Z tego kryzysu wychodzimy mocniejsi

Patrycja Kotecka, Członek Zarządu autor: materiały prasowe

Mimo minorowych nastrojów z początku pandemii polska gospodarka nie wpadła w głęboką depresję. Są branże, w które koronawirus uderzył ze szczególnie dużą siłą, w wielu przyśpieszył technologiczny postęp, sporo firm zdobyło nowe rynki zbytu. Wiele dziedzin życia udało się scyfryzować, a państwo zrobiło dużo, by nie dopuścić do ekonomicznej katastrofy. Dziś już nie mówimy o odrabianiu koronakryzysowych strat, ale o przyśpieszonym wzroście – napisała Patrycja Kotecka wiceprezes LINK4 na łamach rocznika „Polski Kompas 2021”

Jeszcze rok temu wieszczono, że głęboka zapaść nie ominie Polski. Już wraz z pierwszym zamknięciem gospodarki wiosną 2020 r. nie brakowało pesymistycznych głosów, że w rodzimą gospodarkę nie tylko uderzy pandemiczna, pierwsza od 30 lat recesja, lecz również będzie oznaczać ona bardzo dotkliwy kryzys, z którego będziemy wychodzić latami. Przewidywano nawet 4,5-procentowy spadek PKB w 2020 r. Wielu analityków oczekiwało, że zamrożenie gospodarki i ograniczenie mobilności spowodują radykalne ograniczenie popytu, przekładające się na trudności finansowe polskich firm. Spodziewano się ograniczenia do minimum konsumpcji w kraju, ale też zamrożenia przepływu towarów, które miało skutkować mniejszymi dochodami ze sprzedaży wyprodukowanych dóbr i poważnymi kłopotami z pozyskiwaniem komponentów niezbędnych do kontynuowania działalności. „Epidemia uderzy z obu stron – zarówno przez trudności w utrzymaniu ciągłości dostaw, jak i przez mniejszy popyt na produkty z zagranicy” – pisano w „Miesięczniku Makroekonomicznym” Polskiego Instytutu Ekonomicznego już w marcu 2020 r. Spekulowano, że wiele biznesów czeka to, co widziano już w czasie poprzedniego kryzysu gospodarczego, gdy w 2009 r. liczba niewypłacalności polskich firm zwiększyła się aż o 68 proc. Preludium do tych zdarzeń miało stanowić giełdowe załamanie. W pierwszej reakcji inwestorzy bowiem faktycznie wycofywali się z rynku – WIG20 w pierwszym kwartale 2020 r. stracił 29,6 proc. Najgorszym dniem okazał się 12 marca, kiedy spadek w stosunku do końca 2019 r. wynosił ok. 40 proc., tym samym „przebijając dno” z 2009 r. i cofając się do wyników z 2003 r. Załamanie po stronie biznesu miało skutkować powszechną falą zwolnień pracowników. Pojawiła się opinia, że stopa bezrobocia może osiągnąć poziom nawet 12 proc. Byłoby to prawdziwym szokiem, zważywszy na to, że przez lata mieliśmy w kraju „rynek pracownika”, na którym w wielu branżach trwała ostra rywalizacja pracodawców o personel.

Obrona przez atak

Katastroficzne prognozy gospodarcze wywołały szybką reakcję poszczególnych państw zdeterminowanych, by chronić rodzimą produkcję i zatrudnienie. Główne banki centralne istotnie poluzowały politykę pieniężną. Rezerwa Federalna USA obniżyła stopy procentowe w pobliże zera i ponownie uruchomiła skup aktywów oraz zwiększyła skalę płynności na rynku finansowym. Europejski Bank Centralny, który miał już ujemne stopy, zwiększył skalę skupu aktywów.

Na takie same kroki zdecydował się Narodowy Bank Polski – w marcu 2020 r. obniżył stopy po raz pierwszy od 2015 r. W kwietniu i maju postanowił zmniejszyć je jeszcze bardziej – stopa referencyjna spadła do 0,1 proc. Podobnie jak inne takie instytucje na całym świecie podjął też nadzwyczajny skup obligacji skarbowych, co ułatwiło przetrwanie całemu sektorowi finansowemu, który otrzymał dopływ środków. Rząd skupił się natomiast na bezprecedensowym wsparciu realnej gospodarki. W tym celu uruchomiono tarczę antykryzysową.

