Już wiadomo, po co był zamach pod Moskwą. Rosja uderza w Ukraińców i prezydenta USA

Rosyjski komitet śledczy ds. zamachu na moskiewską halę Crocus ogłosił dziś, że do sfinansowania ataku użyto pieniędzy z działającej na Ukrainie firmy Burisma Holding. Do 2018 roku w jej zarządzie zasiadał Hunter Biden, syn prezydenta USA. Zatem wedle oficjalnej wersji zgodnie z przewidywaniami „winnymi” okazali się być USA i Ukraina.

Nic to, że rząd Stanów Zjednoczonych (jak również rząd Iranu) ostrzegł Rosję na dwa tygodnie przed krwawym zamachem terrorystycznym na salę koncertową pod Moskwą, iż konkretnie to miejsce może być celem ataku. Winnymi wedle propagandy rosyjskiej miały być Ukraina i USA, zatem komitet śledczy ogłosił dziś odpowiednie „ustalenia”.

Ustalono, że środki otrzymywane przez komercyjne organizacje, głównie operujący z Ukrainy Burisma Holding, były używane przez ostatnich kilka lat do przeprowadzania ataków terrorystycznych w Rosji, jak również za granicą, by wyeliminować ważne figury polityczne, osoby publiczne i dokonywać zniszczenia ekonomicznego

– poinformowali przedstawiciele komitetu śledczego w komunikacie wysłanym propagandowej agencji Sputnik.

Na komunikatorze Telegram komisja dodała, że na wniosek grupy polityków wszczyna sprawę śledczą przeciwko „czołowym przedstawicielom USA i państw NATO” w sprawie finansowania terroryzmu.

Jako cel wybrano skądinąd skompromitowanego Huntera Bidena, syna obecnego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Biden junior zasiadał bowiem w zarządzie wskazanej przez komitet śledczy spółki, kiedy jego ojciec był wiceprezydentem za kadencji Baracka Obamy.

22 marca czterech obywateli Tadżykistanu dokonało zamachu terrorystycznego na halę Crocus w Moskwie, w którym zginęły co najmniej 144 osoby, a 551 zostało rannych. Do ataku przyznał się jeden z odłamów Państwa Islamskiego.

Źródło:Twitter, Sputnik, Telegram