„Kulisy PiS”. „Ja jestem pisowiec i prosty chłop, ale cyce mi wtedy opadły”

Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Wyborcza.pl
Jak ważne dla prezesa PiS są relacje towarzyskie? Dlaczego Kaczyński wybrał do Trybunału Konstytucyjnego Julię Przyłębską? Co działo się w saloniku Anny Bieleckiej? Między innymi o tym opowiadają dziennikarzowi Kamilowi Dziubce jego rozmówcy w nowej książce „Kulisy PiS”. Publikujemy jej fragment.
Fragment książki „Kulisy PiS” autorstwa Kamila Dziubki, która premierę miała na początku sierpnia, publikujemy dzięki uprzejmości wydawnictwa Czerwone i Czarne.
Doradca prezesa PiS: – Julia Przyłębska w Trybunale to owoc kolacyjek w saloniku Anny Bieleckiej. Tak zwany salonik na Wilczej. To część nieformalnego kręgu wokół Jarosława, która ma istotny wpływ na kształtowanie polityki personalnej. Anna Bielecka to była żona „Sławka”, czyli Czesława Bieleckiego, naszego dawnego kandydata na prezydenta Warszawy. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak to jest istotne ciało doradcze. Jeżeli w saloniku prezes usłyszał, że dana osoba nie wzbudza zaufania, nie jest godna sprawowania danej funkcji, to szybko wokół niej robiła się pustka i traciła stołek. A salonik tworzą osoby, które często nie ponoszą żadnej odpowiedzialności, bo nie są politykami. Bielecka jest architektem. Zapewnia Jarosławowi możliwość rozmowy z kimś bardziej wyrafinowanym niż Marek Suski czy Krzysztof Sobolewski. Być może dlatego prezes ma do tych osób zaufanie, zakładając, że one są jakby bezinteresowne, bo nie biorą udziału w bieżącej polityce. Ale do końca to tak nie jest. Przyłębskich przyprowadził do Bieleckiej profesor Krasnodębski, który znał Julię i Andrzeja z Niemiec, kiedy tamci byli na placówce, a on wykładał na uniwersytecie w Bremie. Podobno potem się stosunki między Bielecką a Julią nieco ochłodziły, bo Przyłębska sama zaczęła organizować nasiadówki. Czysta zazdrość o to, kto lepiej gotuje. Odbywały się w mieszkaniu na Szucha naprzeciwko Trybunału, które jej wynajmują, żeby za daleko nie miała. I tam przyjeżdżał sam Jarosław, potem dołączył jeszcze Morawiecki. Przyłębska się idealnie nadawała. No bo z jednej strony jednak sędzia, z drugiej kopana przez swoje środowisko.
Kamil Dziubka: – Po prostu była słabą sędzią.
Doradca prezesa PiS: – No jakieś dokumenty na to są rzekomo. W każdym razie nie lubiła się z tymi elitami sędziowskimi. Prezes sobie doskonale z tego zdawał sprawę. Problem się zaczął, jak reszta naszych sędziów w Trybunale, zwłaszcza tych z ambicjami, zorientowała się, że Przyłębska po prostu się do tego nie nadaje.
Radny: – Była kiedyś taka impreza w filharmonii w Warszawie. To było chyba wręczeniejakichś nagród „Gazety Polskiej”. Gala się odbyła, potem nastąpiła część nieoficjalna. Wiadomo, jedzenie, picie. Wchodzę na salę, a tam ludzie usadzeni przy okrągłych stołach. Patrzę, przy jednym siedzą: Kaczyński, Suski, Przyłębska, Rachoń, Klarenbach. Czyli szef partii, giermek, najważniejsza sędzia i dwóch dziennikarzy. Proszę pana, ja jestem pisowiec i prosty chłop, ale cyce mi wtedy opadły. A to było jeszcze przed tym programem, w którym prezes powiedział, że Przyłębska to jest jego odkrycie towarzyskie.