Dzięki niej pracodawcy, którzy musieli się borykać z załamaniem popytu spowodowanym lockdownem, mogli zatrzymać pracowników i utrzymać płynność finansową. Pierwsza odsłona tarczy, w kwocie przekraczającej 60 mld zł, dotarła do 347 tys. przedsiębiorstw z całej Polski, zatrudniających ponad 3,2 mln osób. Kolejne działania skutecznie pomagały firmom najbardziej dotkniętym kryzysem przez cały okres lockdownu. Choć priorytetem było zachowanie ciągłości funkcjonowania małych i średnich przedsiębiorstw, na których opiera się polska gospodarka, nie zapomniano również o największych podmiotach, które wpadły w tarapaty. Dla nich przeznaczona była Tarcza dla Dużych Firm o wartości 25 mld zł. W akcję wsparcia został także włączony Zakład Ubezpieczeń Społecznych. W pierwszej kolejności zwolnił z obowiązku płacenia składek firmy, które zanotowały spadek obrotów – przyjął ponad 6 mln wniosków, udzielając pomocy na kwotę ponad 31 mld zł. Nie była to jedyna forma aktywności ZUS. Jedną z najważniejszych okazała się obsługa świadczeń dla rodziców, którzy na skutek zamknięcia szkół musieli pozostać w domu ze swoimi pociechami. Ten ruch odciążył też znacząco budżety firm. Skala tej pomocy była olbrzymia.

Równie istotną rolą Zakładu było wsparcie turystyki, która za sprawą lockdownu wpadła w duże tarapaty finansowe. Dzięki uruchomionemu w ubiegłe wakacje bonowi turystycznemu miliony polskich rodzin mogły skorzystać z tańszego wypoczynku w kraju po trudnym pandemicznym czasie, z drugiej strony zasilając budżety rodzimych przedsiębiorstw turystycznych. Prawie 3 mln Polaków aktywowało już bony o wartości 2,6 mld zł. A ZUS przekazał polskiej turystyce z tego tytułu 1,7 mld zł.

Cyfrowa rewolucja

Przez niemal cały okres pandemicznych ograniczeń udało się nie zamykać przedsiębiorstw produkcyjnych, oczywiście z wyjątkiem sytuacji, gdy w zakładach pojawiała się fala zachorowań, zawodziły łańcuchy dostaw i brakowało surowców lub komponentów albo nastąpił drastyczny spadek popytu, jak było np. w branżach motoryzacyjnej czy meblarskiej.

Koronawirus spowodował jednak zamknięcie sklepów, biur, placówek kultury i oświaty. Okazało się jednocześnie, że wiele czynności, włącznie z nauką szkolną, można wykonywać zdalnie. Wiązało się to z ogromnym wysiłkiem finansowym i nakładem pracy w instytucjach oraz firmach, ale powszechny stał się dostęp w sieci do różnego rodzaju towarów i usług.

Co szczególnie ważne w opisie tego, jak Polska przeszła przez kryzys, również państwo w czasie pandemii położyło znacznie większy nacisk na kontakt z obywatelem w sieci. Zarówno wnioski o pomoc w ramach tarcz finansowych, jak i te dotyczące wsparcia ze strony Zakładu Ubezpieczeń Społecznych można było wypełnić on-line. Upowszechnił się Profil Zaufany, pozwalający cyfrowo podpisywać dokumenty. Wdrożenie tuż przed COVID-19 elektronicznych zwolnień lekarskich, upowszechnienie e-recept i uruchomienie e-skierowań uchroniło przed totalnym paraliżem system opieki zdrowotnej.

Firma i klient on-line

Wiele przedsiębiorstw praktycznie całą swoją działalność musiało przenieść do sieci: przygotować dla personelu zdalne miejsca pracy połączone systemem pozwalającym zarządzać całością zadań, stworzyć albo rozwinąć aplikacje umożliwiające kontakt i załatwianie wszystkich spraw z partnerami biznesowymi oraz klientami.

