Plan antykryzysowy Brukseli w ogniu krytyki

szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, wiceszef KE Frans Timmermans i europejska komisarz ds. energii Kadri Simson / autor: fotoserwis PAP

Kolejne kraje odrzucają „pomysł na kryzys” Komisji Europejskiej czyli redukcję popytu na gaz o 15 proc. w ciągu kilku miesięcy. Wiele wskazuje na to, że w ogóle nie przejdzie, zwłaszcza że propozycji nie poprzedziły żadne konsultacje. Na dodatek Węgry mają własny plan na zimę: „więcej gazu z Rosji”.

Poprzedzona licznymi zapowiedziami i kontrolowanymi przeciekami do mediów strategia brukselskich urzędników na przetrwanie kryzysu gazowego tej zimy nie wywołała spodziewanego entuzjazmu w krajach Wspólnoty. Losy dokumentu, który szefowa KE Ursula Von Der Leyen i jej zastępca Frans Timmermans ogłosili w środę, rozstrzygną już w najbliższy wtorek ministrowie ds. energii i klimatu na nadzwyczajnym spotkaniu. Najwięcej kontrowersji wywołał pomysł, by każdy z krajów zmniejszył drastycznie – bo o 15 proc, zapotrzebowanie na gaz i to zaledwie w ciągu kilku miesięcy (od sierpnia 2022 r. do maja 2023 r.). Ograniczenia mają dotyczyć każdego – zarówno administracji publicznej i gospodarstw domowych (zmniejszenie ogrzewania do 19 stopni C i ograniczenie klimatyzacji pomieszczeń) jak firm i przemysłu. O ile inne propozycje KE – jak prace nad wspólnymi zakupami gazu spoza Rosji – spotkały się z mniejszą lub większą aprobatą, to ze względu na znaczenie gazu w energetyce wielu państw unijnych pomysł redukcji może przynieść więcej szkody niż pożytku. Gdyby te rozwiązania KE zostały wcielone w życie, to udałoby się – według optymistycznych zapowiedzi Brukseli – zaoszczędzić nawet 40 mld m sześc. gazu rocznie.

Komisja Europejska chce także – w ramach działań antykryzysowych – mieć możliwość (prawo) nakazać obowiązkową redukcję zapotrzebowania na gaz we wszystkich krajach unijnych w przypadku ogłoszenia unijnego stanu ostrzegawczego w kwestii bezpieczeństwa dostaw.

Niemcy pouczają o solidarności europejskiej

Jak otwarcie przyznali niektórzy z polityków, KE w ogóle nie konsultowała propozycji redukcji popytu na gaz przed ich ogłoszeniem. Mówiła o tym m.in. hiszpańska wicepremier i minister transformacji ekologicznej i demografii Teresa Ribera Rodríguez, cytowana przez „El País” w portalu EURACTIVE. Bronimy europejskich wartości, ale nie możemy wziąć na siebie zobowiązania, w sprawie którego nikt nas nawet wcześniej nie zapytał o opinię – stwierdziła na konferencji prasowej.

Jej zdaniem propozycja redukcji popytu „nie została wcześniej omówiona w Radzie Europejskiej, mimo że takie rozwiązanie niesie za sobą znaczące skutki gospodarcze”. „Chcemy rzetelnej i uczciwej dyskusji (na forum UE – red.), wysłuchania stanowiska każdego państwa i nie narzucania rozwiązań, które nie wydają nam się ani sprawiedliwe, ani skuteczne” – dodała wicepremier Teresa Ribera Rodríguez.

Grecki minister energetyki Kostas Skrekas w wywiadzie radiowym określił jako kuriozalny fakt, że Komisja ogłosiła propozycje „bez poważnych konsultacji”. Powiedzmy, że zmniejszamy [zużycie gazu] o 15 procent, nie oznacza to, że więcej gazu trafi do Niemiec. Nie oznacza to, że istnieją puste rurociągi, które można by zapełnić – dodał.

Podobnie negatywne stanowisko w sprawie obowiązkowej redukcji zapotrzebowania na gaz wyrazili politycy Portugalii, Cypru a także Polski. Minister Klimatu i Środowiska Anna Moskwa wskazała, że mechanizm i działania na rzecz solidarności europejskiej nie mogą ograniczać i uderzać w bezpieczeństwo energetyczne któregokolwiek z państw Wspólnoty.

Według informacji POLITICO, ministrowie Grecji i Hiszpanii już przygotowują list do szefowej Komisji Europejskiej wskazujący na problemy, jakie mogą wywołać przedstawione w środę propozycje i nie jest wykluczone, że podpiszą się pod nim także przedstawiciele rządów w Paryżu, Rzymie i Bratysławie.

Niemcy, które pomimo ostrzeżeń Polski i innych państw naszego regionu przez lata stawiały na bliską współpracę gazową z Rosją, a teraz stoją wobec groźby racjonowania „błękitnego paliwa”, najbardziej wspierają pomysły Komisji Europejskiej. Zaś wicekanclerz Robert Habeck oskarżył nawet kraje krytykujące o brak solidarności europejskiej. Musimy oszczędzać energię w Europie a przede wszystkim gaz – stwierdził wczoraj na konferencji prasowej. A to oznacza również, że kraje, które nie są bezpośrednio dotknięte redukcją gazu z Rosji, powinny pomagać innym krajom. W przeciwnym razie nie byłoby „solidarności europejskiej”.

Aby antykryzysowy plan Komisji Europejskiej wszedł w życie, musi zyskać poparcie 15 krajów reprezentujących 65 proc. populacji Wspólnoty (czyli większości kwalifikowanej). Indywidualne weta nie są w tym przypadku dozwolone.

Węgierska prośba w Moskwie

Tymczasem Węgry nie oglądając się na brukselskie pomysły na własną rękę próbują zapewnić sobie dodatkowe dostawy gazu. Dlatego minister spraw zagranicznych Peter Szijjart spotkał się w Moskwie z Sergiejem Ławrowem. A rosyjski minister zapewnił, że prośba węgierska o zwiększenie importu o 700 mln m sześc. zostanie rozpatrzona. Obecnie Węgrzy, który od początku wojny na Ukrainie krytykują sankcje nałożone przez Unię na Rosję, w ramach 15 letniego kontraktu (z zeszłego roku) z Gazpromem odbierają 4,5 mld m sześc. paliwa rocznie. Gaz płynie przez Bułgarię i Serbię (3,5 mld m sześc.) oraz z sąsiedniej Austrii.

Minister Szijjarto mówił na konferencji prasowej, że Węgry potrzebują dalsze 700 mln m sześc. gazu oprócz dostaw w ramach istniejącej umowy. A pozyskanie takich ilości surowca nie jest obecnie możliwe „bez rosyjskich źródeł”.

Agnieszka Łakoma

Źródło

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com