Czerwony smok połyka świat. Teluk: Pekin stawia za cel stworzenie globalnego komunizmu

fot. government.ru, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=129830560

Reżim Putina jest zły, ale Xi Jinpinga – tysiąc razy gorszy. Chiny chcą stanąć na czele globalnego rządu za pomocą sieci organizacji międzynarodowych oraz globalnej dominacji do 2049 r., dokładnie w stulecie założenia Chińskiej Republiki Ludowej przez Mao Zedonga.

Kilka lat temu amerykański geniusz chińskiego pochodzenia dr Frank Chen-Ning Yang, pracujący nad technologiami jądrowymi i wodorowymi, w wieku 82 lat zrzekł się amerykańskiego obywatelstwa i przysiągł lojalność ChRL. Przeprowadził się do Azji dzięki podstawionej agentce, pięknej i seksownej 28-latce. „Dzięki niej naprawdę czuję młodzieńczą energię” – zwierzał się chińskim mediom. Na podobny krok zdecydowało się kilkuset naukowców pracujących wcześniej dla rządu USA, wielkich korporacji i prestiżowych uczelni. Gdy nie pomagały argumenty, zastraszano ich, a niektórych eliminowano. Wszystko w ramach chińskiego projektu drenażu mózgów, narzuconego przez chińską partię komunistyczną. 

„Bój to będzie ostatni”

Słowa „Międzynarodówki” są złowieszcze i wydają się wybrzmiałe. Nic bardziej mylnego. Przypomina o tym amerykański analityk Ian Easton w książce „Decydujące starcie. Tajniki globalnej strategii Chin” (wyd. Instytut Globalizacji 2023). Autor należy do młodego pokolenia naukowców, specjalizujących się w sprawach Azji. Kształcił się w Japonii i na Tajwanie. Zna biegle mandaryński i wziął sobie za cel przeanalizowanie niezliczonych tomów dokumentów źródłowych Komunistycznej Partii Chin, chińskiego rządu i państwowych agencji. Przy jego tytanicznej pracy publikacje rodzimych naukowców zajmujących się Chinami wydają się beletrystyką bądź wyglądają wręcz na uleganie wpływom Państwa Środka. 

Teza, którą stawia autor, jest szokująca. Największą geostrategiczną pomyłką wszech czasów było przekonanie, że wzmocnienie ekonomiczne Rosji i Chin doprowadzi do ich demokratyzacji. Choć można się było tego spodziewać po przypadkach Korei Południowej, Japonii czy Tajwanu, stało się dokładnie odwrotnie. Zarówno Moskwa, jak i Pekin wykorzystały współpracę z Zachodem i mechanizmy rynkowe nie tylko do dynamicznego rozwoju gospodarczego, ale przede wszystkim do wyścigu zbrojeń. Dzięki mechanizmom uzależniania surowcowego i produkcyjnego państw Zachodu Pekin jest w stanie wywoływać naciski polityczne wobec wszystkich krajów Unii Europejskiej oraz Stanów Zjednoczonych. 

Było to bardzo wyraźnie widoczne podczas pandemii COVID-19, podczas której Chiny niemal zmonopolizowały produkcję środków ochrony, a także wzmocniły swoją pozycję międzynarodową w takich strukturach, jak Światowa Organizacja Zdrowia czy ONZ. Obecnie zachodni świat drży zaś o dostęp do metali ziem rzadkich, które są masowo wykorzystywane w nowoczesnych technologiach, od baterii samochodów elektrycznych po przemysł wojskowy. Uzależnienie od Chin jest tak duże, że nie byłoby zaskakujące, gdyby okazało się, że europejski pomysł zielonej rewolucji wyszedł właśnie z inicjatywy Pekinu, a ściślej – Komunistycznej Partii Chin, organizacji, która, wciąż wierna tradycji marksistowskiej, jest najpotężniejszą, wszechwładną i wszechobecną organizacją w Państwie Środka. 

Zaślepiony żądzą zysków oraz dogmatem redukcji kosztów Zachód zapomniał, że Chiny nigdy nie wyrzekły się ideologii komunizmu ani myśli swoich przywódców oddających przez dekady hołd idei marksizmu-leninizmu. Korzystanie ze zdobyczy wolnorynkowego kapitalizmu służy tylko interesom gospodarczym partii, które zostaną wykorzystane we właściwym momencie. Ten czas właśnie nadszedł. 

