Emocjonalny apel Michała Probierza przed meczem Polska – Czechy. „Wszystko źle”

Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza

– Wydaje mi się, że zasługuję na trochę zaufania. Tym bardziej że pracuję tutaj dopiero od siedmiu tygodni. Nie jestem cudotwórcą, ale codziennie patrzę w lustro i widzę człowieka, który ma szanse jeszcze uratować te eliminacje – powiedział Michał Probierz, selekcjoner reprezentacji Polski, która w listopadzie zagra z Czechami i Łotwą. Kluczowy będzie przede wszystkim mecz z Czechami, który Polska musi wygrać, by zachować (i tak nikłe) szanse na bezpośredni awans.

– Poprosimy najpierw na pytania do Roberta, a później do selekcjonera – zaapelował rzecznik kadry Jakub Kwiatkowski, który w poniedziałek – w pierwszym dniu zgrupowania – pojawił się na konferencji prasowej razem z Robertem Lewandowskim i Michałem Probierzem.

Lewandowski przez 20 minut odpowiadał na pytania dziennikarzy, wchodził z nimi w dyskusje, często się uśmiechał, ale momentami też był zdumiony. – Tak, zostaję do meczu z Łotwą. Zgrupowanie jest przecież do wtorku – zdziwił się, gdy został zapytany o plotki, że zamierza wyjechać ze zgrupowania po meczu z Czechami. Siedzący obok Probierz tylko się wtedy uśmiechnął. – Mogę jedynie potwierdzić, Robert z nami zostaje – przyznał.

Probierz o nieobecnych na zgrupowaniu reprezentacji Polski

Wydawało się, że Lewandowski we wtorek ma dość ofensywne usposobienie, ale po nim zaczął mówić selekcjoner. Dużo o nieobecnych, m.in. o Adrianie Benedyczaku, Patryku Dziczku i Mattym Cashu, którzy wypadli z kadry w niedzielę późnym wieczorem. – Nic nie kryło się za tym, że poinformowaliśmy o nieobecnych tak późno. Czekaliśmy po prostu, aż skończą się wszystkie mecze. Rozmawialiśmy z doktorem Jackiem Jaroszewskim, który w poniedziałek rano widział Dziczka, rozmawiał też z lekarzem Aston Villi i Benedyczakiem – wyjaśnił Probierz.

Na listopadowym zgrupowaniu zabraknie też Arkadiusza Milika. On akurat jest zdrowy, ale selekcjoner nie zdecydował się powołać go na mecze z Czechami i Łotwą. – Nie jestem człowiekiem, który za plecami coś mówi czy robi. Rozmawiałem z Arkiem. Nie ma go z nami, ale drzwi do kadry – jak teraz w przypadku Jana Bednarka, który do nas wraca – są zawsze otwarte – przyznał Probierz.

Nowa twarz w kadrze i apel emocjonalny apel Probierza

Po chwili Probierz dostał pytanie od Dominika Wardzichowskiego ze Sport.pl o Karola Struskiego – środkowego pomocnika Arisu Limassol, który debiutuje w reprezentacji. Pytanie nie było w żaden sposób zaczepne, bo nasz dziennikarz zapytał o charakterystykę Struskiego i o to, czym przekonał do siebie Probierza. Selekcjoner swoją odpowiedź zaczął dość spokojnie. – Jak tak ostatnio sobie policzyłem, to przez siedem tygodni wraz ze sztabem obejrzeliśmy na żywo około 80 meczów. Większość graczy, których obserwujemy, dokładnie analizujemy – przyznał.

I w tym momencie zaczął się dziwić: – Czasami pojawiają się pretensje do selekcjonera, że kogoś powołuje, a kogoś nie. To jest bardzo często takie rzucanie nazwiskami z kapelusza. W Greuther Furth Damian Michalski strzeli gola i wszyscy mówią, że powinienem go powołać. My naprawdę oglądamy w kolejce po kilkanaście meczów i mamy znaki zapytania. Ale są ludzie, którzy np. nie obejrzą żadnego meczu, usłyszą jakieś nazwisko i od razu chcą je w kadrze. Dla selekcjonera to jest bardzo trudne, jeżeli ciągle z boku słyszy, że robi wszystko źle. Od razu oceniamy negatywnie. U nas zawsze najlepszym zawodnikiem jest ten, który jest niepowołany. Nie poczekamy na to, aż ktoś zagra, nie dajemy szansy, tylko od razu oceniamy. Jako reprezentacja też musimy promować zawodników, z tego powodu jest choćby Struski. Jak nie było Wdowika, a ja go powołałem, też wszyscy pukali się w czoło. A później on pokazał się z dobrej strony w następnych meczach. To też jest kwestia zaufania do selekcjonera.

– Ja przez 20 lat pracy często wyciągałem zawodników z różnych lig. Wydaje mi się, że zasługuję na trochę zaufania. Tym bardziej że pracuję tutaj dopiero od siedmiu tygodni. Nie jestem cudotwórcą, ale codziennie patrzę w lustro i widzę człowieka, który ma szanse jeszcze uratować te eliminacje. Dlatego proszę was o więcej cierpliwości – zaapelował Probierz.

Fakty są jednak takie, że kadra Probierza ma niewielkie szanse na bezpośredni awans na przyszłoroczne Euro. Nie jest już zależna tylko od siebie, ale od siebie musi wymagać zwycięstwa z Czechami. – Nie zgodzę się z opiniami, że mecz z Mołdawią był słaby. Nie był. Nie wykorzystaliśmy po prostu zbyt wielu sytuacji, zremisowaliśmy 1:1. Wiemy, że mieliśmy szanse, by wszystko mieć w swoich rękach. Ale gdy przychodziłem tutaj siedem tygodni temu, sytuacja w grupie była taka sama – zauważył Probierz, który już w piątek poprowadzi kadrę po raz trzeci. Mecz Polska – Czechy o 20:45.

Co musi się stać, żeby Polska awansowała na Euro 2024?

Wariant 1:

  • Polska wygra z Czechami;
  • Czechy przegrają z Mołdawią;
  • Mołdawia przegra z Albanią.

Wariant 2:

  • Polska wygra z Czechami;
  • Czechy zremisują z Mołdawią;
  • Mołdawia przegra lub zremisuje z Albanią.

Źródło: sport.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com