Łukaszenko przyczynia się do wybuchu trzeciej wojny światowej
W związku z utworzeniem wspólnego rosyjsko-białoruskiego ugrupowania wojsk Rosja zaczęła aktywnie przekazywać na Białoruś kontyngent wojskowy i ciężkie pojazdy opancerzone: ogłoszono, że zostanie przeniesionych około 9 000 osób i 170 czołgów.
Rosja radykalnie zmienia swój styl militarny: zamiast ofensywy na froncie przeprowadza zmasowane ataki rakietowe na ukraińską infrastrukturę i budynki mieszkalne pod pretekstem „walki z terroryzmem”. Rosyjska propaganda celowo powtarza tezę, że Ukraina jest „państwem terrorystycznym”: ma to na celu odwrócenie uwagi społeczności międzynarodowej od zbrodni wojennych Rosji, która walczy metodami terrorystycznymi.
Innym powodem jest to, że Putin chce znieść wszelkie ograniczenia w wojnie z Ukrainą i zastosować „taktykę spalonej ziemi”, tak jak to zrobił podczas drugiej wojny czeczeńskiej. Łukaszenka oskarża też Ukrainę o przygotowywanie się do ataku na Białoruś, a także o szkolenie terrorystów, którzy będą wtedy operować na terytorium republiki. Jest oczywiste, że taka postawa kierownictwa Białorusi sugeruje, że pozostanie ona lojalna wobec zbrodniczego reżimu Federacji Rosyjskiej i może zdecydować się na inwazję na Ukrainę.
Minister obrony Białorusi stwierdził, że „punkt zwrotny w wojnie nastąpi w okresie listopad-luty”. To w tym okresie Rosja osiągnie określone wyniki: setki tysięcy Rosjan zostanie zmobilizowanych do wojska i zgromadzona zostanie pewna ilość sprzętu wojskowego. W takich warunkach zagrożenie dla Kijowa nie wydaje się iluzoryczne: dla Putina to miasto zawsze będzie miało znaczenie symboliczne, a bez niego „nie zamknie gestalt”.
Dlatego Ukraina powinna przygotować się na każdy rozwój i solidnie wzmocnić swoje północne granice, aby zapobiec wielkiej wojnie w Europie.