Wiceprezydent USA: Zarówno Ukraina, jak i Rosja będą musiały oddać część terytorium

Fot. REUTERS/Yara Nardi
– Zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie będą musieli oddać część terytorium, które obecnie posiadają – powiedział wiceprezydent USA J.D. Vance.
Słowa wiceprezydenta USA: – Złożyliśmy bardzo wyraźną propozycję zarówno Rosjanom, jak i Ukraińcom. Teraz nadszedł czas, aby albo powiedzieli „tak”, albo Stany Zjednoczone się wycofają – powiedział J.D. Vance. Podkreślił też „niezwykłe” zaangażowanie amerykańskiej dyplomacji w działania na rzecz zakończenia wojny. Przypomnijmy, już kilka dni temu Marco Rubio oznajmił, że USA są gotowe zrezygnować z negocjacji. – Jeśli nie da się zakończyć wojny w Ukrainie, Stany Zjednoczone muszą iść dalej. To nie nasza wojna – stwierdził sekretarz stanu USA.
Ultimatum J.D. Vance’a? – Myślę, że nadszedł czas, aby podjąć, jeśli nie ostateczny krok, to jeden z ostatecznych kroków, który oznacza, że powstrzymamy zabijanie i zamrozimy linie terytorialne na poziomie zbliżonym do obecnego – stwierdził wiceprezydent USA. – Oczywiście oznacza to, że zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie będą musieli oddać część terytorium, które obecnie posiadają – dodał. Kreml reaguje: Do wypowiedzi tej odniósł się już Dmitrij Pieskow. – Kreml nie traktuje tych słów jako ultimatum. USA kontynuują swoje wysiłki mediacyjne, doceniamy je – powiedział. – Jest wiele niuansów wokół porozumienia, które należy omówić. Prace trwają – dodał rzecznik Władimira Putina.
Szczytu nie będzie: W środę w Londynie mieli się spotkać przedstawiciele Ukrainy, Wielkiej Brytanii, Francji i USA, aby rozmawiać o możliwości zawieszenia broni. Tymczasem strona brytyjska przekazała informację, że do szczytu nie dojdzie. „Dzisiejsze spotkanie ministrów spraw zagranicznych w sprawie rozmów pokojowych w Ukrainie zostało przełożone. Rozmowy na poziomie oficjalnym będą kontynuowane, ale będą zamknięte dla mediów” – poinformowało Ministerstwo Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii.
Reakcja na odmowę Ukrainy: Wcześniej Biały Dom potwierdził, że do Londynu nie przyleci Marco Rubio. Nieoficjalnie mówi się, że jest to reakcja na stanowczą odmowę Kijowa uznania rosyjskiej okupacji Krymu. Zgoda na rosyjski Krym miała być bowiem częścią amerykańskiego planu pokojowego. W ślad za decyzją USA z obecności w Londynie zrezygnować też mieli szefowie dyplomacji Francji i Niemiec. Brytyjskie władze przekazały, że rozmowy odbędą się na niższym, urzędniczym szczeblu. Do Londynu udała się ukraińska delegacja z ministrem spraw zagranicznych Andriem Sybihą na czele.
Źródło: gazeta.pl