Poseł: – Ludzie nie rozumieją, czemu Jarosław ujawnił tę prywatną znajomość z Przyłębską. A ja rozumiem. Zrobił to, bo może. I chciał to pokazać. Chciał dać do zrozumienia, że kręci Trybunałem i nikt nie może mu nic zrobić.
Poseł: – Niezapomniane chwile, jak robiliśmy ten Trybunał. No i nieśmiertelny duecik Piotrowicz – Pawłowicz. On akurat nie jest ekspertem od prawa konstytucyjnego. Miał tylko przepchnąć to przez komisję sprawiedliwości. Choć siłą rzeczy stał się twarzą tej sprawy. Prezes oczywiście doskonale wiedział, że w PRL Piotrowicz należał do partii, ale Jarosław mówił, że jako kara wystarczy mu to, że się Staszek tego wstydzi.
Kamil Dziubka: – A wstydzi się?
Poseł: – Wie pan, jak ktoś za komuny dostawał ordery i dobrze się miał w prokuraturze, a dziś klęka pod krzyżem i woła z mównicy sejmowej „precz z komuną”, to czy taki ktoś ma w ogóle odrobinę wstydu?
Kamil Dziubka: – A powiedział mu pan o tym wprost?
Poseł: – No nie… Proszę pana, jestem zwykłym posłem. Mam iść na Nowogrodzką i mówić prezesowi o tym, co on sam dobrze wie? Widocznie mu był potrzebny. Ja z Piotrowiczem nie rozmawiam, nie szanuję go, ale co ja mogę. Kiedyś jeden z kolegów półgębkiem nadawał Eli Witek na Piotrowicza, jak już była marszałkiem Sejmu. Tylko się wkurzyła i powiedziała, że jak się kogoś ciągle obrzuca błotem, to się zawsze trochę błota do niego przyklei. I to są tego typu rozmowy.
Radny: – Pamiętam, że chwilę po tym, jak wyszło, że on był prokuratorem w PRL-u, że dostał jakieś odznaczenie w połowie lat osiemdziesiątych, odbywał się marsz w rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. Nieśliśmy tam baner z napisem „13 grudnia – pamiętamy”. I tak było, że zazwyczaj z tym banerem szła młodzieżówka, a potem prezes i wierchuszka. Ja patrzę, a tam Piotrowicz w rządku z innymi ten baner trzyma. No muszę przyznać, że wstydu to on nie miał. Ale Jarosław kiedyś powiedział, że Stachu niczego złego nie zrobił, „a nawet pomagał”. A potem poszła plotka, że prezes go szykuje nawet na ministra sprawiedliwości, co się potem oczywiście nie zrealizowało.
Prawnik związany z PiS: – Dlaczego do tej misji został wybrany Piotrowicz? To musiał być człowiek na tyle skompromitowany i ze skazą, który doskonale wie, że to, co ma, zawdzięcza prezesowi, i się nie zawaha. Prezes akurat jeżeli chodzi o dobór ludzi czasami nie ma dobrej ręki, w sensie czasami ci ludzie są bierni itd., ale w takich sytuacjach wie, kogo dobrać do mokrej roboty. Piotrowiczowi nawet nie trzeba mówić, że on nie ma gdzie pójść, bo on o tym wie.
Bywalec Nowogrodzkiej: – Pawłowicz dostała propozycję zostania sędzią Trybunału Konstytucyjnego jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w 2015 roku. Odmówiła, choć prezes uważał, że lepiej się sprawdzi w Trybunale. Chyba czuł, że z Kryśką w Sejmie łatwo nie będzie. Co ciekawe, studenci chwalą ją bardzo za dobrze prowadzone zajęcia. Bo w ogóle ona jest pełna sprzeczności. Trochę jak doktor Jekyll i mister Hyde.
Źródło: gazeta.pl
1 thought on “„Kulisy PiS”. „Ja jestem pisowiec i prosty chłop, ale cyce mi wtedy opadły””