Eksplozja w Komendzie Głównej Policji. Ukraina wydała oświadczenie
„Wyłącznie z dobrych intencji i głębokiej wdzięczności Jarosław Szymczyk otrzymał symboliczny prezent związany z oporem narodu ukraińskiego wobec rosyjskiego agresora. Jesteśmy przekonani, że nie było i nie mogło być zamiaru zaszkodzić Komendantowi Głównemu Policji” – brzmi komunikat Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych w sprawie eksplozji w Komendzie Głównej Policji.
„Wysoko cenimy konsekwentne wsparcie i pomoc udzielaną przez polską policję Ukrainie i obywatelom Ukrainy, którzy znaleźli w Polsce czasowe schronienie przed rosyjskim agresorem. Polska Policja pod umiejętnym dowództwem Komendanta Głównego Jarosława Szymczyka wykazuje się wysokim profesjonalizmem i humanitaryzmem” – przekazano w oświadczeniu.
Ukraińskie służby w oświadczeniu podkreślają, że nikt z darczyńców nie miał zamiaru skrzywdzić Szymczyka.
„Tylko z dobrych intencji i głębokiej wdzięczności otrzymał Jarosław Szymczyk symboliczny prezent, który ma związek z oporem narodu ukraińskiego wobec rosyjskiego agresora” – napisano.
W oświadczeniu przekazano, że po zbadaniu okoliczności i przyczyn tego wypadku zostaną wyciągnięte odpowiednie wnioski dotyczące bezpieczeństwa.
„Mamy nadzieję, że wydarzenie to nie wpłynie negatywnie na wysoki poziom współpracy organów ścigania Ukrainy i Polski, a wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej zacieśni naszą współpracę, której celem jest w szczególności zbliżenie się do wspólnego zwycięstwa nad Rosją i ustanowienie sprawiedliwego pokoju na Ukrainie zgodnie z prawem międzynarodowym” – podkreślają ukraińskie służby.
Kamiński: Wykluczam dymisję Komendanta Głównego Policji
„Ucinając spekulacje medialne, wykluczam dymisję Komendanta Głównego Policji” – napisał na Twitterze szef MSWiA Mariusz Kamiński. Odniósł się w ten sposób do niepotwierdzonych informacji o poszukiwaniu przez MSWiA następcy gen. insp. Jarosława Szymczyka.
Kamiński odniósł się też do żądania wyjaśnień od strony ukraińskiej w sprawie prezentów, jakie generał miał dostać podczas wizyty w Ukrainie. Jak informowaliśmy, to jeden z nich miał eksplodować w gabinecie Szymczyka.
„W związku z sytuacją dot. ukraińskiego prezentu dla gen. J. Szymczyka gotowość przyjazdu do Polski i spotkania ze mną wyraził szef MSW Ukrainy D. Monastyrski. Do spotkania dojdzie niebawem” – napisał Kamiński.
Müller: Należy ze spokojem czekać na wyniki śledztwa
O wpis szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego został zapytany na konferencji prasowej rzecznik rządu Piotr Müller.
Jak rozumiem, jest taka sytuacja, w której na razie nie ma przesłanek do podjęcia takiej decyzji. Należy ze spokojem czekać na wyniki śledztwa, bo one też mogą przynieść informacje, których na ten moment nie posiadamy – powiedział Piotr Müller.
Każdy funkcjonariusz publiczny, każdy minister, każda osoba, która pełni wysokie funkcje publiczne musi być gotowa do tego, żeby w przypadku wykrycia niewłaściwych działań, czy zachowań, albo sama się podała do dymisji, albo była odwołana. W związku z tym zawsze to jest możliwe. Nie wykluczam tego też w tej sprawie – przekazał rzecznik rządu.
Zauważył przy tym, że w tej sprawie bardzo ważną rolę do wykonania ma prokuratura. Chodzi o weryfikację zarówno sposobu, w jaki sposób doszło do tej sytuacji, co do transportu z Ukrainy tych rzeczy. Wtedy będzie można ewentualnie podejmować dalsze rozstrzygnięcia. Dzisiaj na ten moment takich decyzji nie ma – dodał.
Resort dyplomacji zaskoczony reakcją MSWiA
Urzędnicy polskiego resortu dyplomacji są zdziwieni postawą Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, dotyczącą incydentu z komendantem głównym policji i eksplozją w jego gabinecie.Jak wcześniej ustalił reporter RMF FM, poruszenie w MSZ wywołały żądania szefa MSWiA kierowane do Ukraińców, by złożyli wyjaśnienia w sprawie prezentów, które dostał w Ukrainie generał Jarosław Szymczyk, a z których jeden miał eksplodować w Komendzie Głównej Policji.
Z rozmów, jakie dziennikarz RMF FM przeprowadził z przedstawicielami resortu dyplomacji, wynika, że działania szefa MSWiA traktują jako swego rodzaju samowolkę. Tu chodzi o kontakty międzynarodowe, sprawa może wpłynąć na obecne stosunki między naszymi państwami, bo pojawiają się wątpliwości przenoszące część ciężaru odpowiedzialności za to, co się stało, na Ukrainę. Natomiast polska dyplomacja w tej kwestii została całkowicie pominięta.
W normalnych układach – jak usłyszał reporter RMF FM – po takim incydencie byłaby przynajmniej nota dyplomatyczna, czy wezwanie do resortu ambasadora, by złożył wyjaśnienia. Jednak z naszych ustaleń wynika, że na dyplomatycznej linii Warszawa-Kijów nic do tej pory się nie wydarzyło, a ten temat w ogóle nie istnieje.
