Unijne pomysły na ruskich dekowników. Herzlich willkommen, ciepłe powitanie. Przewodniczący RE chce im zapewnić gościnę

autor: PAP/EPA/JUSTIN LANE

Władcy Europy tak się wzruszyli losem ruskich dekowników, którzy boją się iść na wojnę na Ukrainie, że przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel zaproponował, by Unia Europejska, czyli także Polska, ich przyjęła. Los ukraińskich uchodźców nie jest dla eurokracji istotny, więc do tej pory Komisja nie przekazała nawet grosza na ich utrzymanie.

Nie powinniśmy „gościć” żadnych ruskich dekowników

Polska, Kraje Bałtyckie, Czechy stanowczo oświadczyły, że nie ma powodu, by przyjmować tych, którzy do tej pory wspierali zbrodniczą wojnę na Ukrainie, a teraz boją się o własną skórę. Niemal każdego dnia przekonujemy się, jak bardzo polskie racje i interesy rozbieżne są z działaniami Unii Europejskiej i rojeniami jej władców. Celowo używam słowa „rojenia”, bo to, co mówił przewodniczący Michel to jakieś majaki, bzdury niemożebne.

Unia Europejska (powinna) gościć tych, którzy są w niebezpieczeństwie z powodu swoich poglądów politycznych. Jeśli w Rosji ludzie są w niebezpieczeństwie z powodu swoich poglądów politycznych, ponieważ nie podążają za tą szaloną decyzją Kremla o rozpoczęciu wojny na Ukrainie, musimy wziąć to pod uwagę

— powiedział Michel w rozmowie z portalem Politico.

Nie, nie powinniśmy „gościć” żadnych ruskich dekowników, którzy nagle, po pół roku wojny obudzili się, bo dotarło do nich, że sami mogą na niej zginąć. Nie powinniśmy ich przyjmować, grosza na nich wydawać. Ba, nawet nie powinniśmy ich do siebie wpuszczać. Wbrew bzdurom, które opowiada Michel, oni nie są w niebezpieczeństwie z powodu swoich poglądów politycznych „ponieważ nie podążają za szaloną decyzją Kremla”. Tchórzostwo, strach o siebie to nie jest żaden pogląd polityczny. Ci ludzie mieli dość czasu, by swe „poglądy polityczne” zaprezentować. I robili to wspierając swego krwawego dyktatora. Niektórzy nie zdarli nawet ze swoich samochodów rusistowskiego symbolu „Z” gdy granicę z Finlandią, czy Gruzją przekraczali.

Być może w nawoływaniu do przyjmowania uciekających kacapów jest jakaś racja. Pokazanie im otwartych drzwi, dodatkowych możliwości wyrwania się z tego obozu w jaki zmienia się zbrodnicza Rosja, stanowi zachętę, motywację dla tych, którzy nie chcą walczyć na Ukrainie, a tym samy zabijać, grabić tam i gwałcić. Jakaś logika w tym jest – najlepiej, żeby 30 milionów Rusków zwiało tak, by zostali tylko ci, którzy nawet zardzewiałego kałacha w rękach utrzymać nie zdołają.

Słowom Michela, podobnie jak i oświadczeniom innych eurokratów, nie towarzyszy jednak żadna refleksja. Oni nie mieliby bladego pojęcia, kto się wśród tych „szlachetnych” pacyfistów, co to wojować nie chcą, znajduje. Z którego departamentu FSB, czy GRU się wywodzą, jak szybko biedacy uciekinierzy bataliony w Europie by sformowali. Michel i inni władcy unijni są na tyle głupi, że daliby Putinowi jeszcze jedną broń – możliwość zorganizowania w Berlinie, czy w Brukseli, jeszcze większych demonstracji za zniesieniem sankcji, czy też wprost, wspierających zbrodniczy reżim, albo nawet aktów dywersji. Europa jest pogrążona w kryzysie i każda większa prowokacja mogłaby mieć nieprzewidywalne skutki. Im do łba nie przyjdzie wyobrażenie, co mogłoby się stać, gdyby owi kacapscy uchodźcy spotkali się z prawdziwymi Ukraińcami, albo żołnierzami na urlopach, którzy swoje rodziny odwiedzają.

Można by się zastanawiać, czy korzyści z wydrenowania Rosji z młodych mężczyzn przewyższają ryzyka, jakie się z tym wiążą. Według mnie są one żadne, iluzoryczne, a ryzyko jest tak duże, że nie powinno być mowy o wpuszczaniu kogokolwiek, nawet ciężarnych osobojednostek z macicami.

Michelowi i innym eurokratom nie towarzyszy jednak żadna refleksja. Oni działają jak zaprogramowane na unijność i tzw. „wartości europejskie” automaty białkowe. Jest akcja, jest reakcja. Program, który mają wdrukowany, nie przewidywał istnienia czegoś takiego jak Ukraina, dlatego gubią się, gdy mają z nią do czynienia. Może trzeba jej pomagać, a może nie trzeba, bo to wojnę przedłuża i handelek utrudnia. Ale jak pada komenda Rosja, to niezależnie od kontekstu, ogony same im się w machanie wprawiają, więc merdają jak łaszące się psy.

