„Kaczyński ma dużo bardziej zdefiniowane poglądy na prowadzenie naleśnikarni niż na Pegasusa”

Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl

– Jarosław Kaczyński ma dużo bardziej zdefiniowane poglądy, i jest w nich dużo pewniejszy, na prowadzenie naleśnikarni niż na Pegasusa – ocenił w programie „Co to będzie” politolog Miłosz Wiatrowski-Bujacz. Zeznania prezesa PiS przed sejmową komisją badającą przypadki inwigilacji Pegasusem było jednym z najważniejszych wydarzeń politycznych ostatnich dni.

Przypomnijmy: Jarosław Kaczyński stawił się przed komisją śledczą ds. Pegasusa 15 marca. Całe przesłuchanie trwało osiem godzin. Prezes PiS już na wstępie odmówił złożenia pełnej treści ślubowania. Uznał, że zgodnie z treścią artykułu 11e nie może ujawnić tajemnic klauzulowanych, tj. tajnych i ściśle tajnych. – Ja nie mogę tutaj złożyć przyrzeczenia, że będę mówił wszystko, co wiem, bo nie mogę powiedzieć wszystkiego, co wiem i tego rodzaju dokument w postaci zwolnienia – nie sądzę, żeby obecny premier miał z tym trudności – musi być dostarczony, jeżeli mam powiedzieć całą prawdę, albo składam przyrzeczenie z zastrzeżeniem, że mówię tylko to, co mogę powiedzieć – oznajmił prezes PiS.

Jeśli ktokolwiek oczekiwał, że były wicepremier ds. bezpieczeństwa w rządzie Mateusza Morawieckiego powie przed komisją coś, co cokolwiek wniesie do sprawy, to srogo się zawiódł. Z wystąpienia Kaczyńskiego największym echem odbiła się sprawa wspomnianego już ślubowania oraz… naleśnikarni. Bo wyraźnie owa naleśnikarnia mocno zainteresowała polityka. Kaczyński zakpił z członka komisji, posła Witolda Zembaczyńskiego. „Jeżeli ktoś jest w stanie zrujnować nawet naleśnikarnię, to naprawdę…”. 

Do tej właśnie wypowiedzi Kaczyńskiego nawiązali w programie „Co to będzie” dziennikarka Gazeta.pl Marta Nowak i politolog Miłosz Wiatrowski-Bujacz. – Jarosław Kaczyński ma dużo bardziej zdefiniowane poglądy, i jest w nich dużo pewniejszy, na prowadzenie naleśnikarni niż na Pegasusa – ocenił Wiatrowski-Bujacz.

– Fascynujące jest to, że Jarosław Kaczyński, który nigdy nie miał żadnej pracy, nie ma konta, nie jest raczej człowiekiem biznesu, ma tak mocno zdefiniowane poglądy na to, że akurat naleśnikarnia to jest taki biznes, którego się nie da uwalić. Każda inna restauracja tak, no ale przecież każdy lubi naleśniki – ironizował.

Sprawa naleśnikarni Zembaczyńskiego nie jest nowa. Poseł przed laty prowadził naleśnikarnię, ale gdy zmieniły mu się życiowe plany, sprzedał ją innemu przedsiębiorcy. Jednak w politycznym obiegu funkcjonuje ona nadal – była nawet przedmiotem sądowego sporu. Otóż poseł Janusz Kowalski ocenił swego czasu publicznie, że biznes Zembaczyńskiemu „nie wypalił”, a naleśnikarnia „padła”. Zembaczyński wytoczył Kowalskiemu proces. Sąd Okręgowy w Opolu nakazał politykowi Suwerennej Polski zaprzestania rozpowszechniania nieprawdziwych informacji, zamieszczenia przeprosin na łamach prasy i opłacenia kosztów sądowych.

Źródło: gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com