Karnkowski: Trudny wiek emerytalny. PO unika tematu jak ognia

Pixabay

Od dawna wiadomo, że system emerytalny, rozumiany według założeń z początku ubiegłego wieku to raczej melodia przeszłości. Początkowo opierał się on na pomyśle, że liczni pracujący utrzymywać będą tych starszych kolegów, którzy dożyją do emerytury i potem jeszcze kilka lat, raczej mniej niż więcej, pożyją. Szczęśliwców było coraz więcej, właściwie emerytury dożywać zaczęli prawie wszyscy, jednak i pracujących przybywało, więc machina działała dalej.

Aby utrzymać ją przy życiu Zachód zaczął łatać braki sprowadzając imigrantów, jednak stopniowo i to przestało wystarczać, ponieważ żywych i wcale się na tamten świat niespieszących emerytów wciąż przybywało, a pracujących na ich emerytury młodszych już niekoniecznie. W końcu pojawiły się więc pomysły, by przesunąć granicę wieku emerytalnego, co jednak napotkało na protesty. Najbardziej spektakularne i wciąż jeszcze się tlące miały miejsce we Francji. W Polsce nie ma zbyt wielu imigrantów, starzejemy się szybko, stąd też i u nas granica przejścia na emeryturę od lat jest zagrożona. 

Wiek emerytalny był politycznym gwoździem do trumny 

Po drodze podniósł ją Donald Tusk w sposób autorytatywny (a nawet autorytarny) i arogancki do tego stopnia, że kosztowało to jego polityczne zaplecze (była to jedna z przyczyn) utratę rządów. PiS do władzy doszedł między innymi pod hasłem powrotu do poprzedniego stanu rzeczy i obietnicę tę zrealizował. Na emeryturę możemy przejść więc wcześniej, ale równie dobrze można pracować dalej. W wyniku porozumień z Unią Europejską, ale też ekonomicznego i demograficznego „przymusu”, państwo zachęcać ma nas, byśmy w pracy zostali jeszcze kilka lat. Zachęcać, ale nie zmuszać. Na same emerytury można natomiast próbować odkładać sobie samemu, nie oglądając się na coraz częściej nienarodzone i nieplanowane obecne i przyszłe dzieci. 

PO nie chce rozmawiać o wieku emerytalnym

Czy będzie to działało w nieskończoność? Mało kto chyba w to wierzy, jednak na razie plan działa. Trochę niespodziewanie jednak wiek emerytalny stał się tematem kampanii, ponieważ niby nikt podnosić go nie chce, a jednak najpierw wyszło, że Platforma Obywatelska nie jest zainteresowana, by o tę kwestię pytać, potem okazało się, że Donald Tusk dokonał reformy emerytalnej nie pod wpływem rozmów z ekspertami, a po konsultacjach z Angelą Merkel. Eksperci natomiast też potrafią wciąż podsuwać pomysł, by ludzi do dłuższej pracy nie tyle namówić (co jest zasadne), co zmusić (co już tak dobrze nie brzmi). Niektórzy chcą nawet podnosić wiek emerytalny do „siedemdziesiątki”, a Przemysław Wipler spodziewa się, że będziemy pracować do śmierci. Lewica zapowiada z kolei, ze z rządu, który by chciał tu coś zmieniać, wyjdzie i chwała jej za to, ale i tu pojawiają się pomysły by moment przejścia na emeryturę wyrównać dla kobiet i mężczyzn.

Co ciekawe, bardzo podobne pomysły mają tu Ryszard Petru i Adrian Zandberg, choć wydawałoby się, że w ramach opozycji dzieli ich akurat niema wszystko. „Nowa pozycja sześćdziesiąt siedem, państwo w roli głównej (tu pada brzydkie słowo – przyp. autora) ciebie” – śpiewał przed laty niezbyt zachwycony reformą śląski zespół Faul. Czy po wyborach tego kawałka słuchać będzie trzeba jako aktualnego komentarza, a nie świadectwa słusznie przerwanej przez wyborców minionej epoki?

Źródło

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com