Ukraińcy wzięli na siebie powstrzymanie Rosji, nam pozostaje oprzeć się naciskom w białych rękawiczkach ze strony Berlina

Ursula van der Leyen / autor: PAP/EPA/ RONALD WITTEK

Z każdym tygodniem wojny coraz wyraźniej widać jak powinna współpracować wspólnota Międzymorza w realiach trzeciej dekady XXI wieku. Ukraina wzięła na siebie powstrzymanie brutalnej inwazji Rosji, Polska musi zatrzymać niemiecką presję w białych rękawiczkach.

Nie zatrzymujmy się w pół drogi do budowania polskiej niezależności i suwerennych sojuszy. Wspólnota Europy Środkowowschodniej nie ma wyglądać tak, że przechowanie na czas wojny trzech milionów uchodźców i zaangażowanie polskich firm w odbudowę Ukrainy wyczerpują nasz potencjał. Rzeczpospolita ma przecież to samo położenie, co dawniej – między dziką Rosją a hegemonicznymi Niemcami. Nic więc dziwnego, że kiedy rosyjskie czołgi szturmują Donbas a putinowskie rakiety i bomby fosforowe zawalają niebo, niemiecka szefowa KE zdradziła plan podporządkowania Unii Europejskiej Berlinowi poprzez zniesienie zasady jednomyślności w podejmowaniu najważniejszych decyzji: tendencje imperialne porozumiały się tutaj ponad Wisłą i Dnieprem.

I tak jak w dawnej Rzeczpospolitej czeka nas niejako podział ról we wspólnocie, którą Oskar Halecki wyodrębnił jako wolnościową część kontynentu, Europę Środkowowschodnią. Tak jak dawniej Kozacy pilnowali kraju przed najazdami Tatarów, Litwini zbroili się przed Moskalami a Koroniarze mieli na sobie głównie Szwedów i Turków (choć te role się oczywiście przenikały), tak i teraz czekają nas różne zadania. Ukraina zbrojnie i heroicznie broni każdego kilometra kwadratowego swojej ziemi, państwa bałtyckie czuwają wokół spraw białoruskich, Polska zaś bierze na siebie większość odium niemieckich intryg i nacisków.

Pewnie że czeka nas wiele trudności i awantur – dogadywanie się z Litwą trwało półtorej dekady, nim Wilno zobaczyło w nas prawdziwego partnera. Pewnie że nieraz w naszych często nieporadnych elitach walniemy głową w mur, zawiedziemy się, dojdzie do nieporozumień – ale myślicie, że dawniej tak nie było? Że Unia Lubelska poszła gładko, że Konstytucja 3 Maja nie złamała „praworządności”, że bolszewicy sami się wycofali znad Wisły, a skutkiem ubocznym „Solidarności” nie był awans miernot współpracujących z SB? Cóż – wielkość kosztuje, teraz nie będzie inaczej.

Źródło

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com