Jarosław Kaczyński ma być ostry jak brzytwa. „Miarka już się przebrała”

Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

Jarosław Kaczyński zaostrzył język wobec Donalda Tuska. Mówi o nim „ryży” i „największe zagrożenie dla Polski”. – Miarka już się przebrała. Dość jedynie odpowiadania na oskarżenia ze strony Tuska – słyszymy w PiS. Szef PO w ostatnich tygodniach wykorzystywał najróżniejsze sprawy – od historii pani Joanny z Krakowa po pożar chemikaliów w Zielonej Górze – do punktowania PiS-u.

Prawu i Sprawiedliwości ciąży to, że ich potencjalni wyborcy zaczęli ich postrzegać jako miękiszonów i naiwnych. I to tak w rywalizacji z Konfederacją jak i szefem Platformy Obywatelskiej Donaldem Tuskiem.

Z Platformą dlatego, że Donald Tusk wykorzystuje kolejne bieżące wydarzenia do ataku na PiS i przedstawiania obozu rządzącego jako skorumpowanego, nieudacznego i opresyjnego.

– Koniec już z tylko odpowiadaniem Tuskowi. Nie można czekać na kolejne jego oskarżenia pod adresem PiS. Tusk bierze kolejne historie, jak pożar składowiska śmieci, i wali w nas, a my tylko się mamy bronić? Trzeba samemu zacząć go atakować – mówi nam ważna postać z obozu rządzącego.

Weekend to atak Donalda Tuska na PiS za pożar składowiska niebezpiecznych chemikaliów pod Zieloną Górą. Tusk wspomniał o „smrodzie setek bezkarnych nielegalnych składowisk” i „smrodzie PiS-owskiej korupcji w całej Polsce”. Obóz PiS zaczął odparowywać, że zgodę na powstanie składowiska wydał w 2014 r. starosta Zielonogórski Ireneusz Plechan z Platformy Obywatelskiej.

Jak wskazuje nasz rozmówca, gdy płonie składowisko chemikaliów w Zielonej Górze, to w skali ogólnopolskiej nikt z wyborców nie będzie wnikał w to, że decyzje ws. tegoż składowiska należały do lokalnego starosty z PO. I tylko słowa prezesa PiS, a w drugim rzędzie premiera, są w stanie odbić się echem i dotrzeć do szeregowych wyborców. Nawet najostrzejsze, ale autorstwa innych polityków Zjednoczonej Prawicy nie mają takiej wagi.

A wcześniej jeszcze Donald Tusk na fali publikacji medialnych i społecznych emocji wokół historii pani Joanny z Krakowa (więcej o tej historii przeczytasz tutaj) nazywał PiS „czystym złem”. A jeszcze wcześniej mówił o władzy PiS jako „seryjnych zabójcach kobiet”.

Kaczyński zareagował więc ostro. – [Donald Tusk – red.] wykorzystuje każdą okazję, by budzić niepokój, nienawiść, stawiać różne zarzuty. To może być tragedia jakiejś kobiety, to może być, tak jak ostatnio, pożar, za który oni odpowiadają. Te śmietnisko na zachodzie to jest wynik ich rządów, tam jest mnóstwo tego rodzaju śmietnisk. To są niemieckie śmieci, to jest przywóz niemieckich śmieci, tak będzie Polska wyglądała, gdyby przyszli do władzy – grzmiał.

W te same tonu uderzał premier Mateusz Morawiecki. Pisał bowiem tak: „Obrzydliwe. Kuglarz z PO – Partii Oszustów nawet pożar chce wykorzystać do swego czarnego PR. Wykorzystają każde nieszczęście, żeby skłócić Polaków. Smród kłamstwa powrócił do Polski razem z Tuskiem. Państwo Polskie od soboty walczy z pożarem i jego skutkami”.

Kaczyński wykorzystał okazję do wygłoszenia tyrady przeciwko formacji Tuska. Grzmiał, że przeciwnicy PiS chcą wywołać „wojnę domową” w Polsce, chcą „niszczenie katolików”, a ich „język jest jak z bandyckiej jamy”. Tusk wedle Kaczyńskiego to „prawdziwy wróg naszego narodu”, który powinien „iść do swoich, do Niemiec”. – Niech tam szkodzi, a nie tu – mówił Kaczyński podczas wakacyjnego pikniku. – Pamiętajcie o tym ryżym, pamiętajcie, bo to jest dzisiaj największe zagrożenie dla Polski – dodawał o Tusku. Ostrzej niż dotychczas w prekampanii.

A to ma być dopiero wstęp do zaostrzania retoryki. – Zaraz nie będę już żadnego brania jeńców – słyszymy w PiS.

PiS – wynika z naszych rozmów z politykami z tego obozu – widzi zagrożenie nie tylko z lewej (PO), ale także z prawej flanki – PiS ma bowiem rosnący kłopot z Konfederacją. Jak już pisaliśmy w Gazeta.pl, wedle sztabowców tej formacji elektorat na styku PiS i Konfederacji zaczyna odpływać do bardziej skrajnej partii, bo uznaje PiS za partię nazbyt miękką – zwłaszcza wobec Ukrainy. Po słowach Jarosława Kaczyńskiego wyraźnie widać, że prezes PiS chce ten proces zastopować.

Widać – w odpowiedzi na to ryzyko – próbę dania przez Kaczyńskiego odporu zarzutom o miękkość wobec Ukrainy. Prezes PiS mówił bowiem tak: – Trwa wojna i sprawa wielkiego zwycięstwa Ukrainy jest ciągle otwarta. I trzeba im tego zwycięstwa życzyć. Chociaż oczywiście, pamiętajcie, że także wobec Ukrainy nasza partia prowadzi i będzie prowadzić politykę obrony polskich interesów – na przykład tam, gdzie chodzi o rolników. I będzie zważała na to, jak różne sprawy są załatwiane, jakie są wzajemne relacje, w jaki sposób nasi bracia ze wschodu zachowują się kiedy są tutaj. To wszystko będzie brane pod uwagę. Pamiętajcie: my pomagamy, chcemy pomagać, musimy pomagać, bo to jest w naszym interesie. Ale to nie jest na zasadzie, że jeden daje, a drugi tylko bierze – tak być nie może – przekonywał prezes PiS.

Kaczyński osobiście zaczął też bić w Konfederację. O ile na przykład Trzecią Drogę krótko starał się wyśmiać, to o Konfederacji mówił już na serio. Dlaczego? Bo część hardych prawicowych wyborców nasiąknęła przekonaniem o przyszłej koalicji PiS-„Konfa” po wyborach i są oni gotowi głosować na tę drugą, bardziej radykalną formację, uznając że PiS jest już zbyt miękkie.

– Ludzie nawet na spotkaniach mówią, że będą głosować na Konfederację, bo ona i tak wejdzie po wyborach w koalicję z PiS – słyszymy od osoby z obozu rządzącego.

Kaczyński o „Konfę” na wspomnianym pikniku mówił podobnie jak w tym samym czasie premier Mateusz Morawiecki. Widać i tu więc zbieżność ich przekazów. Ponadto Kaczyński odcinał się od wizji koalicji PiS z Konfederacją i krytykował jej program.

Źródło: gazeta.pl

2 thoughts on “Jarosław Kaczyński ma być ostry jak brzytwa. „Miarka już się przebrała”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com