Przydacz o spotkaniu Dudy i Zełenskiego: Jeśli ktoś spodziewał się przełomów, spodziewał się niemożliwego

Jakub Szymczuk / KPRP

– Była obecność prezydentów dwóch państw, jeszcze pięć lat temu uroczystości wyglądały inaczej – ocenił niedzielne spotkanie prezydenta Polski Andrzeja Dudy i prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego w Łucku Marcin Przydacz. Szef Biura Polityki Międzynarodowej na antenie TVN-u zastrzegł, że jeśli „ktoś spodziewał się gigantycznych przełomów, to spodziewał się niemożliwego.”

W niedzielę upamiętniono 80. rocznicę ludobójstwa na Wołyniu. Prezydenci Polski Andrzej Duda i Ukrainy Wołodymyr Zełenski wspólnie oddali hołd pomordowanym podczas rzezi wołyńskiej w katedrze św. Apostołów Piotra i Pawła w Łucku. Andrzej Duda napisał, że obaj politycy złożyli świadectwo przyjaźni w obliczu trudnej historii i przeprowadzili końcowe konsultacje przed rozpoczynającym się za dwa dni szczytem NATO w Wilnie. 

Marcin Przydacz: Jeśli ktoś się gigantycznych przełomów, to spodziewał się niemożliwego

O spotkaniu przywódców obu państw mówił w poniedziałek szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej. – Jeśli ktoś spodziewał się gigantycznych przełomów albo słów, które nie są poparte wewnętrzną ukraińską analizą, to spodziewał się czegoś niemożliwego. To nie jest tak, że można wykonać tylko gesty. Najpierw trzeba przeprowadzić pewną zmianę wewnętrzną, także w Ukrainie, i nad tym pracujemy – mówił minister Marcin Przydacz w TVN24. Gość Konrada Piaseckiego dodał, że „to jest krok w dobrą stronę, ale oczywiście niewystarczający”.

Nasze oczekiwanie dotyczy po pierwsze – prawdy, tego, co się wydarzyło na Wołyniu, po drugie – szacunku i upamiętnienia. Tego jeszcze brakuje, ale jesteśmy w drodze, krok po kroku będziemy nad tym pracować

– podkreślił. Przydacz dodał, że trzeba wziąć pod uwagę fakty. – W sferze faktów jest tak, że strona ukraińska nie ma przepracowanej tej trudnej historii i nie jest gotowa na tego typu twarde gesty – ocenił i dodał, że „trzeba kontynuować procesy nacisku, edukacji i oczekiwań, które przyniosą oczekiwany skutek”. Dopytany o oczekiwania strony polskiej przed niedzielną uroczystością, szef Biura Polityki Międzynarodowej przyznał, że „były większe i daleko idące”. Jak dodał, niedzielne uroczystości były inicjatywą Warszawy, na które zgodził się prezydent Wołodymyr Zełenski.

Prezydenci Polski i Ukrainy razem w Łucku. Andrzej Duda napisał o „ofiarach Wołynia”

11 lipca przypada 80. rocznica tzw. krwawej niedzieli, która została przyjęta za kulminacyjny moment tzw. Zbrodni Wołyńskiej. W niedzielę 11 lipca 1943 roku oddziały UPA dokonały skoordynowanego ataku na 99 polskich miejscowości w powiatach kowelskim, horochowskim i włodzimierskim. Z danych IPN-u wynika, że tylko tego dnia mogło zginąć osiem tysięcy osób – głównie kobiet, dzieci i osób starszych. Zbrodnia Wołyńska kwalifikowana jest przez pion śledczy IPN jako ludobójstwo.

„Razem oddajemy hołd wszystkim niewinnym ofiarom Wołynia! Pamięć nas łączy! Razem jesteśmy silniejsi” – napisał na Twitterze Andrzej Duda. Słowa polskiego prezydenta o „ofiarach Wołynia” skrytykowano. „Panie Prezydencie, Wołyń nikogo nie zabił. Na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej Polaków oraz Żydów, Ormian i sprawiedliwych Ukraińców mordowali ludobójcy z OUN-UPA, którzy na Ukrainie mają pomniki, a ich Ofiary nie mają nawet grobów. Niech Pan dotrzyma obietnic z 2015 r.!” – zaapelował ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com