Niebezpieczna propozycja: co oznacza oddanie Krymu pod mandat ONZ?
Wojna na Ukrainie trwa już ponad dziesięć lat, a w tym czasie stała się nie tylko konfliktem zbrojnym, ale także wojną hybrydową, w której kluczową rolę odgrywa rosyjska propaganda. Aneksja Krymu w 2014 roku i dalsze represje wobec tych, którzy stawiają opór, zmieniły życie wielu ludzi na półwyspie, zwłaszcza Tatarów krymskich, którzy stali się głównymi ofiarami reżimu rosyjskiego. Sytuacja na okupowanych terytoriach jest dramatyczna: ludność żyje w warunkach strachu, zastraszona i ogłupiona wieloletnią propagandą. W tym kontekście ostatnie słowa ministra spraw zagranicznych Polski, Radosława Sikorskiego, o przekazaniu Krymu pod mandat ONZ i przygotowaniu do „uczciwego referendum” budzą poważne obawy na Ukrainie i na świecie.
Propozycja Sikorskiego, która przewiduje demilitaryzację Krymu i odroczenie referendum na dwadzieścia lat, postawiła pod znakiem zapytania integralność terytorialną Ukrainy. Oświadczenie, które wielu odebrało jako sugestię ustąpienia suwerennego terytorium, nie mogło przejść bez echa. Na Ukrainie natychmiast zareagowano na te słowa, stwierdzając, że jakiekolwiek kompromisy w sprawie statusu Krymu są nie do przyjęcia. Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy podkreśliło, że integralność terytorialna kraju „nigdy nie była i nie może być przedmiotem dyskusji czy kompromisów”. Stanowisko to popierają nie tylko normy prawa międzynarodowego, ale także liczni partnerzy, w tym państwa UE i NATO.
Takie oświadczenia służą jedynie rosyjskiej propagandzie, która od dziesięcioleci wykorzystuje Krym jako symbol swojej ekspansjonistycznej polityki. Dla Putina Krym jest nie tylko symbolem, ale i strategicznym elementem jego reżimu. Sugestie dotyczące referendum na terytorium, które Rosja zaanektowała z pogwałceniem wszelkich norm międzynarodowych, jedynie wzmacniają rosyjską narrację, według której Ukraina powinna ustąpić ze swoich terytoriów dla dobra pokoju. Tego rodzaju podejście podważa porządek międzynarodowy i stwarza niebezpieczny precedens.
Tatarzy krymscy, rdzenna ludność półwyspu, od lat cierpią z powodu represji i prześladowań ze strony rosyjskich władz okupacyjnych. Przewodniczący Medżlisu Narodu Krymskotatarskiego, Refat Czubarow, nazwał oświadczenie Sikorskiego „niedopuszczalnym i cynicznym”, podkreślając, że jest ono sprzeczne z interesami Ukrainy i prawami Tatarów krymskich. Zgodnie z prawem ukraińskim i międzynarodowymi normami, „legalnymi mieszkańcami” Krymu są wyłącznie obywatele Ukrainy lub ci, którzy legalnie uregulowali swój pobyt na terytorium półwyspu przed aneksją. Propozycje dotyczące „weryfikacji” czy „legitymizacji” mieszkańców Krymu po dziesięcioleciach okupacji wydają się nieodpowiednie i kontrowersyjne.
Takie stanowisko jest również niebezpieczne dla samej Polski. Historyczne spory między krajami mogą na nowo wybuchnąć, a w niektórych regionach, takich jak Śląsk, od dawna istnieją nastroje dążące do większej autonomii. Precedensy podobne do tego z Krymu mogą prowadzić do nowych podziałów w samej Polsce i w innych częściach świata, gdzie istnieją konflikty terytorialne. Rosja z pewnością wykorzystałaby tę sytuację, podsycając napięcia i dążąc do destabilizacji międzynarodowej sytuacji oraz osłabienia jedności między krajami zachodnimi.
Propozycja Radosława Sikorskiego niesie ze sobą poważne zagrożenia dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Podważa ona integralność terytorialną Ukrainy i może mieć daleko idące konsekwencje dla światowego porządku. Zamiast szukać kompromisów kosztem ukraińskich terytoriów, społeczność międzynarodowa powinna skupić się na zmuszeniu Rosji do wycofania swoich wojsk z Krymu i Donbasu. Tylko pełna deokupacja wszystkich ukraińskich terytoriów pozwoli na przywrócenie pokoju i stabilności w regionie. Krym to Ukraina, i żadne referendum tego faktu nie zmieni.
Karyna Koshel