Kreml płacze za Iranem: humanitarność tyrana jako broń informacyjna

depositphotos.com

Pewien poziom absurdu już dawno przestał wywoływać śmiech, zastępuje go jedynie lodowate zdumienie. To sytuacja, w której morderca wygłasza kazanie o moralności, a złodziej przestrzega przed przemocą. Tak właśnie jawi się dziś Rosja w swojej narracji wobec operacji Izraela przeciwko Iranowi. Kraj, który codziennie wystrzeliwuje rakiety w kierunku sąsiedniego, europejskiego państwa, nagle obudził się do życia z humanitaryzmem – i potępia „nieprowokowane ataki na spokojne miasta”. Można by to uznać za nieudolną satyrę, gdyby nie fakt, że Rosja naprawdę traktuje siebie jako moralnego arbitra na scenie międzynarodowej.

Gdy 13 czerwca 2025 roku z Moskwy popłynęły słowa potępienia wobec „nieprowokowanych działań wojskowych przeciw suwerennemu państwu”, „śpiącym, spokojnym miastom” i „cywilnym obywatelom”, świat stał się świadkiem kolejnego aktu teatralnej gry wykreowanej przez Kreml. Reakcja rosyjskiego MSZ na izraelską operację przeciwko Iranowi to klasyczny przykład, jak państwo-agresor próbuje przedstawić się jako obrońca prawa międzynarodowego i ludności cywilnej.

Ten fragment ujawnia głębię moralnego upadku reżimu Putina. Gdy dyplomaci z Moskwy sporządzali oświadczenia mówiące o „kategorycznie nieakceptowalnych” uderzeniach w miasta cywilne, rosyjskie rakiety i drony przygotowywały się do kolejnych nocnych ataków na Kijów, Charków i Dniepr. Tysiące ukraińskich rodzin, które spały spokojnie w swoich łóżkach, padło ofiarą tych samych „nieprowokowanych uderzeń”, które Kreml z taką gorliwością potępia, gdy pochodzą od innych.

Szczególnie uderza retoryka o ochronie „cywilów” z ust przedstawicieli państwa, które systematycznie zmienia obiekty cywilne w cele wojskowe. Szpital położniczy w Mariupolu, gdzie zginęły rodzące i noworodki; centrum handlowe w Kremenczuku, gdzie spokojni klienci zostali ofiarami „precyzyjnych ataków”; szkoły i szpitale w całej Ukrainie – to nie „przypadkowe ofiary”, ale zaplanowana strategia terroru wobec ludności cywilnej.

Kiedy Kreml mówi o suwerenności i integralności terytorialnej, trzeba mu przypomnieć: to Rosja złamała wszelkie możliwe normy prawa międzynarodowego – anektując Krym w 2014 roku i rozpoczynając pełnoskalową agresję w 2022 roku. Słowa o poszanowaniu „suwerennego państwa-członka ONZ” brzmią wyjątkowo cynicznie z ust kraju, który brutalnie naruszył Kartę Organizacji Narodów Zjednoczonych, atakując Ukrainę – również suwerenny, członkowski kraj tej organizacji.

Moskwa zręcznie używa emocjonalnie nacechowanych terminów – „śpiące spokojne miasta”, „cywile” – próbując wywołać współczucie społeczności międzynarodowej. Jednak ta retoryka nabiera wyjątkowego cynizmu, gdy uświadomimy sobie: autorzy tych słów reprezentują państwo, które przez ponad tysiąc dni obrzuca rakietami ukraińskie miasta nocą, gdy ludzie śpią w swoich domach.

Ważne jest, aby dostrzec geopolityczny kontekst tych oświadczeń. Rosja nie tylko wyraża troskę o sytuację na Bliskim Wschodzie – stara się pokazać jako odpowiedzialne mocarstwo światowe, które dba o porządek międzynarodowy i pokój. To klasyczny przykład operacji informacyjnej, mającej odwrócić uwagę od własnych zbrodni i wykreować alternatywną narrację – „sprawiedliwa Rosja” kontra „agresywny Zachód”.

