Masowa mobilizacja przeciwko skrajnej prawicy w Rumunii. To dzięki niej wygrał centrysta Dan

Fot. REUTERS/Malina Norocea
O ponad osiemset tysięcy głosów więcej niż kandydat skrajnej prawicy zdobył 55-letni proeuropejski burmistrz Bukaresztu Nicusor Dan w niedzielnej drugiej turze wyborów prezydenckich w Rumunii. Pokonał 38-letniego George Simiona, lidera Związku Jedności Rumunów (AUR). Dan dostał prawie 54 procent głosów, Simion – 46 procent.
Przeciwko radykalizmowi, ale za zmianą
Wynik to zaskoczenie, za faworyta uznawano Simiona. Chociaż ostatnio można było zaobserwować sondażowy trend na korzyść Dana. Komentatorzy podkreślają – Simion popełnił szereg błędów. Nie chciał brać udziału w debatach, za bardzo skupił się na diasporze. W ostatnich dniach kampanii pojechał do Polski, Włoch, Belgii i Francji, gdzie spotkał się z innymi radykałami.
Dan wygrał dzięki nadzwyczajnej mobilizacji antyradykalnego elektoratu. Frekwencja w dogrywce wyniosła prawie 65 procent, czyli około 12 punktów więcej niż w pierwszej turze. Głosując na Dana, Rumuni opowiedzieli się za kontynuacją prozachodniej, proeuropejskiej ścieżki. Równocześnie zagłosowali „za” zmianą, bo Dan to podobnie jak Simion polityk antysystemowy. Jest przeciwnikiem rządzącego krajem od lat establishmentu.- Istnieje grupa, która przegrała i która jest słusznie oburzona sposobem, w jaki prowadzono dotychczas politykę w Rumunii – mówił Dan o elektoracie Simiona podczas wczorajszego wieczoru wyborczego. – Wygrałem, ale napięcia w społeczeństwie między dwoma stronami utrzymają się przez kolejne miesiące lub nawet lata – przewidywał.
Sytuacja polityczna w Rumunii jest bardzo napięta od grudnia, gdy anulowano wybory prezydenckie. Tamtejszy sąd konstytucyjny uznał, że doszło do zagranicznej ingerencji (czytaj: rosyjskiej) i nakazał powtórzyć głosowanie wygrane przez prorosyjskiego kandydata skrajnej prawicy Calina Georgescu. Później nie dopuszczono go do powtórki. Rosja ma powody do niezadowolenia
Nicusor Dan to matematyk, który zrobił doktorat na Sorbonie. Zakładał Związek Ocalenia Rumunii (USR), partię liberalną, proeuropejską i opowiadającą się przeciwko wieloletniemu duopolowi postkomunistów z PSD i centroprawicy z Partii Narodowo-Liberalnej (PNL).Na sztandarach ma walkę z korupcją. Wywodzi się z ruchów miejskich. W Bukareszcie wytoczył wojnę nieuczciwym deweloperom. Obiecywał, że będzie dbać o historyczną tkankę stolicy. W zeszłym roku wybrano go na kolejną kadencję.
Jeśli chodzi o politykę zagraniczną, Dan zamierza kontynuować proeuropejski kurs i dalej wspierać Ukrainę. To dobra wiadomość dla Kijowa i Brukseli. Zwycięstwo Simiona wiązałoby się ze wstrzymaniem pomocy wojskowej dla Ukrainy i kursem kolizyjnym z Unią Europejską.Szefowa Komisji Ursula von der Leyen stwierdziła, że zwycięstwo Dana pomoże w budowaniu „silnej Europy”. Prezydent Francji Emmanuel Macron – że Rumuni wybrali demokrację. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow – że głosowanie było „co najmniej dziwne”.
Co czeka teraz Rumunię?
Przed Danem trudne zadanie. Musi znaleźć premiera, który ograniczy deficyt budżetowy (największy wśród krajów dwudziestkisiódemki) i zwiększy zaufanie inwestorów do kraju. Według niego powołanie nowego gabinetu może zająć kilka tygodni.
– To będzie trudny okres – przyznał prezydent elekt i poprosił Rumunów o cierpliwość.
Dan przekazał, że o stworzeniu nowego rządu będzie rozmawiał ze wszystkim czterema prozachodnimi partiami w parlamencie. Ostatnia „establishmentowa” koalicja PSD-PNL-UDMR rozpadła się przez słaby wynik jej kandydata w wyborach prezydenckich. Crin Antonescu uzyskał mniej głosów niż Simion oraz Dan i nie dostał się do drugiej tury.
Źródło: gazeta.pl