Dobrym przykładem jest LINK4 – firma już wcześniej słynąca z wdrażania cyfrowych rozwiązań. W czasie pandemii, dbając o bezpieczeństwo swojej załogi i klientów, wdrożono polisę, która nie wymaga własnoręcznego podpisu klienta na dokumentach polisowych, oraz wprowadzono możliwość wykonywania zdjęć z inspekcji powypadkowych bez udziału osób z zewnątrz. Bez wychodzenia z domu klienci mogli wysłać wszystkie dokumenty w formie skanu, także zdjęcia uszkodzonego samochodu. Jednocześnie firma nieustannie odbierała zgłoszenia dzięki formularzom on-line czy infolinii.

Doświadczenia LINK4 dobrze obrazują ścieżkę, jaką przeszedł w trakcie pandemii cały polski biznes. Dzięki sprawnej koordynacji działań 97 proc. pracowników LINK4 zdalnie realizowało swoje obowiązki. W trakcie pandemii firma była w stanie dokonać nawet rekrutacji prawie 100 nowych osób, które zgodnie z poszanowaniem zasad reżimu sanitarnego zdalnie podjęły obowiązki.

Decyzja o zmianie modelu działania została poprzedzona pomyślnymi testami obciążeniowymi infrastruktury. Umożliwiło to kontynuowanie pracy z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa. Wdrożono też pełny proces likwidacji szkody on-line, wykonując zdalnie także oględziny komunikacyjne i majątkowe.

Udogodnienia dla klientów stale rozwijano ze świadomością, jak bardzo trudny jest to dla nich czas. Wprowadzono zwrot kosztów zakupu polis turystycznych, które nie wykorzystane na skutek odwołania wyjazdów z powodu COVID-19.

LINK4 odszedł też od wymogu przeprowadzania przeglądów instalacyjnych w domach, a także rozszerzył zakres pomocy prawnej o kwestie związane z miejscem pracy. LINK4 to również przykład firmy, która aktywnie zareagowała na niebezpieczeństwo, w jakim znalazło się całe polskie społeczeństwo. Priorytetem okazało się wsparcie dla służb medycznych – dlatego zarząd postanowił przekazać 100 tys. zł szpitalowi klinicznemu z oddziałem położniczym w Warszawie. Uruchomiono także specjalną infolinię szkodową dla bohaterów walki z COVID-19 – klientów pracujących w służbach medycznych. Sami pracownicy w ramach grupy PZU organizowali zbiórki środków przeznaczonych na wsparcie służby zdrowia. Wprowadzono też nowe usługi związane z pandemią.

Wirus nie zabił biznesu

Dzięki szybkiemu dostosowaniu się do nowej sytuacji zarówno ze strony państwa, jak i biznesu wskaźniki gospodarcze okazały się lepsze, niż pierwotnie przypuszczano. Po pierwszym pandemicznym szoku produkcja przemysłowa wróciła do dawnych poziomów. Przyczyniło się do tego otwarcie granic i stopniowe odbudowywanie łańcuchów dostaw. Do rosnących branż, które w sposób naturalny stały się beneficjentami ograniczeń – IT, handlu internetowego czy kurierskiej – zaczęły dołączać kolejne. Ludzie, mając więcej czasu i spędzając go w domach, zabrali się do remontów oraz wymiany urządzeń RTV i AGD. Ważnym czynnikiem okazało się budownictwo, które wprawdzie nieco zwolniło, ale nie doszło do załamania inwestycji, dzięki czemu prężnie działał cały segment materiałów budowlanych, wykończeniowych i wyposażenia mieszkań. A że działo się tak nie tylko w Polsce, to obok popytu krajowego eksport nadal był silnikiem naszej gospodarki. Rodzimi przedsiębiorcy potrafili znaleźć nowe kanały dotarcia do kontrahentów.

