„Lex Tusk”. Tyle zarobi szef komisji ds. śledzenia rosyjskich wpływów

Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Prezydent Andrzej Duda podpisał w poniedziałek ustawę dotyczącą powołania komisji ds. wpływów rosyjskich, nazywaną także „lex Tusk”. W skład komisji będzie wchodzić dziewięciu członków. Ile będzie zarabiał jej przewodniczący? Ta kwestia została jasno wyjaśniona w ustawie.

Komisja ds. wpływów rosyjskich będzie liczyć dziewięciu członków, których powoływać i odwoływać będzie Sejm. Natomiast przewodniczącym komisji będzie jeden z jej członków. Ustawa z dnia 14 kwietnia 2023 r. o Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022 wskazuje, ile będzie zarabiać jej przewodniczący.

„Lex Tusk”. Wiemy, ile zarobi szef komisji ds. wpływów rosyjskich

Jak czytamy w ustawie: „przewodniczącemu komisji przysługuje ryczałtowa miesięczna dieta w wysokości trzykrotności minimalnego wynagrodzenia za pracę ustalonego na podstawie ustawy z dnia 10 października 2002 r. o minimalnym wynagrodzeniu za pracę”. Pensja minimalna od 1 stycznia 2023 r. wynosi 3490 zł brutto, lecz od 1 lipca wzrośnie do kwoty 3600 zł. To oznacza, że przewodniczący komisji ds. wpływów rosyjskich będzie zarabiać (wg. obecnych przepisów) 10 470 zł brutto, natomiast od 1 lipca będzie to 10 800 zł brutto. Co więcej, członkom komisji mającym inne miejsce zamieszkania niż miejsce jej posiedzeń przysługują diety oraz zwrot kosztów przejazdów i noclegów związanych z uczestnictwem w posiedzeniach.

Co to jest „lex Tusk”?

W piątek Sejm przegłosował ustawę dotyczącą powołania komisji weryfikacyjnej, której celem ma być badanie wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo Polski. Prawnicy z Biura Legislacyjnego Sejmu powiedzieli zgodnie, że ich zdaniem komisja miałaby być „tworem” łączącym funkcje sądu, prokuratury i służb specjalnych. Byłaby to sytuacja nieznana w praworządnym systemie demokratycznym oraz całkowicie niemieszcząca się w ramach polskiego prawa. Natomiast w poniedziałek Andrzej Duda podpisał się pod ustawą.

Członkowie komisji mają mieć prawo m.in. do zarządzania przesłuchań, przeszukań i inwigilacji, a także do (w ramach „środków zaradczych”) pozbawienia danej osoby prawa do pełnienia funkcji publicznych przez nawet 10 lat czy zakazania dostępu do informacji niejawnych – w praktyce oznacza to niemożność sprawowania żadnej funkcji rządowej czy kandydowania w wyborach. Będą mogli oni również wydać opinię, że dana osoba „nie daje rękojmi należytego wykonywania czynności w interesie publicznym”, co oznacza, że w opinii komisji nie wykazuje się „nieposzlakowaną opinią” i „nieskazitelnym charakterem”, co jest wymagane m.in. wobec sędziów.

Co więcej, członkowie komisji nie będą ponosić żadnej odpowiedzialności za swoją działalność, o ile będzie wchodziła w zakres sprawowania funkcji w komisji – jeśli więc komisja kogoś bezpodstawnie oskarży i przedstawi nieprawdziwe hipotezy, nie będzie mogła być pociągnięta do odpowiedzialności karnej czy odszkodowawczej. Z kolei od nałożonych przez komisję „środków zaradczych” nie będzie przysługiwało prawo do odwołania się. Przeciwnicy komisji uważają, że jest to prawo szyte pod eliminację Donalda Tuska ze sceny politycznej przed wyborami lub upokorzenie go w oczach wyborców – z tego powodu nieoficjalnie ustawa nazywana jest jako „lex Tusk”.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com