Skażenie Odry. Porozumienie i Lewica wywołują prezesa NIK: „Składamy wniosek”. Gowin chce też dymisji minister Moskwy

autor: PAP/Łukasz Gągulski

Porozumienie Jarosława Gowina składa wniosek do prezesa NIK o kontrolę w trybie doraźnym sprawy zanieczyszczenia Odry. Ugrupowanie zamierza też wezwać inne partie opozycyjne do złożenia wspólnego wniosku o wotum nieufności dla minister klimatu i środowiska Anny Moskwy. Zwracamy się do NIK o przeprowadzenie kontroli doraźnych dotyczących działań Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, Ministerstwa Klimatu i Środowiska oraz Rządowego Centrum Bezpieczeństwa w sprawie katastrofy ekologicznej na Odrze – przekazała również we Wrocławiu posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

Partia Gowina składa wniosek do prezesa NIK

Porozumienie składa wniosek do prezesa Najwyższej Izby Kontroli o kontrolę w trybie doraźnym sprawy zanieczyszczenia Odry

— powiedział w sobotę PAP prezes ugrupowania Jarosław Gowin.

Jak ocenił, skala kataklizmu jest „niewyobrażalna” i wynika z zaniedbań instytucji państwowych. Jego zdaniem nie wystarczą tylko dymisje urzędników opieszale działających, ale też polityków.

Z informacji szefa Porozumienia wynika, że Główny Inspektor Ochrony Środowiska, zdymisjonowany w piątek Michał Mistrzak, alarmował wojewodów województw śląskiego, dolnośląskiego i opolskiego o zanieczyszczeniu rzeki i wzywał do podjęcia pilnych działań.

Dopiero 11 sierpnia zaczęły funkcjonować sztaby antykryzysowe

— mówił prezes Porozumienia i ocenił, że konsekwencje powinni ponieść wojewodowie, a także minister klimatu i środowiska Anna Moskwa.

Będziemy wzywać inne partie opozycyjne do tego, żeby złożyć wspólny wniosek o wotum nieufności do pani minister Anny Moskwy

— zapowiedział Gowin.

Członek Porozumienia i radny Małopolski Tomasz Urynowicz powiedział zaś, że sygnały o zanieczyszczeniu Odry były lekceważone nie tylko na szczeblu centralnym, ale też lokalnym.

Bagatelizowano problem pomimo apeli instytucji i aktywistów

— podkreślił na sobotnim briefingu prasowym w Krakowie.

Według radnego o odpowiedzialności za sprawę Odry należy mówić również w kontekście wieloletniego niedofinansowania instytucji zajmujących się nadzorem ochrony środowiska.

Problem rzek, i ogólnie wody, jest dziś jednym z najważniejszych wyzwań, jakie stoją przed Polską. Zmiany klimatyczne widzimy przede wszystkim na przykładzie wysychania rzek, braku wody. To poważne problemy, które rząd PiS lekceważy

— powiedział Urynowicz.

Podobny krok ze strony Lewicy

Musimy wiedzieć, kto zawinił, jeśli chodzi o katastrofę ekologiczną, ale musimy także wiedzieć, kto zawinił, jeśli chodzi o katastrofę komunikacyjną

— przekonywała posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk.

Podczas konferencji prasowej we Wrocławiu zwracała uwagę, że Odra przeżywa właśnie największą od dekad katastrofę ekologiczną.

Staje się rzeką martwą, której przywrócenie do życia będzie wymagało wielu lat intensywnej pracy

— mówiła dodając, że do dziś nie wiemy, jakie są przyczyny tej katastrofy.

Podkreślała, że sytuacja związana ze skażeniem Odry wymaga podjęcia pilnych działań, ale także skontrolowania „serii zaniechań, do której doszło od końca lipca, do pierwszych dni sierpnia”.

Dlatego zwracamy się dzisiaj do Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie kontroli doraźnej dotyczącej działań Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego w sprawie katastrofy ekologicznej na Odrze, przeprowadzenia analogicznej kontroli doraźnej działań Ministerstwa Klimatu i Środowiska i przeprowadzenia takiej kontroli także w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa

— poinformowała.

Jak zauważyła, od końca lipca do 12 sierpnia żaden mieszkaniec regionów nadodrzańskich nie otrzymał alertu RCB. Taki alert mieszkańcy województwa dolnośląskiego otrzymali w piątek wieczorem. W ocenie Dziemianowicz-Bąk, alert wysyłany po kilkunastu dniach „to nie jest alert, to jest pamiętnik”.

To informowanie o tym, o czym wszyscy mieszkańcy, ci, którzy udawali się nad Odrę ze swoimi dziećmi, z psami, ci, którzy czerpali wodę z Odry na potrzeby rolnictwa, boleśnie się już zdążyli przekonać

— dodała.

