Kryzys na granicy. Przydacz: Prowadzimy rozmowy, ale strona białoruska zachowuje się destrukcyjnie
– No niestety, strona białoruska zachowuje tutaj nie tylko niekonstruktywnie, co destrukcyjnie – stwierdził wiceszef MSZ, pytany o sytuację na granicy. – W tym sensie, że prowadzi celowe działania, my nazywamy je działaniami hybrydowymi, wysyłając migrantów celem spowodowania kryzysu migracyjnego na granicach Unii Europejskiej – dodał Marcin Przydacz.
Od 2 września w miejscowościach przy granicy z Białorusią obowiązuje stan wyjątkowy. Ma potrwać 30 dni, ale z nieoficjalnych informacji wynika, że jego przedłużenie jest już niemal pewne. Według doniesień ma on potrwać kolejne 60 dni. Mało prawdopodobne wydaje się natomiast, że rząd poluzuje ograniczenia dla mediów, o co apelowały niezależne redakcje.
Wiceszef MSZ: Spodziewać się należy, że ten stan zostanie przedłużony
Marcin Przydacz, wiceszef MSZ, poinformował, że w czwartek rząd zajmie się sprawą przedłużenia stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej. – Myślę, że nie ustały powody, dla których ten stan wyjątkowy został wprowadzony w pasie przygranicznym. W związku z tym – tak jak mówię – decyzja należy do prezydenta, ale spodziewać się należy, że ten stan zostanie przedłużony – powiedział na antenie RMF FM.
Dopytywany, czy Polska prowadzi w ogóle rozmowy z Białorusią, stwierdził, że tak. – Prowadzone rozmowy na odpowiednim szczeblu na odpowiednim poziomie, także dotyczące granicy. (…) Odbyły się kilka tygodni wcześniej rozmowy pomiędzy MSW, a przedstawicielami strony białoruskiej. No niestety, strona białoruska zachowuje tutaj nie tylko niekonstruktywnie, co destrukcyjnie. W tym sensie, że prowadzi celowe działania, my nazywamy je działaniami hybrydowymi, wysyłając migrantów celem spowodowania kryzysu migracyjnego na granicach Unii Europejskiej – podkreślił Przydacz.
Wiceminister zaznaczył, że według Białorusinów „pojawili się jacyś imigranci, którzy przyjechali nie wiadomo skąd, to przecież jest wasz problem, bo trzeba się nimi zająć w sensie humanitarnym”. – Próbują wywołać debatę wewnętrzną po naszej stronie. Oczywiście to jest postawa trochę przypominającą takiego człowieka grającego nieświadomość. (…) Natomiast fakty przemawiają w sposób oczywisty za tym, że są to działania celowe. Jest to taktyka w dyplomacji znana, że jeżeli nie wie się, co powiedzieć, to się udaje się, że się nie zna tematu – dodał.
Zdroj: https://wiadomosci.gazeta.pl