Kosmiczny finał w Madrycie. Iga Świątek broniła piłki meczowe, ale Sabalenka dopięła swego

Fot. Manu Fernandez / AP Photo

Fenomenalny finał turnieju WTA 1000 w Madrycie nie dla Igi Świątek. Po absolutnie znakomitym widowisku, które trwało niespełna 2,5 godziny, Polka przegrała z Białorusinką Aryną Sabalenką (WTA 2) 3:6, 6:3, 3:6.

W sobotnie popołudnie Iga Świątek walczyła o swój 14. tytuł w karierze, trzeci w tym sezonie, szósty na nawierzchni ziemnej i pierwszy w Madrycie. Polska swoją zwycięską passę na ulubionej „mączce” chciała przedłużyć w starciu ze swoją największą obecnie rywalką – Białorusinką Aryną Sabalenką. Obie panie w ostatnim czasie dominują w cyklu WTA, więc finał w stolicy Hiszpanii miał też spore znaczenie w kontekście rankingu WTA, gdzie prowadząca Świątek miała przed tym spotkaniem ponad 2000 punktów przewagi.

Fenomenalny finał turnieju WTA w Madrycie. Iga Świątek musiała uznać wyższość rywalki

Już pierwszy gem tego finału pokazał, jak dobry i wyrównany może to być mecz. Aryna Sabalenka rozpoczęła od serwisu, ale wcale nie wygrała pewnie otwierającego gema, lecz przy dobrej grze Igi Świątek i jej kilku świetnych uderzeń męczyła się z nią na przewagi. Koniec końców, potężny serwis Białorusinki pozwolił jej objąć prowadzenie 1:0. 

W kolejnych gemach tenisistki serwujące bardzo pewnie wygrywały swoje podanie, aż nadszedł gem szósty, gdzie Świątek musiała wyjść z bardzo trudnej sytuacji. Po szczęśliwym uderzeniu po taśmie Sabalenki miała ona dwa break pointy przy stanie 15:40. Polka bardzo dobrymi zagraniami potrafiła doprowadzić do równowagi, a w grze na przewagi dwa proste błędy popełniła jej rywalka, przez co po chwili było 3:3. 

Niestety, w ósmym gemie sytuacja się powtórzyła – po dwóch nieudanych uderzeniach Świątek Sabalenka znów miała dwa break pointy i tym razem po kolejnym błędzie bekhendowym Polki wykorzystała drugą szansę na przełamanie, co okazało się kluczowym momentem całego seta. Sabalenka pewnie wygrała gema serwisowego, by zwyciężyć w pierwszej partii 6:3.

Po kilkuminutowej przerwie Iga Świątek zareagowała bardzo dobrze na przegranego pierwszego seta. Najpierw bardzo pewnie wygrała gema serwisowego, a po chwili wreszcie doczekała się swojej szansy przy serwisie rywalki. Po grze na przewagi Polka wyszarpała przeciwniczce pierwszego w tym meczu break pointa, wybroniła się z potężnego serwisu Sabalenki i doczekała się jej błędu. Pierwsza szansa została wykorzystana i zamieniona na przełamanie, a po chwili Świątek dołożyła do tego jeszcze wyserwowanego do zera gema, obejmując szybkie prowadzenie 3:0.

Cóż jednak z tego, skoro Sabalenka po przerwie ruszyła na Polkę. Dobrymi serwisami wygrała gema na 1:3, a następnie bezwzględnie atakowała serwisy Świątek. Iga bardzo ofiarnie się broniła, jej grze nie można było wiele zarzucić, ale w grze na przewagi cztery kolejne break pointy potężnymi uderzeniami zdobywała sobie Białorusinka. W końcu przy czwartej szansie na przełamanie Sabalenka zagrała genialny bekhend po linii, którym odrobiła stratę przełamania. 

Po chwili zrobiło się 3:3, a w kolejnym gemie serwisowym Iga znów miała wielkie problemy. Musiała się bronić od stanu 15:40, jednak znakomitymi akcjami doprowadziła do równowagi, gdzie błędy popełniła Sabalenka i Polka ponownie była na prowadzeniu. Co nie udało się Sabalence w gemie siódmym, udało się Idze Świątek w kolejnej rozgrywce. Fantastyczne, ofensywne returny liderki rankingu WTA pozwoliły jej pewnie przełamać rywalkę do 15. Świątek stanęła przed doskonałą szansą na wygranie drugiego seta i nawet nie pozwoliła przeciwniczce na nadzieję, że może być inaczej. Bardzo dobre serwisy pozwoliły jej pewnie wygrać gema i całego drugą partię 6:3.

Trzeci set rozpoczął się dużo lepiej dla Białorusinki. Pierwsze trzy gemy były niezwykle wyrównane, tyle że wszystkie koniec końców padły łupem Sabalenki. Druga zawodniczka świata najpierw wygrała gema serwisowego na przewagi, by po chwili szczęśliwie przełamać Świątek. Szczęśliwie, bo przy 30:40 i break poincie rywalki, Świątek zagrała wygrywający forhend, który okazał się autowy o dosłownie milimetry. 

Później, przy podaniu rywalki Polka miała nawet dwa pojedyncze break pointy, ale pierwszy z nich Sabalenka po znakomitej próbie sił z obu stron wybroniła, a przy drugim mogła odetchnąć z ulgą po błędzie Świątek. W grze na przewagi obie tenisistki zagrały kapitalną akcję, po której kibice wstali z miejsc, ale niestety lepsza okazała się Sabalenka, która po chwili objęła prowadzenie 3:0 w trzecim secie. 

I chyba nikt się nie spodziewał, że w dwóch kolejnych gemach przegrywająca Świątek nagle straci zaledwie jeden punktów. Wygrała gema serwisowego do 15, a następnie korzystała z kolejnych błędów Sabalenki, by przełamać ją do zera i odrobić stratę przełamania. Polska tenisistka w kolejnym gemie serwisowym doprowadziła do remisu 3:3.

Sabalenka odpowiedziała pewnie wygranym gemem serwisowym i niestety, powtórzył się tu scenariusz z drugiego seta, co wiązało się z przełamaniem Białorusinki na 5:3. Sabalenka zrobiła to jednak nie przez błędy Igi Świątek, ale przez swoje znakomite zagrania. Po chwili to ona serwowała po zwycięstwo w całym spotkaniu, jednak Polka nie zamierzała ustąpić. Świątek doprowadziła do gry na przewagi, obroniła aż trzy piłki meczowe, ale za czwartym razem świetna w sobotę Sabalenka w końcu dopięła swego.

Aryna Sabalenka pokonała Igę Świątek 6:3, 3:6, 6:3 i to ona po raz drugi w karierze wygrała turniej WTA 1000 w Madrycie. Świątek z kolei przegrała swój pierwszy finał na mączce od czasu przełomowego dla siebie triumfu Roland Garros w 2020 roku. Dzięki tej wygranej Sabalenka zredukowała stratę w światowym rankingu do Polki do 1744 punktów.

Źródło: sport.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com