Jak wyliczyli bowiem eksperci z Crédit Agricole, udział eksportu Polski pomiędzy rokiem 2019 a 2020 w globalnym eksporcie zwiększył się o 0,1 p.p. (z 1,7 proc. do 1,8 proc.). Był to szósty co do wielkości wzrost na świecie. Lepsze rezultaty osiągnęły tylko szybko powracające po lockdownie Chiny, które jako jedyny kraj odnotowały też wzrost gospodarczy w roku pandemicznym (wzrost udziału w światowym eksporcie o 1,6 p.p.), a także inne państwa Dalekiego Wschodu – Hongkong i Tajwan (o 0,3 p.p.). Udało się to również dwóm krajom Starego Kontynentu – Irlandii i Szwajcarii (o 0,2 p.p.).

Przemysł potrzebował zaledwie kilku miesięcy, by wrócić na ścieżkę wzrostu. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego już w czerwcu produkcja sprzedana była wyższa o 0,5 proc. w porównaniu z czerwcem 2019 r., kiedy notowano spadek o 2,6 proc. w relacji do analogicznego okresu roku poprzedniego, natomiast w porównaniu z majem br. wzrosła o 13,9 proc. Rodzimym firmom pomogły m.in. problemy ze sprowadzaniem produktów z Dalekiego Wschodu czy innych odległych części świata, bo odbiorcy z Zachodu poszukiwali dostawców na bliższych rynkach i bardzo często znajdowali ich w Polsce, co zachęciło naszych przedsiębiorców do zwiększania nakładów na rozwój. Za przyczyną pandemii wzmogły się też procesy inwestycyjne związane z cyfryzacją.

Polskie atuty

Z biegiem czasu do aktywności wróciła też większość gospodarki, choć w zamknięciu musiały pozostawać gastronomia, turystyka, hotelarstwo czy duża część handlu. Dzięki przestawieniu się na pracę zdalną, kontynuacji inwestycji budowlanych i infrastrukturalnych, a także stosunkowo wysokiej konsumpcji powstałej m.in. za sprawą bijących rekordy popularności kanałów e-commerce, prognozy dotyczące PKB zaczęły się poprawiać.

W Polsce gospodarka okazała się relatywnie odporna w pierwszym kwartale 2020 r., ale po dużym spadku spodziewanym w drugim kwartale nastąpi stopniowe ożywienie – prognozował w lipcu 2020 r. unijny komisarz ds. gospodarczych Paolo Gentiloni. Szacunki dotyczące naszego kraju mówiły wówczas o ok. 4,6-procentowym spadku PKB. Choć oznaczało to nadal pierwszą od lat recesję, i tak było znacznie lepiej niż w strefie euro, w której produkt krajowy brutto miał się skurczyć o 8,7 proc., i Unii ze średnią na poziomie -8,3 proc. Ostatecznie polskie wskaźniki okazały się jeszcze lepsze – rok 2020, według danych Głównego Urzędu Statystycznego, zakończył się wynikiem -2,7 proc.

Dlaczego przeszliśmy COVID-owy kryzys łagodniej niż wiele bardziej rozwiniętych gospodarek? Nie było załamania na rynku pracy, a stopa bezrobocia skoczyła wprawdzie do 6,5 proc., ale potem systematycznie spadała, oscylując wokół 6,1 proc., co stało się dużo lepszym wynikiem niż w Hiszpanii czy w Irlandii, gdzie odnotowano nawet dwucyfrowe poziomy bezrobocia.

W dużej mierze przyczyniła się do tego przedkryzysowa sytuacja na rynku. W wielu branżach brakowało rąk do pracy, a wręcz mówiło się, że to pracownicy dyktują warunki. Gdy uderzył koronakryzys, pracodawcy bali się zwalniać ludzi, żeby za chwilę nie pozostać z niekompletnymi załogami. Z rynku odpłynęła część pracowników zagranicznych, ale jednocześnie działające branże były w stanie wchłaniać ludzi z sektorów dotkniętych przez lockdown.

Wielu firmom pomogła przetrwać pomoc płynąca od państwa, która – co warto podkreślić – miała służyć właśnie utrzymaniu zatrudnienia. Warunkiem wsparcia było niezwalnianie pracowników. To wszystko sprawiło, że wbrew początkowym wielkim obawom ludzie w większości nie stracili poczucia bezpieczeństwa finansowego, co utrzymywało wysoki popyt krajowy.

