Mariusz Błaszczak o zatrzymaniu fotoreporterów przez żołnierzy. „Dostali ode mnie nagrodę”

Fot. Grzegorz Dąbrowski / Agencja Gazeta /

Mariusz Błaszczak skomentował zatrzymanie fotoreporterów przez żołnierzy w Wiejkach niedaleko Michałowa. – Ci żołnierze dostali ode mnie nagrodę w sensie takim, że pochwaliłem ich za zachowanie – powiedział szef MON.

Mariusz Błaszczak do zdarzenia odniósł się w RMF FM. – Proszę sobie wyobrazić – mamy atak hybrydowy, Polska została zaatakowana. Trzech ludzi zamaskowanych, zakapturzonych skrada się do obozu, ale to jest obóz wojskowy. Tam są żołnierze, którzy odpoczywają po warcie, jaką pełnili na granicy – powiedział w audycji. – Obowiązkiem tych, którzy stoją na warcie, jest zapewnienie bezpieczeństwa. Obowiązkiem ich jest wykazywanie stanowczości. Oni nie mogą być otwarci na to, że trzech jegomości, którzy są zamaskowani, skrada się do obozu. Oni mają stanowczo zareagować i stanowczo zareagowali – dodał.

Szef MON poinformował, że żołnierze zostali docenieni za swoją postawę. – Ci żołnierze dostali ode mnie nagrodę w sensie takim, że pochwaliłem ich za zachowanie – powiedział. Minister dopytywany był przez prowadzącego rozmowę Krzysztofa Ziemca, czy ci żołnierze zasługują na „słowa jakiegoś potępienia” za sposób odzywania się do fotoreporterów. – Noblistka Olga Tokarczuk w jednym ze swoich wpisów pisała, że te słowa na „w”, takie słowa wulgarne, one przecież wyrażają najlepiej, zdaniem pani noblistki, sytuację, z jaką mamy do czynienia – odparł Błaszczak. – Różne rzeczy opowiadają, naprawdę fake newsów mamy bardzo dużo – stwierdził.

Zatrzymanie dziennikarzy

W środę Press Club Polska poinformował o ataku na dziennikarzy w miejscowości Wiejki niedaleko Michałowa na Podlasiu. Do zdarzenia miało dojść we wtorek około godziny 16:00. – Podeszliśmy z aparatami pod bramę obozu wojskowego, chcieliśmy udokumentować obecność wojska. Przedstawiliśmy się, powiedzieliśmy, że jesteśmy z mediów, z prasy. I po prostu wykonaliśmy zdjęcia. Byliśmy absolutnie poza strefą stanu wyjątkowego, w dużej odległości od jej granicy. Wróciliśmy do samochodu i chcieliśmy jechać dalej. Zostaliśmy zatrzymani. Uzbrojone osoby w mundurach Wojska Polskiego stanęły przed i za samochodem – powiedział Maciej Moskwa, jeden z zatrzymanych fotoreporterów.

– Uzbrojeni mężczyźni zagonili nas pod płot, kazali się rozebrać, zdjęto z nas okrycia wierzchnie. Kazano nam trzymać ręce nad głowami. Po pewnym czasie zostaliśmy skuci plastikowymi kajdankami. W moim przypadku były one znacznie za mocno założone. Musiałem podnosić ręce do góry, żeby mogła mi spływać krew – zaznaczył Moskwa. Dodał, że wojskowi zaczęli przeszukiwać zawartość aparatów. – Po pewnym czasie przyjechała policja, zostaliśmy rozkuci – dodał.

Polski generał o zajściu: Okazuje się, że dwóch z nich ma zarost

Nagranie ze zdarzenia udostępnili fotoreporterzy. Wynika z niego, że żołnierze mówili m.in.: „Wysiadasz, czy mam cię wysadzić? Już! Wysiadaj z samochodu. W tej chwili, k***a! (…) K***a wysiadaj z samochodu, bo cię wysadzę”. – Jakie krzyczenie? Już wysiadam, zaparkuję – odpowiada dziennikarz. – Masz minutę, raz! – mówi żołnierz. – Jestem dziennikarzem – mówi dalej fotoreporter. – Wysiadaj, powiedziałem! Drugi też! Won z samochodu, k***! – krzyczy funkcjonariusz.

Z kolei dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski stwierdził, że żołnierze zobaczyli „trzech mężczyzn, którzy się czają, są zamaskowani, w ciemnych kurtkach”. Dodał, że nie reagowali oni na wezwania do zatrzymania i nie mieli widocznych oznaczeń, świadczących o tym, że są fotoreporterami. – Okazuje się, że dwóch z nich ma zarost, co w warunkach ograniczonej widoczności można różnie odebrać. (…) Doskonale wiemy, że w warunkach takich, jak tam – narastającego napięcia, tak jak tam w pasie przygranicznym, przy sytuacji wyjątkowej, każdy może powiedzieć, że jest dziennikarzem – powiedział wojskowy.

Źródło: https://wiadomosci.gazeta.pl

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com