Burmistrz Lądka-Zdroju z ważnym apelem do mieszkańców. „Nie możemy sobie pozwolić na ryzyko zatruć”

Nie ma tu osób, które by chodziły, narzekały. Są pewnie jakieś żale, które nie zostały wyartykułowane, bo to normalne, natomiast wszyscy zabrali się do pracy. Jest niesamowita różnica w tym, jak miasto wyglądało jeszcze w poniedziałek, a jak wygląda teraz – tak o sytuacji w Lądku-Zdroju mówi w rozmowie z Gazeta.pl burmistrz miasta Tomasz Nowicki. Podkreśla jednak, że straty szacowane są w setkach milionów złotych, a infrastruktura wodno-kanalizacyjna wymaga wręcz odbudowy.

– Cały czas trwa sprzątanie miasta, to będzie długotrwały proces. Woda naniosła dużo materiałów, śmieci. To dla nas spore wyzwanie, mamy przy tym duże wsparcie wojska. Chodzi o to, żeby ten bałagan posprzątać i miasto wyglądało w miarę normalnie. Udrażniamy też szlaki komunikacyjne, podsypujemy drogi – mówi w rozmowie z Gazeta.pl burmistrz Lądka-Zdroju Tomasz Nowicki. To jedno z miejsc najbardziej dotkniętych powodziami. W piątek w mieście pojawił się prezydent Andrzej Duda, który oglądał zniszczenia dokonane przez wodę.

– Na efekty trzeba będzie poczekać. Podziwiam mieszkańców, wolontariuszy, żołnierzy, którzy włączyli się w ten proces. Nie ma tu osób, które by chodziły, narzekały. Są pewnie jakieś żale, które nie zostały wyartykułowane, bo to normalne, natomiast wszyscy zabrali się do pracy. Jest niesamowita różnica w tym, jak miasto wyglądało jeszcze w poniedziałek, a jak wygląda teraz – zaznacza Tomasz Nowicki.

„To nawet nie jest kwestia naprawy, a budowy na nowo”

Burmistrz miasta szacuje, że straty w infrastrukturze idą w setki milionów złotych. – Mamy zniszczoną całą infrastrukturę drogową, wszystkie przeprawy rzeczne. Został jedynie mosto-wiadukt, który przetrwał ze względu na konstrukcję i wysokość. Największy problem będzie z infrastrukturą wodno-kanalizacyjną i instalacją gazową. To nawet nie jest kwestia naprawy, a budowy na nowo. Tym bardziej, że koryto rzeki się zmieniło i trzeba to wziąć pod uwagę. Niezależnie od tego, tymczasowo trzeba zapewnić mieszkańcom dostęp do mediów. Gdzie można, to łatamy stare instalacje, częściowo je rekonstruujemy – wylicza.

Samorządowiec podkreśla, że w niektórych częściach miasta jest już woda, dostęp do energii elektrycznej. Jedna z sieci komórkowych stawia na rynku maszt.

Jednocześnie trudno wciąż oszacować skalę zniszczeń, jeśli chodzi o prywatne mieszkania lub firmy. – Mieszkań, domów, które zostały zalane, jest całe mnóstwo. Do tego dochodzą pozalewane samochody, bardzo często ci ludzie nie mieli ubezpieczenia AC. Również moi rodzice i mój brat stracili mienie, dom rodzinny został całkowicie zalany. Szczęśliwie mój własny dom przetrwał, ale nie mam dostępu do wody i do gazu, podobnie jak inni ludzie w wielu miejscach. Zostaliśmy wykluczeni przez żywioł, który nas dotknął – mówi Tomasz Nowicki.

„Nie możemy sobie pozwolić na ryzyko zatruć pokarmowych”

Władze proszą mieszkańców o to, by nie pili wody z wodociągów lub zalanych studni. Powinni spożywać tylko wodę butelkowaną, której, jak przekonuje Tomasz Nowicki, jest obecnie w mieście pod dostatkiem.

– Musimy dmuchać na zimne. Biorąc pod uwagę, jak dużo zostało naniesionych nieczystości, bo oczyszczalnia w Stroniu i Lądku została zniszczona, trzeba do tego podchodzić odpowiedzialnie. Nie możemy sobie pozwolić na ryzyko zatruć pokarmowych u mieszkańców. Prawdopodobnie woda nie stanowi zagrożenia, ale jako urząd będziemy upierać się w trosce o mieszkańców, że nie nadaje się do spożycia. Można się nią myć, ale bez kontaktu z jamą ustną – zaleca burmistrz Lądka-Zdroju.

W niedawnej rozmowie z RMF FM Tomasz Nowicki ocenił, że „początek został przespany i można było szybciej pomyśleć o pomocy, która nie zapobiegłaby katastrofie, ale ją zminimalizowała”. Podkreślał też, że „pierwsza doba była dla nas bardzo trudna”.

– Przez pierwsze dwie doby byliśmy odcięci komunikacyjnie i teleinformatycznie, co bardzo utrudniło nam działanie, na tym chciałbym poprzestać – tak komentuje dziś swoją wypowiedź w rozmowie z Gazeta.pl.

– Nie jestem specjalistą od zarządzania kryzysowego, uważam, że są o wiele mądrzejsze głowy. Ratowaliśmy się dzięki komunikatom hydrologa z naszego sztabu, który de facto w tym sztabie był przypadkiem, bo jest mieszkańcem Lądka. Pomógł nam podejmować decyzje, szczęśliwie proces ewakuacji przeprowadziliśmy w bardzo dobry sposób. Są osoby, instytucje, które są bardziej profesjonalnie przeszkolone do tego, by oceniać prace „piętro czy dwa piętra wyżej”, jeśli chodzi o koordynację – podsumowuje Tomasz Nowicki.

Gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com