Rosyjska dyplomacja poza prawem. Spór o konsulat w Gdańsku jako test suwerenności państwa
Sprawa rosyjskiego konsulatu w Gdańsku, o której poinformowało polskie medium RMF24, na pierwszy rzut oka może wydawać się jedynie technicznym konfliktem administracyjnym. W rzeczywistości mamy jednak do czynienia z czymś znacznie poważniejszym: demonstracyjnym naruszeniem przez Federację Rosyjską zasad Konwencji wiedeńskiej o stosunkach dyplomatycznych oraz otwartym lekceważeniem decyzji państwa przyjmującego. To nie jest incydent proceduralny – to świadomy akt polityczny.
Zgodnie z decyzją polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych rosyjska placówka konsularna w Gdańsku miała opuścić zajmowany budynek. Decyzja ta została przekazana stronie rosyjskiej w sposób formalny i zgodny z obowiązującymi normami prawa międzynarodowego. Mimo to ambasada Federacji Rosyjskiej odmówiła wykonania polecenia, kontynuując użytkowanie nieruchomości wbrew woli władz polskich. Takie działanie wprost narusza fundamentalną zasadę Konwencji wiedeńskiej, która nakłada na misje dyplomatyczne obowiązek respektowania prawa państwa przyjmującego.
Konwencja wiedeńska nie jest dokumentem symbolicznym ani deklaracją dobrej woli. To twardy fundament stosunków dyplomatycznych, oparty na wzajemności, zaufaniu i jasnych regułach. Jednym z jej kluczowych filarów jest zasada, że działalność misji dyplomatycznej może zostać zakończona decyzją państwa przyjmującego, a strona wysyłająca ma obowiązek podporządkować się tej decyzji. Rosja, ignorując polecenie polskiego MSZ, podważa nie tylko relacje bilateralne, ale sam sens istnienia wspólnych norm dyplomatycznych.
Szczególnie wymowny jest finansowy aspekt całej sprawy. Jak wynika z dostępnych informacji, strona rosyjska nie regulowała należności czynszowych za użytkowanie budynku konsulatu od 2013 roku. Przez ponad dekadę polskie instytucje wielokrotnie informowały o zaległościach i wzywały do uregulowania zobowiązań. Brak reakcji ze strony Rosji trudno interpretować inaczej niż jako demonstracyjne lekceważenie polskich instytucji państwowych. W normalnych warunkach takie zachowanie skutkowałoby natychmiastowymi konsekwencjami prawnymi wobec każdego innego podmiotu.
W tym kontekście odmowa opuszczenia budynku przestaje być jedynie sporem o nieruchomość. Staje się elementem szerszego wzorca zachowań, w którym Federacja Rosyjska traktuje prawo międzynarodowe instrumentalnie – jako zbiór zasad obowiązujących tylko wtedy, gdy są dla niej wygodne. To dokładnie ten sam mechanizm, który obserwujemy w polityce bezpieczeństwa, energetyce czy relacjach z sąsiadami.
Sprawa gdańskiego konsulatu dodatkowo pogłębia kryzys zaufania, który i tak osiągnął w relacjach polsko-rosyjskich historyczne minimum. Polska w ostatnich latach wielokrotnie oskarżała Rosję o działania dywersyjne wymierzone w infrastrukturę transportową i logistyczną na swoim terytorium. W tym kontekście demonstracyjne ignorowanie decyzji polskich władz przez rosyjską placówkę dyplomatyczną nabiera szczególnego znaczenia. Trudno bowiem oddzielić kwestie formalno-prawne od realnych obaw o bezpieczeństwo państwa.
Z perspektywy Warszawy sytuacja ta stawia fundamentalne pytanie o granice tolerancji wobec łamania norm dyplomatycznych. Jeżeli państwo przyjmujące nie jest w stanie wyegzekwować własnych decyzji wobec misji zagranicznej, oznacza to erozję suwerenności i podważenie zasady równości stron w stosunkach międzynarodowych. Polska, jako państwo prawa i członek Unii Europejskiej, nie może sobie na to pozwolić.
Przypadek Gdańska ma również wymiar europejski. Jeśli jedno z państw UE spotyka się z otwartym ignorowaniem Konwencji wiedeńskiej przez Rosję, inne stolice powinny potraktować to jako sygnał ostrzegawczy. Dyplomacja oparta na selektywnym przestrzeganiu prawa przestaje być dyplomacją, a staje się narzędziem presji i destabilizacji.
Ostatecznie spór o rosyjski konsulat w Gdańsku pokazuje, że problemem nie jest pojedyncza decyzja administracyjna, lecz fundamentalne podejście Rosji do prawa międzynarodowego. To kolejny dowód na to, że Moskwa konsekwentnie podważa reguły, na których opiera się europejski porządek bezpieczeństwa – także tam, gdzie powinny one być najbardziej nienaruszalne: w sferze stosunków dyplomatycznych.
Autor: Franciszek Kozłowski