Próżno szukać załamania w statystykach dotyczących sektora przedsiębiorstw. Jak wynikało ze wstępnych danych Ministerstwa Sprawiedliwości, w 2020 r. do polskich sądów wpłynęło 2 860 wniosków o ogłoszenie upadłości firm. To o 1 278 mniej niż rok wcześniej, kiedy było ich 4 138. Znikało lub zawieszało działalność sporo firm działających w gastronomii, turystyce czy handlu, ale też powstawało wiele nowych, które starały się znaleźć dla siebie miejsce w COVID-owej rzeczywistości.

Coraz lepsze nastroje

Za sprawą postępującej akcji szczepień przystąpiono do całkowitego odmrażania gospodarki – oprócz galerii handlowych ruszyły restauracje i hotele. Do aktywności zaczęła powracać też rozrywka, kultura oraz branża eventowa. Spowodowało to, że w wielu sektorach zwolnienia już nie grożą, brakuje natomiast rąk do pracy. Jak podaje Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii, stopa bezrobocia w czerwcu 2021 r. spadła do 6 proc., a liczba bezrobotnych, zarejestrowanych w urzędach pracy, wyniosła niecałe 995 tys. Wyniki te w sezonie wakacyjnym poprawiły się jeszcze bardziej – w lipcu i sierpniu 2021 r. stopa bezrobocia pozostawała na tym samym poziomie 5,8 proc. W ostatnim miesiącu wakacji w urzędach pracy zarejestrowanych było 961,8 tys. bezrobotnych.

Polscy producenci znaleźli sposób na to, jak utrzymać tendencję wzrostową w sprzedaży towarów i usług poza krajem – dzięki dogodnej lokalizacji i wysokiej jakości wyrobów utrzymali liczne zamówienia.

Dzięki temu Polska zaczyna nie tylko odrabiać pandemiczne straty, lecz również poprawiać wynik z 2019 r. Jak podawał w sierpniu Narodowy Bank Polski, wartość eksportu towarów wyniosła 106,6 mld zł, co oznacza wzrost o 21,7 mld zł, tj. o 25,5 proc. w stosunku do czerwca 2020 r. A to oznacza, że Polska wciąż więcej sprzedaje, niż sama kupuje. Dodatnie saldo to 3,4 mld zł, choć wartość importu towarów wzrosła o 28,4 mld zł, tj. o 38,0 proc. w porównaniu z czerwcem 2020 r., i osiągnęła poziom 103,2 mld zł.

„Tak wysokie wskaźniki dynamiki wynikały zarówno z niskiego poziomu odniesienia w 2020 r. związanego z obowiązującymi wówczas ograniczeniami związanymi z pandemią COVID-19, jak i z szybkiego ożywienia w sektorze przetwórstwa przemysłowego w Europie. Wysoki wzrost eksportu w porównaniu z analogicznym okresem 2020 r. odnotowano m.in. w przypadku baterii samochodowych, odbiorników telewizyjnych, części samochodów, katalizatorów oraz wagonów” – raportuje Narodowy Bank Polski.

Dobrze prezentują się również dane na temat zagranicznej sprzedaży usług – w czerwcu wyniosły 21,6 mld zł i w porównaniu z czerwcem 2020 r. wzrosły o 1,4 mld zł (tj. o 7 proc.). Tu saldo wygląda jeszcze lepiej i wynosi 9,2 mld zł na plusie.

Odmrożenie widać nie tylko w dobrach sprzedanych poza Polską, lecz także w bardzo wysokim popycie wewnętrznym, który w dużej mierze eksplodował po miesiącach zamknięcia wielu branż. Dobrze obrazują to wyniki konsumpcji. Jak wylicza Eurostat, sprzedaż detaliczna w maju wzrosła o 6,1 proc. w porównaniu z kwietniem i o 10,7 proc. względem tego samego okresu poprzedniego roku. To więcej niż średnia unijna, która w tym samym miesiącu wyniosła 4,6 proc., a w roku 9,2 proc.