Także komunikat MSWiA, w którym resort zażądał od Ukraińców wyjaśnień, nie był konsultowany z resortem dyplomacji.
Resort spraw wewnętrznych wydał ten komunikat 15 grudnia. Oto jego treść:
Wczoraj o godz. 7:50 w pomieszczeniu sąsiadującym z gabinetem Komendanta Głównego Policji doszło do eksplozji. Eksplodował jeden z prezentów, które Komendant otrzymał podczas swojej roboczej wizyty na Ukrainie w dn. 11-12 grudnia br., gdzie spotkał się z kierownictwami ukraińskiej Policji i Służby ds. sytuacji nadzwyczajnych. Prezent był podarunkiem od jednego z szefów ukraińskich służb. W wyniku eksplozji Komendant doznał lekkich obrażeń i od wczoraj przebywa na obserwacji w szpitalu. Lekkich obrażeń nie wymagających hospitalizacji doznał też pracownik cywilny Komendy Głównej Policji. Strona polska zwróciła się do strony ukraińskiej o złożenie stosownych wyjaśnień. Sprawą od początku zajmuje się prokuratura i odpowiednie służby.
Eksplozja w KGP. Gen. Szymczyk wyjaśnia
Sam gen. Jarosław Szymczyk tak opisywał w rozmowie z RMF FM to, co wydarzyło się w Komendzie Głównej Policji w środowy poranek:Kiedy przestawiałem zużyte granatniki, będące prezentami od Ukraińców, doszło do eksplozji.
Szef policji przyznał, że wybuch był potężny – siła uderzenia przebiła podłogę, a z drugiej strony uszkodziła sufit.
On sam na dwie doby trafił do szpitala.
Eksplozja w KGP. Jak do niej doszło?
Jak dowiedzieli się dziennikarze RMF FM od członka polskiej delegacji, generał Jarosław Szymczyk otrzymał w Ukrainie dwa granatniki przeciwpancerne (prawdopodobnie RGW-90), które – jak przekonywali Ukraińcy – miały być zużyte.
Pierwszy prezent pochodził od Komendanta Głównego Narodowej Policji Ukrainy Ihora Kłymenki. Był to nietypowy, wojenny prezent, jaki robią teraz Ukraińcy – zużyty granatnik przeciwpancerny, którym ostrzeliwano rosyjskie czołgi. Wyglądem przypomina długą tubę, po dwóch stronach zaślepioną styropianem. Przerobiono go na głośnik. Komendant Kłymenko – jak opowiada nam członek delegacji – nawet puszczał muzykę, pokazując jego działanie. Ukraińcy zapewniali, że nie ma tam materiałów wybuchowych.
Później polscy policjanci spotkali się jeszcze z szefem Państwowej Służby Ukrainy ds. Sytuacji Nadzwyczajnych generałem Sierhijem Krukiem. Po spotkaniu zastępca Kruka Dmytro Bondar oprowadził ich po sali, gdzie zgromadzono przedmioty, jakie w czasie walk zneutralizowała dowodzona przez nich służba, m.in. pociski czy miny.
Na koniec, żegnając się, gen. Bondar również dał gen. Szymczykowi prezent – identyczną tubę granatnika. Ta jednak nie była przerobiona na głośnik, ale Ukraińcy zapewnili, że granatnik jest zużyty i bezpieczny. Co więcej, mówili, że można go przewieźć bez zgłoszeń, że był wart tyle, co cena złomu. Jak mówi nasz informator, delegacja samochodami wróciła do Warszawy, a otrzymane prezenty gen. Szymczyk zostawił na zapleczu swojego gabinetu.
Czy to był samozapłon?
Eksperci wojskowości twierdzą, że taki granatnik nie mógł wystrzelić sam – chyba, że był uszkodzony i w czasie przestawiania doszło do wybuchu. Ale możliwa jest też wersja, że komendant główny policji mógł nacisnąć jakiś element tuby po granatniku, którego dokładnie nie sprawdzono.
Uszkodzenia w Komendzie Głównej Policji
Zniszczenia po wybuchu są na trzech kondygnacjach budynku – od parteru do drugiego piętra. Głównie chodzi o wyrwy w podłodze pomieszczenia socjalnego gen. Szymczyka, a także w podłodze na poziomie pierwszego piętra.
Z naszych informacji wynika, że poza tymi uszkodzeniami nie ma większych strat. Nie wypadły szyby z okien, nie było też pożaru.
Gen. Szymczyk ma zjawić się przed prokuratorami
Dziennikarz RMF FM Krzysztof Zasada ustalił, że w najbliższym czasie gen. Szymczyk ma się zjawić przed prokuratorami. Zostanie przesłuchany w charakterze świadka – śledczy utrzymują, że jest pokrzywdzonym w trwającym postępowaniu. Nie można jednak wykluczyć, że w czasie składania zeznań zostanie uprzedzony o ewentualnej odpowiedzialności.
Śledztwo dotyczy nieumyślnego spowodowania eksplozji zagrażającej życiu wielu osób. Grozi za to do 5 lat więzienia.
Prokuratorzy w tym postępowaniu muszą też wyjaśnić, czy policja po incydencie działała zgodnie z procedurami. Zbadane musi zostać to, czy doszło do przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy.
Prokuratura konsekwentnie odmawia podawania jakichkolwiek informacji w sprawie prowadzonego śledztwa.