Posłanka Lewicy zapowiedziała także złożenie wniosku o odwołanie wojewody dolnośląskiego z jego funkcji. Jak mówiła, „od 3 do 10 sierpnia wojewoda nie podjął żadnych działań i nie ostrzegł mieszkańców”.

Nie może być tak, że premier Mateusz Morawiecki beztrosko staje na jednej, czy drugiej konferencji prasowej, rozkłada ręce i przyznaje, że zbyt późno dowiedział się o katastrofie na Odrze (…). Nie może tak być, że nie wyciąga się żadnych konsekwencji. Dymisja szefa Wód Polskich czy Głównego Inspektora Ochrony Środowiska to za mało. Czas pociągnąć do odpowiedzialności tych, którzy wiedzieli i nic nie zrobili

— przekonywała Dziemianowicz-Bąk.

Dodała, że takich osób jest z pewnością więcej, a żeby przekonać się, jak długa jest ta lista potrzebne jest rzetelne śledztwo i rzetelna debata parlamentarna. Przypomniała, że klub Lewicy zwrócił się już z wnioskiem o zwołanie pilnego posiedzenia Sejmu jeszcze w sierpniu.

Nie ma dziś pilniejszej sprawy niż rzetelna debata i informacja premiera Mateusza Morawieckiego na temat katastrofy na Odrze

— zaznaczyła.

Biolog, dr Robert Maślak z Uniwersytetu Wrocławskiego, członek Nowej Lewicy we Wrocławiu ocenił, że mamy dzisiaj dwie katastrofy – jedna to katastrofa ekologiczna na Odrze, druga to katastrofa informacyjna rządu.

W tej chwili właściwie mamy bardzo mało informacji pewnych, a te informacje, które są pewne niestety nie dobiegają z agend rządowych, ale od społeczeństwa obywatelskiego, które wzięło sprawy w swoje ręce

— mówił.

Według jego wyliczeń, z Odry zebrano już co najmniej 20 tys. martwych ryb.

To znaczy, że mamy tych martwych ryb miliony, to jest wierzchołek góry lodowej, gdyż większości ryb nie widzimy, są one na dnie, a w tym środkowym biegu również ukryte w trzcinowiskach

— powiedział. Dodał, że wbrew temu, co mówił były już Główny Inspektor Ochrony Środowiska sprawa nie dotyczy tylko ryb, bo – jak wskazał – są one tylko tym elementem ekosystemu, który widzimy.

Jak podkreślił, w sytuacji takiej katastrofy ekologicznej kluczowy jest element czasu.

Im wcześniej ją wykryjemy, tym łatwiej znajdziemy sprawcę i tym większe mamy możliwości przeciwdziałania rozprzestrzenianiu się tej katastrofy, choćby poprzez spuszczenie wody ze zbiorników retencyjnych, które by rozrzedziły tę truciznę. Oczywiście w przypadku rtęci możemy dużo mniej. Łudzę się i wierzę, że to nie jest rtęć, bo jeśli tak by było, to mamy katastrofę, która po prostu będzie trwała dziesiątki lat

— powiedział.

Katastrofa ekologiczna na Odrze

Premier Mateusz Morawiecki podkreślił w sobotę w Gorzowie Wielkopolskim, że rząd zrobi wszystko, aby ograniczyć straty i zminimalizować negatywne skutki zanieczyszczenia Odry. Nie wykluczył kolejnych konsekwencji kadrowych.

Jak poinformował, „wszystkie zadania zostały rozdysponowane i wszystkie służby działają”, ale – jak zaznaczył – „doszło do opieszałości niektórych służb, do zbyt wolnej reakcji, do zbyt wolnych działań”. „Dla mnie jednak najważniejsze jest to, aby jak najszybciej uporać się z tym nieszczęściem ekologicznym, ponieważ przyroda jest naszym wspólnym dziedzictwem, jest dobrem narodowym” – powiedział premier po zakończeniu posiedzenia sztabu kryzysowego w Lubuskim Urzędzie Wojewódzkim.

Minister klimatu i środowiska Anny Moskwy napisała w sobotę w mediach społecznościowych, że strona polska otrzymała oficjalne aktualne wyniki badań wody. „Nie stwierdzono obecności rtęci. Analizy po obu stronach granicy wykazują wysokie zasolenie. W Polsce trwają kompleksowe badania toksykologiczne. Poinformujemy o kolejnych wnioskach” – podała szefowa resortu.

Od końca lipca obserwowany był pomór ryb w Odrze na odcinku od Oławy w dół biegu rzeki.

12 sierpnia został wprowadzony zakaz wstępu do Odry w województwach zachodniopomorskim, lubuskim i w dolnośląskim. Trwa oczyszczanie rzeki z truchła ryb, co jest konieczne, by nie pogłębiły się skutki tej katastrofy ekologicznej.

Źródło: wpolityce.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com