„NYT” o sytuacji na polskiej granicy: „Myją ręce we krwi”. Jest reakcja MON
„The New York Times” opublikował artykuł, w którym ukraiński żołnierz stwierdza, że w wyniku protestu na polsko-ukraińskiej granicy sprzęt dla Ukrainy ma nie docierać na front. – Muszą być całkowicie oderwani od rzeczywistości, a tym samym myją ręce we krwi – powiedział. Do sprawy odniósł się wiceszef MON, który stanowczo zaprzeczył doniesieniom „NYT”.
W czwartek 7 grudnia „The New York Times” opublikował artykuł o sytuacji na granicy polsko-ukraińskiej. Jak napisano „ciężarówki utknęły w pobliżu przejścia granicznego między Polską a Ukrainą w listopadzie. Akcja blokadowa trwa już drugi miesiąc i nic nie wskazuje na to, by miała się zakończyć”. Jak pisze „NYT” blokada ma zaczynać „mieć wpływ na ukraińskich żołnierzy w okopach”. Jeden z ukraińskich wojskowych, Ołeksandr, odnosząc się do akcji, stwierdził: „By zablokować granice kraju podczas inwazji na pełną skalę, muszą być całkowicie oderwani od rzeczywistości, a tym samym myją ręce we krwi ludzi, którzy czekają na niezbędną pomoc”. Do artykułu odniósł się wiceminister obrony narodowej Marcin Ociepa.
Granica polsko-ukraińska. Ociepa: Konwoje wojskowe nie są zakładnikami żadnych protestów
Polityk został zapytany o artykuł amerykańskiego dziennika na antenie Polsat News. – Udowodniliśmy jako Polska, jako pierwszy kraj, swoją postawą wsparcie dla Ukrainy, naszą determinację do zapewnienia im osłony w sytuacji, kiedy stali się ofiarą rosyjskiej agresji na swoim terytorium – mówił Ociepa.
– Natomiast odpryskiem tej wojny jest cała seria sytuacji, gdzie my musimy ważyć racje. I z całą pewnością wszystko, co robimy, musimy robić, jako polscy politycy, kierując się interesem polskich obywateli. Wspieraliśmy Ukrainę także kierując się interesem polskich obywateli – dodał.
– Kategorycznie zaprzeczam, żeby taka sytuacja miała miejsce. Konwoje wojskowe, które przejeżdżają przez granicę polsko-ukraińską, są konwojami eskortowanymi przez Żandarmerię Wojskową w zupełnie innym trybie, jako pojazdy uprzywilejowane i nie są zakładnikami żadnych protestów – zaznaczył wiceminister.
Protest polskich przewoźników na granicy z Ukrainą. O co chodzi?
Polscy przewoźnicy ze wsparciem rolników protestują na granicy z Ukrainą, domagając się równego traktowania przewoźników z krajów Unii Europejskiej i z Ukrainy. Po obu stronach granicy utworzyły się wielokilometrowe kolejki, a odprawy trwają kilka dni. Przewoźnicy przepuszczają na Ukrainę trzy ciężarówki z transportem komercyjnym na godzinę. Natomiast na bieżąco umożliwiają przejazd cysternom z paliwem, pojazdom z pomocą humanitarną, szybko psującą się żywnością, materiałami wojskowymi i niebezpiecznymi. Przejeżdżają też samochody.
Przewoźnicy domagają się powrotu licencji dla ukraińskich firm przewozowych. Umowa drogowa, zawarta między Unią Europejską a Ukrainą, znosi konieczność uzyskiwania przez Ukraińców takich zezwoleń na przewozy dwustronne i tranzytowe – ma obowiązywać do końca czerwca 2024 roku. Przewoźnicy chcą, by dotyczyło to tylko transportów humanitarnych i militarnych. Ich liczba ma wrócić do poziomu sprzed rosyjskiej inwazji, czyli 200 tysięcy rocznie.
Ponadto domagają się ze strony ukraińskiej udrożnienia kolejki dla pustych aut na numerach z UE poprzez stworzenie korytarzy dedykowanych i kolejki „żywej”. Przewoźnicy zapewniają, że po osiągnięciu kompromisu zrezygnują z blokady przejść granicznych.
Źródło: gazeta.pl