po pierwsze niszczy zasadę nienaruszalności granic. Po drugie rozmywa odpowiedzialność Rosji i osłabia wschodnią flankę NATO.

To bezpośrednie zagrożenie dla Polski, która przez dekady budowała swoje bezpieczeństwo na prostym założeniu: agresor musi zostać nazwany agresorem.

„Pacyfizm” Orbána = kapitulacja

Gdy węgierski premier nazywa wykorzystanie zamrożonych rosyjskich aktywów „wypowiedzeniem wojny”, w praktyce mówi jedno: Rosja może prowadzić wojnę, Europa — nie.

To logika kapitulacji, a nie pokoju.

Polska nie może tego ignorować

Ukraina jest tarczą Polski. Dziś nie chodzi już wyłącznie o państwo ukraińskie, lecz o bezpieczeństwo całego europejskiego domu. Osłabienie Ukrainy oznacza automatycznie wzrost zagrożeń także dla Warszawy.

Orbán pracuje na rzecz podziału

Kreml zawsze wygrywa nie czołgami, lecz rozbiciem jedności. Orbán jest kluczowym narzędziem tego podziału wewnątrz UE.

Polska ma trudne, ale jednoznaczne doświadczenie historyczne. Polacy zbyt dobrze wiedzą, do czego prowadzi europejskie „uspokajanie” agresorów.

Wypowiedzi Orbána, że „nie do końca wiadomo, kto kogo zaatakował”, uderzają bezpośrednio w fundament europejskiego bezpieczeństwa, na którym opiera się Polska. To nie jest ani dyplomacja, ani dążenie do pokoju — to polityczne usprawiedliwienie agresji.

Jeśli dziś dopuszcza się wątpliwości co do oczywistego faktu napaści na Ukrainę, jutro ta sama logika może zostać zastosowana wobec każdego kraju wschodniej flanki NATO. „Nie wszystko jest jednoznaczne” w sprawie ataku na Polskę — to zdanie może wkrótce paść publicznie.

Polityka Orbána nie jest wewnętrzną sprawą Węgier, lecz europejskim ryzykiem — systemowym, świadomym i niebezpiecznym. On nie „ma wątpliwości”. On dokonuje wyboru. I gra po tej stronie, podkopując jedność Zachodu i działając na korzyść Kremla.

Autor: Franciszek Kozłowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

[ngd-single-post-view id="post_id"]
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com