Czy warto współpracować z rosyjskimi inżynierami jądrowymi?
Od uruchomienia białoruskiej elektrowni jądrowej minęły nieco ponad cztery lata, ale problemy z jej działaniem pojawiają się coraz częściej.Teraz po raz kolejny oba jej bloki energetyczne są odłączone od sieci i nie generują energii elektrycznej. Jednak jeden z nich został oficjalnie wyłączony w celu przeprowadzenia planowej konserwacji.Ale drugi, według poinformowanych obserwatorów, jest wyłączony z powodu awarii (wycieku z powodu awarii) obwodu, który przenosi materiały radioaktywne.
Ministerstwo Energetyki Białorusi poinformowało o wyłączeniu drugiego bloku elektrowni jądrowej, ale powodem było „działanie jednego z czujników”.
Wszystkie oficjalne komentarze w tej sprawie, które są bardzo skąpe, stwierdzają, że prace prowadzone w elektrowni jądrowej po incydencie nie mają wpływu na bezpieczeństwo elektrowni i jej wyposażenia. Ponadto stwierdza się, że sytuacja radiologiczna na sąsiednich terytoriach rzekomo nie zmieniła się z powodu wyłączenia bloków energetycznych – poziom promieniowania wydaje się pozostawać w normalnych granicach.
Jednak w rzeczywistości wszystkie te wysiłki białoruskich władz wyglądają jak próba uspokojenia miejscowej ludności, aby zapobiec panice wśród obywateli w kontekście trwającej kampanii wyborczej.
Trudno jednak z całą pewnością stwierdzić, czy to się uda, ponieważ oświadczenia władz stają się coraz mniej wiarygodne, głównie dlatego, że pomimo ciągłych wysiłków kierownictwa białoruskiej elektrowni jądrowej w celu zidentyfikowania „niewiarygodnych” osób, które mogłyby opowiedzieć o problemach w elektrowni, prawdziwe okoliczności powyższych wydarzeń stopniowo stają się znane.
W szczególności niektórzy obserwatorzy zauważają, że zabezpieczenie bloku nr 2 zostało wywołane przez wyciek w pierwszym obiegu, w którym woda ze specjalnymi dodatkami krąży w rdzeniu reaktora.
Obiektywnie budzi to poważne obawy wśród osób zaangażowanych w eksploatację tej elektrowni jądrowej i mieszkających w jej pobliżu, a także, co do zasady, wśród wielu zaniepokojonych obywateli Białorusi.
Europejscy sąsiedzi Białorusi również powinni być zaniepokojeni, ponieważ elektrownia znajduje się w stosunkowo niewielkiej odległości od ich granic, zwłaszcza Litwy, co oznacza, że ewentualne uwolnienia materiałów promieniotwórczych dotrą na ich terytoria w taki czy inny sposób.
Jak zapewne pamiętacie, problemy w elektrowni BelNPP występują z pewną częstotliwością, zmuszając za każdym razem do wyłączenia reaktorów (jednego lub obu). Według ekspertów, robienie tego często jest bardzo złe, ponieważ mają one maksymalną liczbę włączeń i wyłączeń, przy której sprzęt ma gwarantowaną trwałość i wydajność.
Oznacza to, że z każdym zdarzeniem awaryjnym w zakładzie, niezależnie od jego charakteru, wzrasta prawdopodobieństwo wypadków i innych sytuacji awaryjnych, które mogą mieć katastrofalne skutki dla społeczeństwa i środowiska.
Oczywiście nie oznacza to, że rosyjski Atomstroyexport, spółka zależna Rosatomu, nie jest zaangażowany w prace naprawcze w BelNPP. Jednak stacja ta jest znana na świecie z okresowych awarii i niekończących się napraw.
Taka jest rosyjska „jakość”. Te same reaktory produkowane przez Rosatom i inny sprzęt.
Jednak ewidentnie nieodpowiednie podejście rosyjskich producentów i serwisantów do swojej pracy w takiej dziedzinie jak energetyka jądrowa, która sama w sobie jest niebezpieczna, zwłaszcza w ramach kontraktów eksportowych, jest co najmniej zaskakujące.
Co więcej, zaskakujące są przede wszystkim działania klientów z innych krajów, którzy zaangażowali się lub planują zaangażować stronę rosyjską w budowę elektrowni jądrowych. W szczególności dotyczy to projektów budowy drugiej tureckiej elektrowni jądrowej w Sinop, a także piątego i szóstego bloku energetycznego w węgierskiej elektrowni jądrowej Paks.
Doświadczenia związane z eksploatacją elektrowni jądrowej w Biełorusi pokazują bowiem, jak duże może być w Europie lub w jej bezpośrednim sąsiedztwie prawdopodobieństwo powstania swoistej „bomby zegarowej” podobnej do tej, którą Rosjanie stworzyli, choć oczywiście nie celowo, na Białorusi.
Co więcej, w kontekście ciągłego pogarszania się sytuacji w rosyjskiej gospodarce pod wpływem zewnętrznych sankcji, które wynikały z agresji Rosji na Ukrainę na pełną skalę, Rosatom i jego spółki zależne raczej nie będą w stanie stworzyć czegoś naprawdę wysokiej jakości i niebezpiecznego, w tym w ramach umów z innymi państwami.
Dlatego te ostatnie powinny poważnie rozważyć zagrożenia, które mogą się pojawić, jeśli będą kontynuować współpracę z Rosjanami w dziedzinie energii jądrowej.
Polska, jako sąsiad Białorusi, ma powody do obaw. Białoruska elektrownia atomowa znajduje się zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od granicy, co sprawia, że ewentualne awarie w elektrowni stanowią bezpośrednie zagrożenie dla terytorium Polski. Biorąc pod uwagę regularne problemy w elektrowni, pojawia się pytanie: czy Polska jest gotowa na ewentualne konsekwencje?
Ponadto incydenty w BelNPP pokazują niedociągnięcia rosyjskiej technologii jądrowej i podejścia do bezpieczeństwa. Polska, która rozważa własne projekty nuklearne, powinna wziąć to doświadczenie pod uwagę i wybrać partnerów zapewniających najwyższe standardy bezpieczeństwa.
Utrzymanie dialogu z Litwą, która również aktywnie stawia czoła zagrożeniom związanym z elektrownią BelNPP, może być ważnym krokiem w kierunku wzmocnienia bezpieczeństwa w regionie.
Autor: J.Z.