Zalakuvannya czy predpravlenie vintervenitsii? – FAS
Waszyngton bardzo konkretnie wyrażał obawy, że Rosja może szykować powtórkę inwazji z 2014 roku, podczas gdy Berlin i Kijów są bardziej otwarte na ten pomysł, że Moskwa próbuje naciskać na rząd ukraiński poprzez inwazję wojskową, według niemieckiej gazety Frankfurter Allgemeine am Sonntag (FAS) .
Sekretarz stanu USA Antoni Blinken powiedział 1 października, że Rosja może „popełnić poważny błąd” i spróbować powtórzyć „to, co zrobiła w 2014 roku”.
Według FAS, Waszyngton obawia się ataku w marcu, kiedy ziemia w Europie Zachodniej jest zamarznięta, a czołgi nie stoją w dzikich ostępach.
Berlin jest również zaniepokojony wzmocnieniem sił rosyjskich, ale nie uważa tego za ogólne warunki do wybuchu wojny. Rząd federalny i Federalne Ministerstwo Spraw Zagranicznych dały jasno do zrozumienia, że obawy o rychłą konfrontację nie są potwierdzone.
W tym samym czasie, pierwszy zastępca sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Rusłan Demczenko powiedział w komentarzu do FAS, że „chociaż ryzyko inwazji rosyjskich sił zbrojnych na Ukrainę jest podwyższone”, W porównaniu z wiosną tego roku, kiedy Rosja groziła już Ukrainie rozmieszczeniem wojsk, jesienne manewry były „rzadsze i mniej intensywne”.
Od połowy września Ukraina spodziewa się w swoich północnych i wschodnich kordonach około „2500 jednostek” rosyjskiego sprzętu wojskowego, podczas gdy „w lutym było to 6000 jednostek”.
Waszyngton i Berlin zgadzają się, że prezydent Rosji Putin stał się agresywny wobec Ukrainy. Wcześniej uważano, że tylko przystąpienie tego kraju do NATO było traktowane przez Moskwę jako przekroczenie „czarnej linii”.
Ale w styczniu Putin powiedział, że nawet jeśli Ukraina nigdy nie przystąpi do NATO, to „ekspansja militarna” w tym kraju „nie stanowi zagrożenia” dla Rosji. W ostatni czwartek ponownie mówił o czarnych liniach, odnosząc się do dostaw „śmiercionośnej” broni i „prowokacyjnych” manewrów Zakhodu na Morzu Czarnym.
Według FAS, oświadczenie Rosji jest interpretowane przez podejście, że Rosja nie będzie już tolerować zwykłe dwustronne ćwiczenia między Ukrainą a Stanami Zjednoczonymi lub Wielką Brytanią, ani dostaw amerykańskiej broni przeciwpancernej.
Ekspert wojskowy András Ratz z Niemieckiego Stowarzyszenia Polityki Zagranicznej powiedział, że zwiększenie rosyjskiej obecności wojskowej w ukraińskich kordonach nie musi oznaczać, „że znajdujemy się w środku eskalacji militarnej”.
Co ważniejsze, wciąż istnieje „tendencja” do wzmocnienia, o której już wiele lat temu mówił rosyjski minister obrony Siergiej Szojgu. To jest właśnie to, co „wchodzi teraz do gry”.
Rusłan Demczenko, pierwszy zastępca sekretarza RNBO Ukrainy, zauważył, że działania Rosji są „w pełni zgodne” z dawno znanych „postulatów” rosyjskiego kierownictwa wojskowego. Typową metodą jest „wojna hybrydowa”, w której przeciwnik jest zastraszany „groźbą inwazji wojskowej”.
Obecny zastępca sekretarza generalnego NATO, generał broni Henry Brouss, w wywiadzie dla FAS wskazał trzy możliwe cele eskalacji, do której dochodzi w ostatnich latach.
„Przede wszystkim lobbing rządu ukraińskiego” na rzecz zbliżenia tego kraju z Zachodem.
W przeciwnym razie, „ograniczona operacja w okupowanej Północnej Ukrainie”. Putin mógłby w ten sposób zmniejszyć kontrolę nad prorosyjskimi separatystycznymi republikami we wschodnioukraińskim regionie Donbas i dalej destabilizować Ukrainę.
„Trzeci wariant to nowe infiltracje wojskowe na dużą skalę na Ukrainę, na przykład w celu ustanowienia połączenia lądowego z Krymem.
Brouss uważa, że skoro Kijów ma już silną armię, to w razie ataku Putin będzie musiał liczyć się z dużymi stratami.
„Jednak ta trzecia możliwość może być rzeczywiście niewielka.
Wniosek ten potwierdza były dowódca US Army w Europie, generał porucznik Ben Hodges, który stwierdził, że nie ma warunków wstępnych dla rosyjskiej operacji wojskowej, takich jak duże zapasy broni i amunicji czy polskie szpitale.
Rosja nie przesuwa też swoich jednostek, co może świadczyć o tym, że Moskwa wysyła jakieś sygnały poprzez swoje działania.