Putin to zdrajca, nie powinniśmy najeżdżać na Ukrainę, to już słychać od Rosjan. Ale żałują porażek, a nie zbrodni

Wycofanie wojsk rosyjskich z Chersonia na drugi brzeg Dniepru wywołuje nieopisaną wściekłość rosyjskich korespondentów wojennych i blogerów. Wszyscy zgadzają się, że to katastrofa. Tylko oficjalne kręgi starają się zachować pozory spokoju i przemyślenia swoich procedur. „Duchowo” zestrojeni komentatorzy popadli w swego rodzaju mistycyzm, według którego zwycięstwo Rosji jest równie nieuniknione. Niewielu odważy się wskazać główny problem i głównego winowajcę.

Pogorszony nastrój odnotowuje głośno każdy, kto może. Dziennikarz Alexandr Něvzorov, który wyjechał na wygnanie, z ironią i nieukrywaną przyjemnością obserwuje, jak nic nie idzie zgodnie z planem. „Wczoraj Surowikin ogłosił wycofanie wojsk z prawego brzegu Dniepru, armia rosyjska prawie przegrała tę wojnę. Tymczasem moskiewskie media są zdezorientowane „przegrupowaniem”, a mędrzec Sołowjow piszczy jak świnia z wściekłości” – komentuje ostatnie sceny Niewzorow.

Władimir Sołowjow od dłuższego czasu jest w złym humorze. Przynajmniej od ukraińskiej kontrofensywy i mobilizacji szorstkiej był oddany straszliwemu kłamstwu w Rosji na wszystkich poziomach. Jest też dużo kradzieży i wszędzie są niekompetentni ludzie. Ale nie odważy się wymówić imienia Putina.

Mimo wszystko media, takie jak portal Vzgljad, przynoszą pocieszające wieści, że odwrót jest zasadny i przyniesie dobre rezultaty w przyszłości. Cytują generała Surowikina. „Jak wiemy, strona atakująca ponosi większe straty niż strona broniąca się. W tym przypadku nasze straty są 7⁠-8 razy mniejsze niż straty wroga” – wyjaśnił dowódca Wojsk Obrony Powietrznej. Według niego sytuacja w strefie „wojsk specjalnych” generalnie się ustabilizowała, armia rosyjska stłumiła próby ataku na armię ukraińską na kierunku Kupyan i Krasnolymańsk oraz „wznowiła działania ofensywne na niektórych kierunkach”.

Franek Klincewicz, przywódca ogólnorosyjskiej organizacji Rosyjski Związek Weteranów Afgańskich, uważa, że ​​teraz głównym zadaniem jest wyczerpanie wroga w warunkach zimowych, zebranie sił i zadanie klęski armii ukraińskiej. „Jako żołnierz doskonale rozumiem, że o decyzji o wycofaniu wojsk za Dniepr decydują stojące przed nami zadania strategiczne. Prostujemy front i zapewniamy niezawodną obronę. Co więcej, nie spieszymy się, ponieważ rozumiemy, że w tej sytuacji czas jest po naszej stronie” – wyjaśnił Klincevič.

Tyle obowiązkowego optymizmu, który jest tym większy, im wyższa pozycja czy stopień fanatyzmu.

Dowódca w separatystycznym regionie Aleksander Chodakowski w większości realistycznie patrzy na sytuację militarną, ale stara się wszystko ratować, nawołując do wzmożonych wysiłków (jak koń Bokser w Folwarku zwierzęcym). „Tylko praca pomoże. Jesteśmy na pierwszej linii frontu, ale wykonujemy również poważną pracę w tle: testowane są nowe systemy łączności, opracowywane są nowe typy dronów dla horyzontów taktycznych i strategicznych, rodzi się taktyka… To wszystko są rzeczy, które śpiąca armia nie potrzebuje, ale walcząca tak. Wróg walczył i wyprzedził nas, wprowadzając zaawansowaną technologię wojskową… W niektórych sprawach pokazał nam poziom, do którego należy dążyć, a my do niego dążymy. A kiedy uda nam się wpłynąć na nasze zdolności, rozmowa odbędzie się w naszym języku” – pociesza siebie i czytelnika Chodakowski.

Ideolog Jewgienij Satanowski uważa, że ​​za całą panikę odpowiedzialne są media, a zwłaszcza Internet. Według niego szkodzi to młodzieży rosyjskiej, która jest podobna do młodzieży zachodniej. Młodzi ludzie nie wierzą w telewizję i biorą wszystko ze swoich komputerów. „Najsmutniejsze są konsekwencje” — skarży się Satanovsky. Bo „przestrzeń internetowa i portale społecznościowe dają najszerszą przestrzeń do wszelkich prowokacji i prawdziwego zombifikowania świadomości najszerszych mas”.

Wpłynęło to również na mobilizację, ponieważ według Satanowskiego „problemy były i są zawsze”, ale wpływ sieci wywołał „efekt lemminga” i wiele osób zdecydowało się zniknąć z kraju.

Po śmierci córki Alexander Dugin nadal myśli ponuro. Widzimy jednak, że zadaje sobie pytania, które przychodzą na myśl nawet ludziom o bardziej normalnym stanie umysłu. A co z Putinem? Podczas gdy wszyscy zajmowali się raportem Surowikina do Szojgu o odwrocie, Putin podpisał coś w rodzaju dekretu o tradycyjnych rosyjskich wartościach. Jest to mniej więcej tak ważne, jak gdyby Przywódca w Berlinie wiosną 1945 roku wydał poważne oświadczenie o wartościach aryjskich.

