Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. W lasach, w których są migranci, zaplanowano polowania

Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Wyborcza.pl

W lasach położonych w pobliżu zamkniętej strefy przy granicy z Białorusią, a więc miejscach, gdzie wciąż znajdowani są migranci, zaplanowane są zbiorowe polowania na dziki w ramach walki z ASF (afrykańskim pomorem świń). Na niebezpieczeństwo, jakie niosą ze sobą te polowania, zwracają uwagę aktywiści z grup pomocowych. – Nie słyszałem jeszcze straszniejszego i bardziej absurdalnego pomysłu – stwierdził Jakub Sypiański, tłumacz i wolontariusz Grupy Granica, w rozmowie z TVN 24.

Po nagłośnieniu sprawy przez „Gazetę Wyborczą„, polowanie, które miało odbyć się w lasach podlaskiej gminy Narewka, potępił jej wójt Jarosław Gołubowski. W jego ocenie „to nie jest czas na polowania tutaj, przy granicy. Każdy strzał przecież może zostać odebrany jak prowokacja”. Przekazał dziennikowi, że na początku stanu wyjątkowego podejmował ten temat z przedstawicielami wojska. „Byliśmy zgodni, że do oddawania jakichkolwiek strzałów tutaj dochodzić nie może, nawet jeśli chodzi o ranną czy chorą zwierzynę” – powiedział. Dodał jednak, że w praktyce nie ma prawa zakazać polowania.

Inne polowanie miało zostać zorganizowane na obszarze Nadleśnictwa Browsk, bardziej oddalonym od granicy polsko-białoruskiej. W poniedziałek nadleśniczy Tomasz Michał Gałęzia powiadomił, że polowanie jednak się nie odbędzie. „[…] Mając na względzie szeroko pojęte bezpieczeństwo oraz zapobiegnięcie ewentualnym prowokacjom – postanowiono o odstąpieniu od przeprowadzenia polowania” – przekazał w komunikacie cytowanym przez „GW” i TVN 24.Polowanie zaplanowali także myśliwi z koła łowieckiego „Puszcza”, z przyległej do strefy przygranicznej gminy Białowieża. – Uważam, że na tą chwilę nie ma żadnego zagrożenia. I że jeżeli spotkamy ludzi, albo krótko mówiąc: uchodźców, to my w tej chwili przerwiemy to polowanie – zapowiedział Marek Grad z „Puszczy” w rozmowie z TVN 24. Pytany o to, co się stanie, kiedy ludzie ci usłyszą strzały, odpowiedział dziennikarce: – Nie wiem, co będzie. Tak samo i pani nie wie.

Polowania w lasach blisko granicy z Białorusią. „Realne zagrożenie, że ktoś zostanie zastrzelony”

– Nie słyszałem jeszcze straszniejszego i bardziej absurdalnego pomysłu – skomentował pomysł polowań Jakub Sypiański, tłumacz i wolontariusz Grupy Granica w rozmowie ze stacją. Maria Złonkiewicz z Inicjatywy „Chlebem i Solą” powiedziała TVN 24, że „to jest absolutnie realne zagrożenie tego, że zostanie zastrzelony ktoś z migrantów, którzy się tutaj ukrywają w lasach”. Podkreśliła, że ludzie, którzy uciekają przed wojną „na odgłos strzałów będą się chować i nie będą wiedzieć, co się dzieje”.Z kolei Kamil Syller, prawnik i mieszkaniec Puszczy Białowieskiej zaangażowany w pomoc migrantom, zwrócił uwagę, że działania myśliwych zagrażają nie tylko im, ale także aktywistom z grup pomocowych. „4 grudnia, sobota. Na granicy gorąco, 30 osób szturmuje zasieki (tweet SG). Słyszymy helikopter. To oznacza, że następnego dnia mogą być w naszych lasach ludzie. Nie tylko uchodźcy, lecz także mieszkańcy i aktywiści z grupy pomocowej. 5 grudnia, niedziela. W naszych lasach KŁ „Puszcza” urządza polowanie zbiorowe. Jak podczas dynamicznego polowania z nagonką, gdy wszyscy strzelają do wszystkiego, odróżnić dzika od uchodźcy podnoszącego się w przyprószonym śniegiem śpiworze?” – zrelacjonował. „12 grudnia, niedziela. Na ten dzień KŁ „Puszcza” zaplanowało kolejne polowanie zbiorowe. Znowu w „tych” obwodach” – dodał.

Źródło: https://wiadomosci.gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com