Głupie i szkodliwe unijne dzieło

Cała sprawa ma jeszcze jeden ważny aspekt. 14 września Ursula von der Leyen wygłosiła orędzie o stanie Unii, w którym padły m.in. słowa, że to Polska i Kraje Bałtyckie miały rację ostrzegając przed imperialnym, zbrodniczym ruskim reżimem. O jakże uradowały się serca wielu Polaków – w samej Brukseli nas chwalą, o szczęście niepojęte, chwała na wysokościach. Nędzne, tanie pochlebstwo, z którego nic nie wynika. Już kilka dni później Niemka powtórzyła, że na KPO pożyczkowych „piniendzy ni ma i nie będzie”, bo Polska jest nieprawidłowa i się Komisji Europejskiej nie słucha.

Cofnijmy się o kilka dni, zanim przewodnicząca tę swoją mowę wygłosiła. Na początku września decyzją unijnych władz zniesione zostały ułatwienia dla przyznawania Ruskom wiz. Muszą dłużej czekać, więcej za nie zapłacić, więcej papierków przedstawić. Polska i kraje bałtyckie domagały się, by w ogóle im wiz nie wydawać. Jak widać, Polska i kraje bałtyckie racji nie miały. Nie mają i teraz, gdy domagają się, by kacapskich dekowników w ogóle nie wpuszczać. Michel i eurokracja wiedzą lepiej, co robić. Chcą ich gościć i jeszcze zmusić do tego kraje członkowskie. Jak bowiem inaczej rozumieć słowa Michela

Zgadzam się z pomysłem, że powinniśmy bardzo szybko współpracować i koordynować, ponieważ jest to nowy fakt, ta częściowa mobilizacja

Polska nie powinna współpracować, w żadnych koordynacjach uczestniczyć, tylko na tyle ile się da przeszkadzać w tym kolejnym głupim i szkodliwym unijnym dziele. Nie wykluczam, że im – eurokratom, może nawet przyjść do głowy, by wciskać nam kacapskich dekowników, tak jak niegdyś nielegalnych imigrantów. Na czym bowiem miałaby ta unijna współpraca i koordynacja polegać? Przecież Michel i von der Leyen nie będą przyjmować Rusków na swoich brukselskich salonach. Od tego są prowincje – kraje członkowskie, by to zrobić, wikt opierunek i Netflixa ruskim „opozycjonistom” zapewnić. No i dostęp do Instagrama.

Do tego najprawdopodobniej nie dojdzie, ale nie dlatego, że im się to w główkach nie roi, tylko dlatego, że opór byłby zbyt duży. Tak czy owak mamy do czynienia z kolejnym testem wiarygodności unijnych władz. Po raz kolejny przekonujemy się co dla nich znaczą racje, argumenty państw innych niż Niemcy, podległy im Beneluks i Francja. Berlin już gorliwie oświadczył, że kacapskim dekownikom herzlich willkommen – ciepłe powitanie zgotuje.

Co zatem należy z kacapskimi dekownikami zrobić? Po pierwsze, poczekać aż na Ukrainie z dekowników w dezerterów się zmienią. Ucieczka przed poborem to nie jest bowiem jeszcze dezercja, tylko zwykłe dekownictwo. Niech ich więc Ruscy wyłapują i zwożą w miejsca, gdzie tam te obozy koncentracyjne dla armatniego mięsa mają. Niech ich więc szkolą zardzewiałą bronią, nędznym, zarobaczonym żarciem karmią, znęcają się nad nimi, poniżają, i w ogóle robią wszystko, co zawsze, by morale żołdaków jak najniższe było, by nienawidzili swych dowódców i na froncie w plecy im strzelać chcieli. Niech się też Ruscy z ewentualnymi buntami w obozach koncentracji użerają. Wielkie nagromadzenie w jednym miejscu wściekłych, uzbrojonych, a może też czasami pijanych w sztok młodych mężczyzn, to potężna bomba. Może ktoś zapalnik uruchomi.

Okazję, by stać się prawdziwymi dezerterami, dekownicy będą mieli, gdy trafią na Ukrainę, na front. Wtedy też mogą uciekać, najlepiej oczywiście z bronią, by ją zdać i z planami, rozkazami, instrukcjami, by ukraiński wywiad jakąś korzyść z nich miał. Dobrze by też było, by ze sobą skutych łańcuchami, albo chociaż na powrozach, swych dowódców przywlekli. Całą tą zbieraninę trzeba wtedy umieści w obozach na Ukrainie. Polska pomaga, więc niech pieniądze na to da, jakieś łózka i tanie materace kupi etc. by całe to towarzystwo pokotem leżeć gdzie miało. Zawsze to dla nich lepiej, niż w grobie spoczywać. Traktować tych ludzi trzeba umiarkowanie przyzwoicie, pamiętając o tym, by ekscesami krzywdy Ukraińcom będącym w ruskiej niewoli nie uczynić. W zależności od warunków należy ich trzymać aż do zwycięskiego zakończenia wojny. Wtedy trzeba im kupić łopaty i skierować do odbudowywania ukraińskich miast. Niemieckie kaski wreszcie się do czegoś przydadzą.

Źródło: wpolityce.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com