„Koń trojański Kremla”: białoruskie media ujawniają, dlaczego Putin zgodził się na przekazanie Wagnerowców Łukaszence

Fot. Wikimedia Commons (CC BY 4.0) / Kremlin.ru
Prezydent Rosji Władimir Putin nie tyle wysłał szefa PMC „Wagner” Jewgienija Prigożyna na wygnanie, co wymyślił dla niego nową misję „pilnowania Białorusi”, co jest po prostu bardzo bliskie i zrozumiałe dla człowieka z więziennym doświadczeniem. Ponadto taka wersja wpisuje się w logikę postępowania Putina w odniesieniu do dowódcy Wagnera, którego prezydent Rosji niejednokrotnie próbował wysłać na wygnanie jako deputowanego Dumy Państwowej, lidera Partii Liberalno-Demokratycznej lub gubernatora. Prigożyn uniknął wszystkich tych pokus, ale tym razem najwyraźniej znalazł się w środowisku, w którym bardzo trudno jest odmówić. Piszą o tym BelNovosti.
„Funkcję najemników na Białorusi można sprowadzić do kontroli białoruskiego reżimu pod kątem jego lojalności i tłumienia wszelkich prób wycofania się Łukaszenki z narzuconej mu gry. Można nawet przejąć władzę w kraju” – pisze gazeta.
Zdaniem autora, jeśli Prigożyn chce zmienić władzę na Białorusi, nie może uciekać się do intryg i porwań.
„Sądząc po tym, jak sprawnie „Wagner” poradził sobie z marszem na Moskwę, jest mało prawdopodobne, aby napotkał poważny opór przed marszem na Mińsk. Przedstawiona nam przez Wiktora Chrenina „milicja ludowa” nie wygląda imponująco w porównaniu z bandytami Wagnera, a liczne struktury karne, jak ostatnio widzieliśmy w Rosji, mają tendencję do znikania na widok najemników” – czytamy w białoruskiej gazecie.
Jednocześnie, według gazety, dopóki sytuacja się nie ustabilizuje, Aleksander Łukaszenka będzie starał się zminimalizować obecność Wagnerowców w kraju.
„Prawdopodobnie zaproponuje Putinowi następujące opcje. Albo zgodzi się, aby jeden Prigożyn i kilku dowódców pozostało na Białorusi: w tym przypadku Prigożyn będzie w kraju, choć wygodnie, ale w areszcie. Albo pewna liczba najemników (bez ciężkiej broni) zostanie wprowadzona na Białoruś. Albo, co bardziej prawdopodobne, Łukaszenka spróbuje ograniczyć się do „legalnej rejestracji” bojowników na Białorusi, wysyłając ich przy pierwszej okazji do swoich kolegów w afrykańskiej dżungli” – czytamy w publikacji.
BiełNowosti zwracają uwagę na fakt, że kupiwszy „Wagnerowców”, szef Białorusi może odwołać się do wcześniej zgłaszanych planów przeniesienia broni jądrowej na terytorium kraju, co albo już trwa, albo ma się rozpocząć.
„Biorąc pod uwagę stosunkowo niewielki rozmiar RB, można tu połączyć tylko jedno: albo arsenały nuklearne, albo tysiące najemników. Białoruski boliwar z pewnością nie wytrzyma dwóch, a już wkrótce świat otrzyma najemników z bombą atomową” – czytamy w artykule.
Według autora publikacji, taki scenariusz powinien być teoretycznie brany pod uwagę w Rosji, na Zachodzie i, co ważne, w Chinach, które starają się regulować wydarzenia w regionie. Dlatego Mińsk ma szansę uniknąć lub przynajmniej zminimalizować obecność Wagnera, ale tylko przyszłość pokaże, jak duża.
1 thought on “„Koń trojański Kremla”: białoruskie media ujawniają, dlaczego Putin zgodził się na przekazanie Wagnerowców Łukaszence”