Politycy o sprzedaży działek przez żonę Morawieckiego. „Decyzja TK dyktowana potrzebą rodziny premiera”
– Premier polskiego rządu powinien absolutnie pilnować tego, żeby nie było żadnych wątpliwości co do kwestii jego majątku – tak ustalenia dotyczące sprzedaży przez żonę premiera działek za blisko 15 mln zł komentuje marszałek Senatu Tomasz Grodzki. „Czy żona Mateusza Morawieckiego czekała na 'wyrok’ Trybunału Przyłębskiej, żeby sprzedać działki (…) bez konieczności ujawniania, co będzie działo się z tą kasą?” – pyta z kolei Izabela Leszczyna.
– To jest skandal. Wszyscy politycy podlegają transparentnej ocenie. Decyzja tak zwanego Trybunału Konstytucyjnego, że raptem ujawnianie majątków współmałżonków, jest niekonstytucyjna, w kontekście tego, co się stało miesiąc, dwa wcześniej, nakazuje podejrzewać, że była to decyzja dyktowana doraźną potrzebą rodziny pana premiera, a to w demokratycznym państwie nie powinno się zdarzyć – powiedział w TVN24 marszałek Senatu Tomasz Grodzki, odnosząc się do ustaleń stacji dotyczących sprzedaży przez żonę Mateusza Morawieckiego działek, kupionych w przeszłości od Kościoła. – Premier polskiego rządu powinien absolutnie pilnować tego, żeby nie było żadnych wątpliwości co do kwestii jego majątku – podkreślił marszałek Senatu.
Żona Morawieckiego miała zarobić miliony na sprzedaży działek. Opozycja przypomina wyrok TK
Grodzki odniósł się w ten sposób do decyzji TK z 25 listopada tego roku. Trybunał kierowany przez Julię Przyłębską uznał, że przepisy ustawy o jawności majątków rodzin polityków są niezgodne z konstytucją. Projekt ustawy o jawności majątków rodzin polityków powstał w kancelarii premiera, a Sejm uchwalił ją 11 września 2019 r. Ustawa miała zobowiązać premiera, ministrów, posłów, europosłów, senatorów, prezesów Trybunału Konstytucyjnego, Naczelnego Sądu Administracyjnego i Sądu Najwyższego oraz naczelników innych instytucji państwowych do umieszczania w oświadczeniu majątkowym informacji o majątku osobistym małżonków, dzieci i osób pozostających we wspólnym pożyciu. Ustawa była reakcją na doniesienia „Gazety Wyborczej„, która poruszyła temat zakupu przez Mateusza Morawieckiego i jego żonę 15 ha gruntów za 700 tys. zł od Kościoła we Wrocławiu w 2002 r. Rzeczoznawca uznał, że jeszcze w 1999 r. grunt był wart prawie 4 miliony złotych.
„Przechodziłem z tragarzami. Akurat durny biskup za bezcen sprzedawał ziemię”
Doniesienia ws. sprzedaży działek na Twitterze kąśliwie komentował Andrzej Rozenek z Lewicy. „Przechodziłem z tragarzami. Akurat durny biskup za bezcen sprzedawał ziemię. Kupiłem za 700 tys. zł. Zapisałem na żonę, bo taki miałem kaprys. Ona sprzedała za 15 mln zł. Przecież nie będzie owsa uprawiać. Czego nie rozumiecie głąby?” – napisał poseł. „Gdyby premier Morawiecki umiał tak zarządzać polską gospodarką jak swoim majątkiem, świat mógłby nam zazdrościć. Złote dziecko III RP” – ocenił Borys Budka z Koalicji Obywatelskiej. „Czy Żona Premiera Mateusza Morawieckiego czekała na 'wyrok’ Trybunału Przyłębskiej, żeby sprzedać działki (kupione od kościoła) za 14 mln zł bez konieczności ujawniania, co będzie działo się z tą kasą?” – pyta Izabela Leszczyna z KO. „Pewnie dalej będzie się cudownie rozmnażać i z pewnością nie dzięki lokacie bankowej” – dodaje posłanka.
– W oczach mieszkańców Wrocławia to jest po prostu niestosowne, to jest nieprzyzwoite i to jest coś, za co przynajmniej pan premier Morawiecki, jako osoba publiczna, po prostu powinien stanąć i przeprosić obywateli i obywatelki – mówiła natomiast w TVN24 Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica). – Bo jest coś nie tak, że najpierw premier dowiaduje się, że jest jakaś ziemia od znajomego kardynała, później dokonuje jakiejś już wątpliwej transakcji, potem jeszcze ten grunt zostaje sprzedany z jakąś horrendalną przebitką i jeszcze po drodze ktoś, nie wiemy kto, wykonuje telefon do przyjaciela do Julii Przyłębskiej, po to, żeby Trybunał (Konstytucyjny – red.) przyklepał, ukrył, pomógł nie ujawniać majątku państwa Morawieckich – podkreślała.
Jackowski: Muszę przyznać, że to był bardzo ciekawy ruch biznesowy
Senator klubu PiS Jan Maria Jackowski ocenił natomiast, że „w obecnym stanie prawnym pani Morawiecka jest osobą prywatną”. – Natomiast na temat działalności biznesowej osób prywatnych się nie wypowiadam. Jako licencjonowany zarządca nieruchomości, jako jednego z zawodów, muszę przyznać, że to był bardzo ciekawy ruch biznesowy – powiedział.
W 2019 roku „Gazeta Wyborcza” opublikowała artykuł na temat zakupu działek przez Mateusza i Iwonę Morawieckich. Teren miał zostać kupiony od Kościoła w okazyjnej cenie 700 tys. zł. Teraz TVN24 dotarło do aktu notarialnego, z którego wynika, że 20 sierpnia 2021 roku Iwona Morawiecka sprzedała obie działki za 14,9 mln zł łącznie. Oznacza to, że Iwona Morawiecka miała zarobić na tych działkach prawie 14 mln zł.
Mateusz Morawiecki tłumaczy
O doniesienia dotyczące sprzedaży działek odniósł się w poniedziałek na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki.
– Trzeba sprostować pewne rzeczy, które podała stacja TVN. Po pierwsze, aby móc dysponować całą działką, mniej więcej po 10 latach, czyli około 10 lat temu, wykupione zostało 25 procent całej tej działki. W związku z tym łączna suma to około 3 miliony więc nie dwudziestokrotność, tylko łatwo sobie policzyć, jaka była wartość tej transakcji – stwierdził szef rządu. – Jednocześnie trzeba podkreślić, że i wówczas zakup odbył się po cenie rynkowej – na co są stosowne dokumenty, wyceny biegłych, jak również i sprzedaż odbyła się po cenie rynkowej, co także jest potwierdzone wyceną biegłych – dodał.
Jak wyjaśnia portal tvn24.pl, działka została kupiona w 2002 r. za 700 tys. zł, w międzyczasie jej część miała zostać sprzedana za 190 tys. zł. Później małżonka szefa rządu miała odkupić tę część za 1,9 mln zł.
Źródło: https://wiadomosci.gazeta.pl