Dramat Łomży Vive Kielce w finale Ligi Mistrzów. Barcelona wygrywa po rzutach karnych

Fot. Martin Meissner / AP Photo

Rzuty karne tym razem nie były szczęśliwe dla Łomży Vive Kielce w finale Ligi Mistrzów. Tak jak to właśnie po nich kielczanie w 2016 roku pokonali węgierskie Veszprem, tak w niedzielę lepsza w tym elemencie będzie FC Barcelona. Mistrzowie Polski przegrali w karnych 3:5 (po dogrywce było 32:32).

Po półfinałowym zwycięstwie nad Telekomem Veszprem 37:35, piłkarze ręczni Łomży Vive Kielce w niedzielę walczyli o swoje drugie zwycięstwo w Lidze Mistrzów. W finale rywalem drużyny Talanta Dujszebajewa byli obrońcy tytułu – szczypiorniści FC Barcelony. Kielczanie wierzyli, że w meczach z Katalończykami w tym sezonie uda im się ustrzelić „hattricka”, jako że mierzyli się z nimi już dwukrotnie w tym sezonie i w obu przypadkach wygrali – 32:30 w Barcelonie i 29:27 w Kielcach. 

Finał nie mógł być bardziej wyrównany. Spryt Karaleka dał Łomży Vive dogrywkę

Jednak podobnie, jak w sobotnim półfinale, tak i w finale początek spotkania należał do rywali mistrzów Polski. Zawodnicy FC Barcelony wykorzystywali proste straty kielczan – po bramkach N’Guessana i Gomeza objęli szybkie prowadzenie 5:2. To pozwoliło Katalończykom również mieć inicjatywę przez całą pierwszą połowę. 

Trzybramkowa przewaga obrońców tytułu utrzymywała się do stanu 10:7 dla nich. U mistrzów Hiszpanii ponownie szalał niesamowity skrzydłowy Aleix Gomez, który w pierwszej połowie rzucił sześć bramek. Po stronie Łomży Vive w końcówce pierwszej połowy przebudził się Alex Dujszebajew, który rzucał bramki, asystował wywalczał rzuty karne i kary dla swoich rywali. To dzięki niemu Szymon Sićko miał okazję tuż przed przerwą trafić na 13:13, ale rywale odpowiedzieli błyskawicznym wznowieniem i skuteczną akcją indywidualną Gomeza, dzięki czemu to Barca prowadziła po pierwszej połowie 14:13.

W drugiej części gry kielczanie nie pozwolili swojemu rywalowi odskoczyć. Za sprawą bramek z dystansu Władzisława Kulesza i Daniego Dujszebajewa byli w stanie szybko doprowadzać do remisu, a nawet wychodzić na jednobramkowe prowadzenie. Dwoił się i troił także Alex Dujszebajew, na kole dobrze spisywał się Artiom Karalek. 

Mistrzowie Polski grali z obrońcami tytułu bramka za bramkę, raz prowadzili jedną bramką, raz remisowali. Tak było aż do stanu 26:25 w 57. minucie gry, gdy najpierw bramkę dla Barcy na remis rzucił Dika Mem, a następnie fatalną stratę zaliczył Artiom Karalek i po kontrze Ali Zein dał Katalończykom pierwsze od dłuższego czasu prowadzenie (26:27). 

Gdy na nieco ponad dwie minuty do końca spotkania karę otrzymał Tomasz Gębala, a po chwili przy stanie 27:28 w 59. minucie piłkę stracił Igor Karacić, wydawało się, że za chwilę może być po meczu. Piłkę na przy pieczetowanie zwycięstwa miał Dika Mem, ale posłał piłkę obok bramki Łomży Vive i kielczanie dostali ostatnią szansę na wyrównanie. Alex Dujszebajew nie pokonał bramkarza, ale był faulowany.

Na kilka sekund przed końcem Artiom Karalek z Władzisławem Kuleszem rozegrali rzut wolny na tyle sprytnie i błyskawicznie, że Karalek stanął oko w oko z bramkarzem Barcelony i tuż przed końcową syreną doprowadził do remisu (28:28) i dogrywki. 

Karne tym razem nie dla kielczan. Barcelona obroniła Ligę Mistrzów

Dodatkowy czas gry był równie wyrównany, jak pozostała część spotkania. Raz prowadziła Łomża Vive, raz FC Barcelona, ale gdy na 50 sekund przed końcem do remisu 32:32 doprowadził Dika Mem, kielczanie mieli jeszcze piłkę na zwycięstwo, jednak ostatecznie o zwycięstwie w Lidze Mistrzów decydowały rzuty karne. 

Tym razem jednak nie było tego szczęścia, jak w 2016 roku, gdy drużyna z Kielc pokonała po karnych Veszprem. Andreas Wolff był bardzo bliski obrony rzutów Aleixa Gomeza oraz Diki Mema. Niemca od szczęścia dzieliły centymetry, ale to ostatecznie nie on, a jego vis-a-vis Gonzalo Perez de Vargas obronił decydującą „siódemkę” odbijając rzut Alexa Dujszebajewa.

Po bramce Ludovica Fabregasa FC Barcelona mogła świętować zwycięstwo w rzutach karnych 5:3 i skuteczną obronę tytułu w Lidze Mistrzów. A kielczanom nie pozostaje nic innego, jak wrócić do Kolonii za rok, w jeszcze mocniejszym składzie, i położyć tę wisienkę na torcie. Bo to, że Łomża Vive Kielce już jest drużyną ze ścisłego europejskiego topu, nie podlega żadnej dyskusji.

Łomża Vive Kielce – FC Barcelona 32:32, k. 3:5 (13:14, 28:28)

Łomża Vive: Wolff, Kornecki – A. Dujszebajew (4 bramki), D. Dujszebajew (4), Gębala, Karacić (1), Karalek (4), Kulesz (4), Moryto (4), Nahi (2), Olejniczak, Paczkowski, Sanchez-Migallon, Sićko (3), Tournat (2), Vujović (4). Trener: T. Dujszebajew.

FC Barcelona: Perez de Vargas, Maciel – Arino (3), Benali, Cindrić, Fabregas (1), Fernandez (3), Gomez (9), Janc (1), Langaro (1), Makuc (1), Mem (5), N’guessan (5), Richardson (2), Petrus (1), Zein. Trener: C. Ortega.

Źródło: sport.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com