Chociaż potem tempo wzrostu wyhamowało, co też było naturalnym zjawiskiem, to handlowcy twierdzą, że ludzie chętnie wracają do sklepów. Bardzo dobre wyniki eksportu wraz z polepszającą się koniunkturą wewnętrzną poprawiają nastroje w przedsiębiorstwach. Menedżerowie na podstawie katalogu swoich zamówień i rosnących cen zaczynają widzieć przyszłość w coraz jaśniejszych barwach. Czerwcowy wynik indeksu PMI, pokazujący nastroje w przemyśle, był rekordowy – osiągnięte 59,4 pkt to najwyższy rezultat od początku pomiarów w 1998 r. W sierpniu wyniósł natomiast 56 pkt, co – choć oznacza pewien spadek – wciąż świadczy o rozpędzonej produkcji.

Giełda, o którą tak się obawiano na początku pandemii, też ma powody do zadowolenia – bo odnotowuje rekordowe wyniki. Z końcem sierpnia 2021 r. warszawski parkiet osiągnął najwyższą w historii wartość indeksu WIG, wynoszącą 70 930 pkt, bijając tym samym wcześniejsze szczyty notowań z czerwca.

Prognozy w górę

To właśnie dzięki tym wskazanym wyżej czynnikom według ostatnich prognoz Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju wzrost gospodarczy w Polsce wyniesie 5 proc., a w przyszłym 4,8 proc. Komisja Europejska latem również podwyższyła prognozę wzrostu PKB Polski w 2021 r. do 4,8 proc. z wcześniej przewidywanych 4 proc. (prognozę na 2022 r. obniżono z 5,4 do 5,2 proc.). Z kolei Agencja S&P Global Ratings w czerwcu podwyższyła prognozę wzrostu PKB Polski w 2021 r. do 4,5 proc. z 3,4 proc. Udany ma też być kolejny rok – tu prognoza na 2022 to wzrost o 5,4 proc. z zapowiadanego wcześniej poziomu 4,4 proc.

Okazuje się zatem, że polska gospodarka po ekstremalnie trudnym roku bardzo szybko wraca na ścieżkę wzrostu, który w 2021 r. będzie znacznie większy niż w czasie recesji roku 2020. Wiele wskazuje też na to, że gospodarka będzie przyśpieszać jeszcze bardziej – zwłaszcza że zastosowane zostaną kolejne działania stymulujące. Jednym z nich są środki unijne w ramach Krajowego Programu Odbudowy. Polska będzie miała do dyspozycji 23,9 mld euro w formie grantów oraz 34,2 mld euro w formie pożyczek. Pieniądze będą siłą napędową podnoszącą innowacyjność polskich firm oraz będą wspierać przestawianie gospodarki na bardziej ekologiczne tory. Będzie to odgrywać ważną rolę w portfelu inwestycji, czego przykładem jest budowa farm wiatrowych na Bałtyku czy niegasnące zainteresowanie fotowoltaiką. Kołem zamachowym mają być też inne projekty, takie jak Polimery Police (o wartości ok. 7 mld zł) Grupy Azoty, a także budowa Centralnego Portu Komunikacyjnego, który ma być nie tylko centrum transportowym Polski, lecz również czynnikiem stymulującym powracającą na właściwe tory gospodarkę i branżę lotniczą.

Cyfrowe szanse

Procesy cyfryzacyjne przyśpieszone przez pandemię nie będą słabnąć. W Polsce realizują bowiem swoje inwestycje technologiczni giganci, budujący najnowocześniejszą infrastrukturę chmurową. Ma ona zwiększyć bezpieczeństwo, a także ułatwić przesyłanie danych. By jednak te plany się powiodły, konieczne jest zaangażowanie polskich firm.

LINK4 chce być jednym z pionierów tych rozwiązań, dlatego już w ubiegłym roku rozpoczął szkolenia pracownicze. Powołana w firmie Akademia Chmurowa to przedsięwzięcie realizowane wspólnie z Microsoftem. Ma na celu podniesienie kwalifikacji pracowników oraz zapewnienie im certyfikatów spełniających nowe regulacje Komisji Nadzoru Finansowego. W pierwszej edycji wzięło udział 90 osób odpowiedzialnych za analizy dużych zbiorów danych (Big Data), infrastrukturę, tworzenie aplikacji, zarządzanie ryzykiem oraz bezpieczeństwem. Program ma pomóc w sprawnym przejściu pracowników na chmurę obliczeniową w całej firmie.