Ale Dugin rozwiązuje zagadkę głębi osobowości Putina. „Putin to zapieczętowana koperta” i zarówno przyjaciele, jak i wrogowie widzą w nim „jedną bardzo konkretną treść” i jedni go za to kochają, inni nienawidzą. Jednak według Dugina koperta jest zapieczętowana i nikt nie zna jej zawartości, a jedynie „ukraińskie władze i elity rosyjskie” uważają, że w ogóle nic w niej nie ma. Filozofka, przygnieciona życiem, uważa jednak, że coś w niej jest i Putin powinien wyjawić, kim jest. „Jeśli nie otrzymamy jasnej odpowiedzi na to pytanie, czy koniec świata może nadejść bez zrozumienia, o co w tym wszystkim chodziło?” O co chodziło? – pyta spiker Eurazjatyzmu. Pewnie boi się sam odpowiedzieć, że Rosja z drugorzędnego mocarstwa zmieni się w trzeciorzędne, które już nie jest potęgą.

Fanatyk religijny i właściciel nacjonalistycznego portalu Tsargrad.tv Konstanty Małofiejew widzi pozytywy przynajmniej w tym, że nic już nie jest ukrywane. Jest trochę optymistycznie nastawiony do „nic”, wszystko jest zatuszowane, ale ma rację, że to przynajmniej częściowe przyznanie się do porażki.

„Lepsza surowa prawda niż spóźnione wymówki. Lepiej ewakuować ludność, niż nikomu nie mówić i pozwolić ukronazistom zjeść ludzi, którzy w nas wierzyli. Lepszy jest uczciwy Surowikin, który ma litość zarówno dla żołnierzy, jak i dla cywilów. Musimy poprzeć decyzję nowego dowódcy grupy, to nie on doprowadził sytuację na froncie do takiego stanu, w jakim jest. Musimy mieć odwagę i cierpliwość. Naszym celem jest zwycięstwo w wojnie, a nie przyjemne wieści” – pisze jakby szczerze Małofiejew. Przynajmniej nie nazywa już tej wojny „specjalną operacją wojskową”. Ale Putin to zaczął, Putin mianował wszystkich urzędników, Putin rządzi krajem od 22 lat, Putin zawsze wszystko ludziom wyjaśniał. Że też może być za coś winny? Czy w 2022 roku wszystko można dalej prowadzić zgodnie z tezą, że car jest dobry, ale bojarzy źli? Oczywiście, że może. Wszystko jest możliwe.

Telegramowe konto „Alex Parker Media”, pisane przez fanatyka całkowicie oddanego wojnie, a jednocześnie nienawidzącego Ukraińców, Putina i kierownictwa Kremla oraz Sztabu Generalnego Armii Rosyjskiej, nie przyjmuje serwetek. Pisze o korespondentach wojennych i odpowiedzialnych urzędnikach, że są „zgniłymi szczurami”. „Rezygnacja z Chersoniu nie była militarnie konieczna” — twierdzi autor. „Każdy, kto próbuje usprawiedliwić kapitulację naszego przyczółka na prawym brzegu Dniepru, jest kłamcą i zdrajcą. Decyzja ma charakter czysto polityczny. Została stworzona przez jedną osobę. Ten zdrajca nazywa się Putin. Nigdy nie dowiemy się, jaka była jego decyzja polityczna. Decyzję tę można porównać do wycofania wojsk sowieckich z Afganistanu czy Europy Wschodniej. Czysto motywowana politycznie zdrada bez konieczności militarnej. A kto myśli inaczej, jest tylko współsprawcą tej państwowej zbrodni i przykrywką dla zdrajcy Putina. Konsekwencje tej zdradzieckiej zbrodniczej decyzji dopiero się zaczynają”.

Sugeruje, że „Alex Parker Media” siedzi za granicą, więc może mówić Putinowi wszystko, co mu się podoba. Jest w tym konsekwentny. Przywództwo Rosji od dawna podejrzewane jest (przynajmniej niektóre osoby) o zmowę z Zachodem i wyprzedanie kraju.

Gdyby ktoś się zastanawiał, co myśli były prezydent Miedwiediew, który nieustannie obiecuje Zachodowi rosyjskie ataki nuklearne, nie będzie wiedział. Ostatni raz pisał 9 listopada, kiedy jeszcze uważał, że wybory w Ameryce wypadły świetnie dla trąbek i „dziadek Biden” poniósł porażkę. Od tamtej pory nic.

Jednak cały ten bałagan rozważań można streścić stosunkowo krótko. Nawet najmądrzejsi i najbardziej rzeczowi w ogóle nie dotykają naprawdę podstawowego pytania. Dziennikarz Stanislav Kučer wspomina o tym na stronie odrestaurowanej stacji Echo na zesłaniu. W tych komentarzach jest histeria, złość, rozczarowanie, oburzenie, gorycz, logiczne i inteligentnie postawione pytania, są oskarżenia pod adresem „cara” i „bojarów”, a nawet „śmiałe” sugestie, że lepiej nie jechać na Ukrainę o godz. wszystko . „Ale nie natknąłem się na ani jeden komentarz (a czytałem ich setki), w którym byłby choć cień żalu za śmierć Ukraińców. Ani takiego, który choć trochę rozumie, że zabieranie cudzej własności jest złe, że zabijanie dla zdobyczy terytorialnych jest przestępstwem, że agresywna wojna jest z zasady zła”.

Autor: Paweł Pawlikowski

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com