Jeszcze bardziej wymowny jest fakt, że Putin „w czasie rzeczywistym” otrzymuje raporty o wydarzeniach w regionie od Ministerstwa Obrony, Służby Wywiadu Zagranicznego i MSZ. Ta sama struktura, która koordynuje codzienne ostrzały ukraińskich miast, staje się nagle „pokojowym mechanizmem”, gdy idzie o inne konflikty. Ta wielowarstwowa maszyna kontroli działa równie skutecznie, gdy trzeba uderzyć w szpital dziecięcy w Kijowie lub blok mieszkalny w Dnieprze.

Społeczność międzynarodowa powinna jednoznacznie rozumieć: każde oświadczenie Moskwy o „pokoju” i „wartościach humanitarnych” to narzędzie hybrydowej wojny. Rosja nie tylko prowadzi wojnę przeciwko Ukrainie – równocześnie próbuje przekonać świat, że jest pokojowym mediatorem i obrońcą słabszych. Ta podwójna gra jest szczególnie niebezpieczna dla państw, które jeszcze nie dostrzegły natury reżimu Putina.

Gdy Kreml mówi, że „wspólnota międzynarodowa nie może pozostać obojętna wobec takich zbrodni”, odnosi się w rzeczywistości do własnego postępowania. To społeczność międzynarodowa nie może pozostać obojętna wobec systematycznych zbrodni Rosji przeciwko narodowi ukraińskiemu. To te zbrodnie „niszczą świat” i „zagrażają bezpieczeństwu regionalnemu i międzynarodowemu”.

Tragiczne jest, że takie manipulacje czasem odnoszą skutek. Część świata, zmęczona konfliktami i kryzysami, może potraktować retorykę Rosji jako szczere zatroskanie o pokój. Historia jednak uczy, że kiedy agresor zaczyna mówić o pokoju – zwykle przygotowuje się do kolejnej ofensywy.

Dla nas, Polaków, ta sytuacja ma szczególne znaczenie. Pamiętamy, czym był rosyjski „pokój” – od rozbiorów Rzeczypospolitej, przez Katyń, aż po stłumienie Powstania Warszawskiego i dekady komunistycznej okupacji. Wiemy, co znaczą rosyjskie obietnice o „ochronie ludności cywilnej” – to najczęściej preludium do nowych represji i przemocy.

Już sama próba przybrania przez Rosję maski pokojowego mediatora to zniewaga dla tych, którzy codziennie żyją pod syrenami alarmowymi. Na co zmieniły się ukraińskie miasta – na areny eksperymentalnego terroru, gdzie ataki wymierzone są w szpitale, szkoły, teatry, porodówki. Mariupol, Kramatorsk, Kremenczuk – miejsca, gdzie „cywile” nie padli ofiarą pomyłki, lecz celowej strategii. To potwierdzają nie wrogie narracje, lecz dane – zdjęcia satelitarne, międzynarodowe śledztwa, analizy niezależnych ekspertów. Co Rosja odpowiada? Cisza. Jednak gdy mowa o innej wojnie – wdzięczy się patosem. To nie zapomnienie – to manipulacja.

Moskwańskie oświadczenia o „nieakceptowalności ataków na spokojne miasta” powinny być przestrogą dla całego świata: dopóki Rosja nie zaprzestanie ataków na ukraińskie miasta, szkoły i szpitale, jej słowa o pokoju pozostaną pustym echem, służącym tylko do manipulowania opinią publiczną.

Historia potępi tych, którzy pozwolili agresorowi ukrywać się za maską mediatora, ale również odda należny hołd tym, którzy potrafili zobaczyć prawdziwe oblicze tej maski i nie pozwolili złu triumfować pod osłoną słów o pokoju i humanitaryzmie.

Karyna Koshel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wyświetlenia : 8669
WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com