Szalona dogrywka finału Ligi Mistrzów. Koniec marzeń kielczan. A było tak blisko

Fot. Marius Becker / AP

Liga Mistrzów znów nie dla Barlinka Industrii Kielce. Mistrzowie Polski przegrali drugi finał z rzędu, tym razem po dogrywce z niemieckim SC Magdeburg 29:30. Końcówka podstawowego czasu gry będzie się śniła drużynie Talanta Dujszebajewa po nocach.

Mistrz Polski, Barlinek Industria Kielce, w niedzielę grała w finale Ligi Mistrzów w drugim roku z rzędu. Po tym jak rok temu kielczanie przegrali po rzutach karnych z FC Barceloną, ich kapitan Alex Dujszebajew zapewnił, ze jego drużyna wróci do Kolonii i tym razem zwycięży w całych rozgrywkach. Wrócić już się udało, awansować do finału także, ale żeby w pełni zrealizować cel, Barlinek Industria musiała pokonać niemiecki Magdeburg. Wicemistrzowie Niemiec są klubowymi mistrzami świata, którzy potwierdzili, że mają patent na faworyzowaną Barcelonę. Pokonali ją w finale KMŚ, pokonali ją także we wczorajszym półfinale, więc kielczan wcale nie musiało dziś czekać łatwiejsze zadanie niż gdyby mieli się mierzyć z Barcą.

Barlinek Industria Kielce przegrała w finale Ligi Mistrzów. Niemcy lepsi po dogrywce

W niedzielny finał kielczanie nie weszli najlepiej. Podejmowali złe decyzje w ataku i dawali się ogrywać w obronie, co mimo interwencji Wolffa dało niemieckiej drużynie szybkie prowadzenie 4:1 po sześciu minutach.

Od tego momentu, być może również za sprawą świetnych obron Wolffa, mistrzowie Polski zaczęli odzyskiwać kontrolę nad meczem. Po dwie bramki rzucili Dylan Nahi i Alex Dujszebajew, dzięki czemu szybko udało się doprowadzić do remisu po 6, a gdy trzeci raz trafił Dujszebajew, Kielce prowadziły po raz pierwszy w tym meczu 7:6. 

Wówczas rozpoczęła się gra „bramka za bramkę”. W 19. minucie na parkiecie u rywali pojawił się znakomity Islandczyk Gisli Kristjansson, który dzień wcześniej kończył półfinał z Barceloną z wybitym barkiem. Ale po kontuzji jakby nie było śladu, bo jeszcze do końca pierwszej części gry rzucił w efektowny sposób trzy bramki.

Ale w tym samym czasie Barlinek Industria miała Dujszebajewa i Arkadiusza Morytę, którzy w końcówce pierwszej połowy wzięli ciężar gry na własne barki. Efekt? Prowadzenie 15:13, po tym jak kielczanie bramką Moryty wykorzystali sześć sekund na ostatnią akcję przed przerwą. Dujszebajew w tej pierwszej połowie miał aż sześć bramek i cztery asysty, a Moryto dołożył cztery trafienia.

Drugą część spotkania zawodnicy Talanta Dujszebajewa rozpoczęli świetnie, bo po kilku sekundach na 16:13 trafił Nahi, a niedługo później po golu Benoita Kounkouda kielczanie osiągnęli największą w tym meczu czterobramkową przewagę (18:14), w dodatku kolejne świetne interwencje notował Andreas Wolff.

Magdeburg to jest jednak zespół, który można pokonać, ale którego nie można złamać. Dzięki Magnusowi Saugstrupowi i Kayowi Smitsowi wicemistrzowie Niemiec konsekwentnie wracali do meczu. W momencie, gdy było już 20:18 dla Barlinka Industrii w 48. minucie doszło do przerwy w grze z powodu jakiegoś wydarzenia na trybunach. Na miejsce od razu pobiegli fizjoterapeuci obu drużyn i służby medyczne, aczkolwiek nie podano, co dokładnie się wydarzyło, ani też nie pokazywały tego telewizyjne kamery. Później okazało się, że to jeden z polskich dziennikarzy potrzebował pomocy medycznej.

Po około 10 minutach przerwy gra została wznowiona. I dobrze ją rozpoczęli Niemcy – gole Damgaarda i Musche dały im remis po 22. W grze „gol za gol” w końcówce strata kielczan pozwoliła Christianowi O’Sullivanowi trafić na 25:24 dla Niemców na cztery minuty przed końcem meczu. Kielczanie odpowiedzieli bramkami Arkadiusza Moryty i było 26:25 na minutę przed końcem.

W dodatku Magdeburg grał w osłabieniu – zła zmiana Christiana O’Sullivana kosztowała go trzecie wykluczenie – dwie minuty i czerwoną kartkę. Ale Michael Damgaard na pół minuty przed końcem pokonał Andreasa Wolffa, a w ostatniej akcji mistrzowie Polski nie dali rady zdobyć zwycięskiego gola i przy remisie 26:26 doszło do dogrywki. 

Niestety dogrywka należała do wicemistrzów Niemiec, a kluczowy był przełom pierwszej i drugiej połowy, gdy w ostatniej akcji przed zmianą stron karnego wykorzystał Kay Smits, a w pierwszej akcji po przerwie bramkę rzucił Michael Damgaard. Kielczanie walczyli do upadłego, przy stanie 29:30 mieli jeszcze ostatnią akcję, ale znów nie zakończyła się ona golem. Ostatni rzut wolny Szymona Sićki zatrzymał się na niemieckim murze.

Barlinek Industria Kielce przegrała po dogrywce z niemieckim SC Magdeburg 29:30, przegrywając drugi finał Ligi Mistrzów z rzędu. Znów było bardzo, bardzo blisko, znów się nie udało, a ponownie zadecydowały szczegóły. Do trzech razy sztuka?

Barlinek Industria Kielce – SC Magdeburg 29:30 (15:13)

Kielce: Wolff, Kornecki, Błażejewski – Sanchez-Migallon, Olejniczak, Kounkoud 2, Sićko 1, A. Dujszebajew 8, Tournat 2, Karacić, Moryto 5, D. Dujszebajew 3, Surgiel, Gębala, Karalek 2, Nahi 4.

Magdeburg: Portner, Jensen – Bergendahl 1, Bezjak, Chrapkowski, Damgaard 6, Hornke, Kristjansson 6, Meister, Mertens, Musche 4, O’Sullivan 1, Pettersson 1, Saugstrup 3, Smits 8, Weber.

Źródło: sport.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com