Komunizm wiecznie żywy

Ian Easton twierdzi, że Xi Jinping jest postacią na miarę Mao Zedonga i skupia od tamtych czasów największą władzę. Mało tego, ma ambicje globalne i jest bardzo skuteczny w osiąganiu celów. Jakimi wartościami kieruje się chiński dyktator? Bo można odnieść wrażenie, że jest jednym z uśmiechniętych przywódców azjatyckiego mocarstwa. Autor opisuje bardzo huczne obchody stulecia urodzin Karola Marksa, zorganizowane w 2018 r. przez Komunistyczną Partię Chin. Xi Jinping przypomniał przy tej celebracji „największego myśliciela w historii ludzkości” ostateczny cel KPCh.

Jest nim stworzenie globalnego komunizmu, nie demokratycznego socjalizmu w wersji light, znanego z Unii Europejskiej. Chodzi nie o „obalenie starego świata, a ustanowienie nowego” – wyjaśniał Xi Jinping. „Marksizm jest najważniejszą myślą przewodnią naszej partii i naszego państwa” – grzmiał. „Towarzysze! Komunistyczna Partia Chin jest partią polityczną, która uzbroiła się w marksizm. Dla członka KPCh marksizm jest duszą naszych ideałów i przekonań” – dodał. Dla intelektualistów z Zachodu ideologia globalnego komunizmu nazywa się budowaniem społeczności ludzi dzielących wspólną przyszłość. 

– Od lat wiadomo, że tego typu wizja przyszłości jest bardzo atrakcyjna dla intelektualistów w Europie. Wielu włoskich profesorów przyznaje, że wzorem odniesienia dla przyszłości organizacji UE jest właśnie model chiński – wyjaśnia ks. prof. Robert Skrzypczak. – Tymczasem w tamtejszej filozofii nie ma nawet pojęcia osoby. Człowiek rozważany jest wyłącznie jako cząstka kolektywu – dodaje. Jak przyznają chińscy ideolodzy, najwyższym celem człowieka nie jest niebo, lecz rewolucja.

Chińczycy wdrażają i prowadzą antyreligijny i przeciwny życiu program swojej partii. Jednym z jego podstawowych elementów była polityka jednego dziecka – największy w dziejach ludzkości program masowego zabijania dzieci nienarodzonych, aborcji oraz sterylizacji. Wrogów politycznych traktuje się bez litości. Karcery, obozy koncentracyjne czy fizyczna eliminacja buntowników są na porządku dziennym. Gospodarka jest machiną służącą KPCh. Wszystkie przedsiębiorstwa, także prywatne, służą państwu. Ich aktywność w każdej chwili może zostać podporządkowana, zmieniona czy anulowana ze względów politycznych. Chińskie przedsiębiorstwa starają się zdominować świat. Państwo uzależnia od siebie słabsze rządy. Hojnie udziela pożyczek, buduje infrastrukturę krytyczną, aby potem dyktować warunki. Stara się być wszędzie, zbierać informacje, umieszczać swoich agentów wpływu. Nie tylko w krajach azjatyckich czy afrykańskich, ale przede wszystkim w Europie i USA. 

Chiny, tocząc niewidzialną wojnę z Zachodem, chcą tektonicznego wstrząsu, zmiany paradygmatu, ruiny zachodniej cywilizacji i zastąpienia jej dominacją chińskiego komunizmu, technokratycznego totalitaryzmu, który będzie kontrolował jednostkę w każdym aspekcie. Ten pomysł trafia także na podatny grunt ideologów Wielkiego Resetu. W 2021 r. Xi Jinping był przyjmowany z honorami przez Klausa Schwaba na Światowym Forum Ekonomicznym. Schwab zadeklarował, że jego środowisko – elita tego świata – jest także częścią budowania społeczności ludzi dzielących wspólną przyszłość. 

Ideologia konfrontacji

Kilka lat temu Chiny przedstawiły swoją wizję tego, w jaki sposób rozpocznie się tektoniczna zmiana na geopolitycznej mapie świata. „Stany Zjednoczone słabną. Chiny się wzmacniają. Rosja staje się agresywna. Europę ogarnia chaos”. Ten scenariusz realizuje się na naszych oczach i tylko ktoś wysoce naiwny może sądzić, że Pekinowi zależy wyłącznie na dobrobycie swoich obywateli i pomaganiu całemu światu. Uzależnianie się od Chin niesie za sobą analogiczne zagrożenia jak uzależnianie się od Rosji. Oba państwa nie porzuciły nigdy marzeń o imperialnej potędze. Jakkolwiek Moskwa nie ma już ani sił, ani zasobów na podbój świata czy nawet Europy, to potęga Chin jest jedną wielką zagadką. Nieodgadniętą nawet dla Stanów Zjednoczonych. 


Autor jest założycielem i dyrektorem Instytutu Globalizacji (www.globalizacja.org)

Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com