Szalona końcówka meczu Piast – Legia. To spotkanie mogło trwać tylko 15 minut

Fot. Dominik Gajda / Agencja Wyborcza.pl

Legia Warszawa wymęczyła zwycięstwo 1:0 z Piastem Gliwice. Większość meczu śledziliśmy nieatrakcyjny futbol, bez finezji, szybkości, złe słabym wykończeniem akcji. Tylko ostatni kwadrans dostarczył jakichś emocji.

W ostatnich latach mecze Piasta Gliwice z Legią Warszawa były hitami PKO Ekstraklasy. Kibice liczyli, że zobaczą zażartą i efektowną walkę na boisku, mimo że oba zespoły są dziś na dwóch różnych biegunach w lidze. Jednak do atrakcyjnej gry było dziś Piastowi i Legii bardzo daleko. Choć stołeczni prezentowali się lepiej na przestrzeni 90 minut, to dostaliśmy naprawdę brzydki kit zamiast hitu.

Antyfutbol, aż oczy bolały

W pierwszej połowie zamiast hitu mieliśmy jeden wielki kit. Piast grał agresywnie i ofensywnie jedynie przez pierwsze kilka minut. Legia niemrawo wchodziła w to spotkanie, nie narzucała intensywnego tempa grania. Sporo czasu spędziła przy piłce, ale nie miała z tego nic konkretnego. To była nieefektowna i mało efektywna gra.

Legioniści bardzo często szukali w polu karnym Tomasa Pekharta. Czech kilka razy mijał się z piłką o milimetry. Raz oddał bardzo dobry, techniczny strzał, który świetnie obronił Frantisek Plach.

Piasta w pierwszej połowie praktycznie nie było. Zagroził raz, po rzucie rożnym. Damian Kądzior centrował na głowę Patryka Dziczka, który trafił jedynie w słupek.

Mieliśmy też kilka zbiorowych spięć. Damian Sylwestrzak karał obficie żółtymi kartkami. Do przerwy pokazał ich sześć.

I do przerwy mieliśmy na tablicy wyników remis bezbramkowy, który w pełni oddawał przebieg spotkania. To był toporny futbol, nieatrakcyjny. Piast miał problem z wymienieniem kilku podań. Legia nie przyspieszała, nie zaskakiwała.

Zryw Legii po przerwie

Stołeczni wrzucili wyższy bieg w drugiej połowie. Angażowali większą liczbę piłkarzy w ofensywie. Dało się to w końcu oglądać. „Wojskowi” byli blisko gola w 52. minucie meczu, kiedy Bartosz Slisz huknął z woleja w poprzeczkę. To mógł być kandydat do gola sezonu.

Piast praktycznie nie tworzył zagrożenia, ale Legia nie oddawała też zbyt wielu strzałów. Plach był niemalże bezrobotny, ale defensywa gliwiczan musiała ciężko pracować, by być na zero z tyłu.

W końcu Legia przełamała obronę gospodarzy w 75. minucie. Pekhart był faulowany w polu karnym, ale sędzia dostrzegł podcięcie dopiero po otrzymaniu powtórek od wozu VAR. Z 11 metrów nie pomylił się Josue. Plach wyczuł intencję gwiazdy „Wojskowych”, ale to był zbyt mocny strzał, by go obronić. W tym momencie spotkanie zaczęło robić się dobrym widowiskiem.

Po zdobyciu bramki warszawiacy skupili się na zachowaniu szczelnej obrony i kontratakach. Sytuacji nie ułatwiała czerwona kartka Slisza. Środkowy pomocnik w pełni zasłużył na taką karę za swoją agresywną grę.

Piast miał w końcówce tylko jedną, ale za to doskonałą okazję na wyrównanie. Kamil Wilczek znalazł się w sytuacji sam na sam z Kacprem Tobiasem. Podciął piłkę, ale nie posłał jej do siatki, tylko obok bramki.

Legia ostatecznie wymęczyła zwycięstwo 1:0 po brzydkim meczu, w którym jedynie ostatnie 15 minut było emocjonujące i na niezłym poziomie. Tym samym utrzymała dystans siedmiu punktów za Rakowem Częstochowa i odskoczyła Lechowi Poznań, wykorzystując jego niedzielną wpadkę z Zagłębiem Lubin. Piast pozostał w strefie spadkowej. Jeśli gliwiczanie dalej będą grać bez polotu i pomysłu, a będą opierać się w dużej mierze na fizyczności, to będzie im bardzo trudno w walce utrzymanie.

Źródło: https://www.sport.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com