Dzięki temu, że LINK4 potrafi dotrzymać kroku zmieniającej się rzeczywistości, firma przeszła przez kryzys stosunkowo dobrze, choć rok pandemii był bardzo wymagający dla całej branży. Jak podkreślała Polska Izba Ubezpieczeń, w ciągu 2020 r. Polacy otrzymali 39,7 mld zł odszkodowań i świadczeń ubezpieczeniowych.

Aktywność branży miała duży wpływ na odbudowę gospodarki, zapewniając Polakom i rodzimym przedsiębiorstwom bezpieczeństwo oraz możliwość płynności działania, a z drugiej strony zasilając kasę państwa.

„Polscy ubezpieczyciele wypracowali 6 mld zł zysku netto. Do budżetu państwa odprowadzili ponad 1,4 mld zł podatku dochodowego. W 2020 r. Polacy przeznaczyli na ubezpieczenia około 63,5 mld zł, czyli prawie tyle samo co rok wcześniej” – wskazywała PIU w komunikacie podsumowującym 2020 r.

Innowacyjność i technologia pozwoliły LINK4 na ekspansję mimo pandemii. W 2020 r. towarzystwo odnotowało składkę przypisaną brutto na poziomie ponad jednego miliarda złotych, o 6,3 proc. wyższą niż w 2019 r. Uruchomiono nowe, innowacyjne kanały sprzedaży.

Spółka łączy współpracę z tradycyjnymi partnerami, bankami oraz np. z Grupą Orlen, dzięki czemu kierowcy, którzy korzystają ze stacji paliw tego koncernu, otrzymują dodatkowe punkty w programie VITAY za ubezpieczenie pojazdu w LINK4.

Nic zatem dziwnego, że Towarzystwo zyskuje uznanie klientów, czego dowodem jest przyznanie LINK4 Złotego Lauru za jakość obsługi klientów indywidualnych w branży ubezpieczeniowej w kategorii ubezpieczeń komunikacyjnych direct oraz Srebrnego Lauru w kategorii ubezpieczeń mieszkaniowych. W plebiscycie konsumenci wyróżniali także jakość obsługi klientów indywidualnych, przyznając spółce pierwsze miejsce.

Jakość usług doceniają też inni, czego przykładem jest to, że w zestawieniu KPMG TOP100 marek oferujących najlepsze doświadczenia na polskim rynku zdaniem klientów LINK4 zajął pierwsze miejsce wśród ubezpieczycieli. To dowód, że warto było podjąć wysiłek finansowy i technologiczny, by przestawić się na nowe tory oraz szukać nowych rozwiązań korzystnych dla pracowników i klientów.

Świat nie żegna się z pandemią, bo nowe mutacje koronawirusa mogą oznaczać kolejne fale zachorowań, przynajmniej do czasu, kiedy zdecydowana większość populacji nie zostanie zaszczepiona. Zatem raczej powinniśmy się nauczyć żyć z nową plagą. Polska gospodarka potrafiła się dostosować do kryzysowej sytuacji. Nasi przedsiębiorcy udowodnili, że umieją radzić sobie z największymi kłopotami i wyjść obronną ręką z globalnych zawirowań, a nawet przekuć je w sukces. Są zahartowani i gotowi na nowe wyzwania, a w ciągu ostatnich miesięcy dostali do ręki nowy oręż w postaci technologii informatycznych, które w wielu branżach ułatwiają pracę i są coraz lepiej oraz powszechniej przyjmowane przez klientów. Pozostaje iść za ciosem – poszerzać zdobyte rynki i doskonalić nowoczesne narzędzia

Patrycja Kotecka wiceprezes LINK4, absolwentka WDiNP UW, Katedry Teorii Zarządzania SGH, Akademii Dyplomatycznej PISM i MBA w Instytucie Nauk Ekonomicznych PAN; doktorantka Kolegium Studiów Społecznych PAN

Tekst wiceprezes Patrycji Koteckiej został opublikowany w elektronicznym wydaniu „Polskiego Kompasu 2021” dostępnym bezpłatnie do pobrania na stronie www.gb.pl a także w aplikacji „Gazety Bankowej” na urządzenia mobilne

Źródło

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com