Rosja zakręciła kurek z gazem Niemcom, ceny gazu skoczyły o 30 proc. Dla Polski to także kłopot

źrodlo: ap photo; investing.com

W poniedziałkowe przedpołudnie benchmarkowe ceny gazu na holenderskiej giełdzie podskoczyły o 30 proc. To efekt zakręconego kurka z gazem w rurociągu Nord Stream 1 do Niemiec. Według Rosji w instalacji doszło do wycieku oleju. W Europie nikt już nie ma jednak wątpliwości, że olej to tylko pretekst i należy szykować się na zimę bez rosyjskiego gazu.

Ok. 280 euro za MWh – na takim poziomie w poniedziałkowe przedpołudnie oscylują ceny gazu z dostawą w październiku na holenderskim hubie TTF dochodziły do blisko 280 euro za megawatogodzinę. To oznacza skok o ponad 30 proc. 

Powód? Oczywiście wstrzymane dostawy gazu z Rosji do Niemiec gazociągiem Nord Stream 1. Od 11 sierpnia gazociąg pracował tylko na 20 procent swoich możliwości. 31 sierpnia przesył gazu został całkowicie wstrzymany, a 2 września okazało się, że – wbrew wcześniejszym zapowiedziom – Gazprom nie odkręci z powrotem kurka. Koncern poinformował, że powodem decyzji jest wyciek oleju. Gazociąg będzie zamknięty do odwołania.

Od kilku miesięcy zmniejszenie dostaw do Europy spowodowało wzrost cen energii. Dla porównania, na początku roku benchmarkowe ceny surowca wynosiły ok. 70 euro za mWh, a jeszcze w połowie 2021 r. ok. 20 euro. Teraz sięgają 280 euro za mWh, choć de facto to „tylko” powrót do cen z końca sierpnia. W międzyczasie gaz zdążył potanieć do ok. 210 euro za mWh (co notabene mogło „sprowokować” Rosję do zaostrzenia kryzysu energetycznego w Europie). 

Tym bardziej że kraje G7 ustaliły górny limit ceny rosyjskiej ropy. Koncepcję wprowadzenia limitu cenowego na gaz poparła w piątek też szefowa Komisji Ursula von der Leyen. Rosja już zapowiedziała, że nie będzie sprzedawać paliwa do państw, które wprowadzą limity.

„Zimą nie powinniśmy liczyć na gaz z Nord Stream 1”

Mimo zawieszenia przez Rosję gazociągu Nord Stream 1 sytuacja jest nadal napięta, ale stabilna. Niemieckie magazyny gazowe są zapełnione w ponad 80 procentach

– mówi prezes Federalnej Agencji ds. Sieci Klaus Müller. Choć zaznaczał, że za lwią część dostaw gazu do Niemiec odpowiadają Norwegia, Holandia i Belgia, to jednak apelował do swoich rodaków o ograniczenie zużycia gazu. Mówił, że sytuacja może się pogorszyć.

W Niemczech i w Europie nikt nie wierzy, że to wyciek oleju stoi za wstrzymaniem dostaw gazu do Niemiec przez Nord Stream 1. 

Zimą nie powinniśmy liczyć na gaz z Nord Stream 1. Przez ten rurociąg można by teraz przesyłać maksymalne ilości gazu. Przeszkadzają temu nieobliczalne decyzje rosyjskiego rządu

– nie ma wątpliwości Robert Habeck, minister gospodarki Niemiec. Wykluwa się w zasadzie pewność, że surowiec w najbliższym czasie gazociągiem ani do Niemiec, ani dalej do innych krajów UE – nie popłynie. W przemyśle, energetyce czy ciepłownictwie trzeba będzie sobie radzić bez niego.

To naprawdę ponury scenariusz, recesji trudno uniknąć

– powiedział portalowi niemieckiego dziennika „Frankfurter Allgemeine Zeitung” o wstrzymaniu dostaw gazu do Niemiec przez Nord Stream 1 Clemens Fuest z instytutu badań ekonomicznych Ifo.

Brak gazu z Nord Stream 1 dotknie też Polskę?

To zła wiadomość także dla Polski, która wciąż korzystała z rosyjskiego gazu z Nord Stream 1. Otrzymywaliśmy go tzw. rewersem. Teraz, jak zauważa na Twitterze dr Tomasz Włodek z Akademii Górniczo-Hutniczej, dostawy gazu rewersem na gazociągu jamalskim praktycznie zostały wstrzymane. Dodawał, że system bilansowany jest z magazynów kawernowych, ale „to nic nadzwyczajnego”, bo takie operacje w zależności od potrzeb wykonuje się w ciągu całego roku.

Niemniej sytuacja Polski jest napięta. Polskie magazyny gazu są wprawdzie wypełnione w 99 proc., ale ich pojemność to „tylko” nieco ponad 3 mld metrów sześciennych. Porównując tę liczbę do rocznego zużycia – sięgającego ok. 20 mld m3, daje to ok. 15 proc. zapotrzebowania.

Jak wyliczał niedawno w rozmowie z Gazeta.pl Dawid Czopek, zarządzający w Polaris FIZ, bez rosyjskiego gazu polski bilans gazowy może się nie „spinać”.

Nie mamy w 100 proc. zabezpieczonych swoich potrzeb i jeżeli w Niemczech byłby problem z gazem, to u nas też

– mówił Czopek. 

To, co mamy pewne, to są 4 mld m3 gazu z własnego wydobycia, 6 mld z gazoportu w Świnoujściu, do 2 mld LNG z Litwy, ok. 3-4 mld m3 mamy zapewnione z Baltic Pipe. To daje łącznie ok. 16 mld m3. Trochę nam brakuje do tych 20 mld m3. Są magazyny, mogą być oszczędności, ale nie jesteśmy w 100 proc. bezpieczni

– wskazywał ekspert.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com