Blokada granicy: Jak napięcie między Polską a Ukrainą sprzyja strategiom geopolitycznym Rosji.

Ciężarówki w kolejce na granicy ukraińsko-polskiej. / Zdjęcie: Ministerstwo Infrastruktury Ukrainy

3 kwietnia na terenie Polski rolnicy blokują ruch ciężarówek na trzech przejściach granicznych – „Jagodin”, „Rawa-Ruska” i „Ugrinów”. Samochody osobowe i autobusy mogą swobodnie przekraczać granicę.

Przez przejścia „Jagodin” i „Rawa-Ruska” polscy protestujący w ogóle nie przepuszczają ciężarówek w kierunku Polski. W ostatnim czasie odnotowano zerowe przekroczenia granicy przez ciężarówki wyjeżdżające z Ukrainy. Przez „Ugrinów” zadeklarowano przepuszczanie w kierunku Polski jednej ciężarówki dziennie. Przez przejście „Jagodin” protestujący przepuszczają wyjątkowo niewielką liczbę ciężarówek wyjeżdżających z Polski. W ciągu ostatniej doby – 60 ciężarówek.

Polskie rolnictwo zakończyło blokowanie ruchu ciężarówek na przejściach „Krakowiec”, „Shegini” i „Ustylug”. Jednakże na terenie Polski nadal występują kolejki: w kierunku „Krakowiec” – 700 ciężarówek, a „Shegini” – 400. Ogólnie rzecz biorąc, obecnie na tych kierunkach obserwuje się intensywny ruch zarówno wyjeżdżających z Ukrainy, jak i wjeżdżających.

To wszystko dzieje się pomimo zmniejszenia przekazywanych ilości zboża z zachodnich granic na kierunek morskich portów Wielkiej Odessy przez AT „Ukrzaliznycia”. W marcu wskaźnik przekazywania wagonów zboża na granicy z Polską wyniósł średnio 78,26 wagonów/doba (-13,74 wagonów/doba, czyli -14,93% w porównaniu do lutego 2024 roku), na granicy z Rumunią – 67,58 wagonów/doba (-21,42 wagonów/doba, czyli -24,07%), na granicy z Węgrami – 35,55 wagonów/doba (-1,14 wagonów/doba, czyli -3,11%), na granicy ze Słowacją – 41,26 wagonów/doba (-15,25 wagonów/doba, czyli -26,99%). Ogólny wskaźnik przekazywania zboża i śrutu w marcu wyniósł 307 wagonów/doba. W porównaniu z lutym zmniejszył się o 66 wagonów/doba, czyli o 17,69%.

Jednocześnie w ciągu ostatniego tygodnia zwiększyła się liczba wagonów zboża poruszających się w kierunku portów Wielkiej Odessy – do 7 803 wagonów, czyli o 10,48%. Jednak średni dzienny wskaźnik rozładunku w ciągu tygodnia zmniejszył się o 3,18% – do 1 368 wagonów/doba.

„Ponad 60% załadunku morskich portów pochodzi z naszej działalności. Głównie są to ładunki eksportowe, w tym ukraińskie zboże. W marcu wykonaliśmy praktycznie wszystkie zlecenia nadawców ładunków i nadal poprawiamy wskaźniki eksploatacyjne…” – powiedział przewodniczący zarządu „Ukrzaliznycia” Jewhen Liaszczenko.

W marcu przez stacje portowe zostało przetransportowanych 5,3 mln ton ładunków (w tym 2,7 mln ton zboża), przez zachodnie przejścia graniczne – 3,4 mln ton (484 tys. ton zboża). Na eksport w zeszłym miesiącu koleją zostało przetransportowanych 8 mln ton ładunków, w tym 3,2 mln ton – zboża. W transporcie wewnętrznym, który pod względem wolumenu znacznie ustępuje eksportowi, w marcu przetransportowano 7 mln ton, co stanowi wzrost o 11% w porównaniu z marcem ubiegłego roku. Przewozy importowe wzrosły o 65% do marca 2023 roku i wyniosły 808,3 tys. ton. Jak informowano, przez ukraiński szlak morski, który otwarto w sierpniu ubiegłego roku, na eksport wysłano już 33,8 mln ton ładunków, z czego 23,1 mln ton to produkty rolno-spożywcze.

Rosji zależy na podtrzymywaniu napięcia między Polską a Ukrainą na tle wojny z Ukrainą z kilku powodów. Po pierwsze, pozwala to odwrócić uwagę od działań rosyjskich sił w konflikcie zbrojnym na wschodzie Ukrainy, umożliwiając im skoncentrowanie się na kwestiach wewnętrznych i reakcji na zagrożenia zewnętrzne. Po drugie, wywołanie konfliktu między Polską a Ukrainą może służyć strategicznym interesom Rosji w regionie, wspierając jej dążenie do poszerzenia własnej strefy wpływów i dominacji. Ponadto takie napięcie może przyczynić się do rozszerzenia rosyjskiego wpływu w sąsiednich krajach Europy, zwłaszcza w południowo-wschodniej części kontynentu. W rezultacie Rosja może wykorzystać swoje zasoby i wpływy do umocnienia swojej geopolitycznej pozycji i wsparcia swoich strategicznych celów w regionie.

I to pomimo tego, że niedawno polski minister Radosław Sikorski odpowiedział na groźby głównego protegowanego Putina – białoruskiego dyktatora. Przypomnijmy, samozwańczy prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka oświadczył, że w kraju rozpoczęto przygotowania wojskowych oddziałów, dostarczana jest broń i technika.

Wcześniej podczas wizyty w miejscu rozmieszczenia białoruskich wojsk przy zachodniej granicy, Łukaszenka omawiał potencjalną operację w tzw. korytarzu suwalskim – wąskim przesmyku między terytorium Polski i Litwy, który oddziela Białoruś od obwodu kaliningradzkiego Federacji Rosyjskiej, i straszył gotowością „decydującej odpowiedzi na prowokacje”. W szczególności Łukaszenka oskarża Litwę o „stwarzanie zagrożenia wojskowego” i wzywa białoruską armię do przygotowań do konfrontacji z krajami bałtyckimi i Polską.

Komentując oświadczenie Łukaszenki, minister spraw zagranicznych Polski odpowiedział: „Niech spróbuje. Zobaczymy, kto wygra”.

Ogólny wniosek polega na tym, że napięcie między Polską, Ukrainą i Białorusią sprzyja geopolitycznym strategiom Rosji. Rosyjska władza wykorzystuje to napięcie dla własnych celów, włączając w to odwrócenie uwagi od swoich działań w wojnie z Ukrainą, rozszerzenie swojego wpływu w regionie oraz wsparcie własnych strategicznych interesów. Napięcie sprzyja także tworzeniu niestabilności i zagrożenia dla bezpieczeństwa, co wywołuje niepokój w społeczności międzynarodowej. Dlatego nie możemy popierać tych zupełnie bezsensownych działań, które wspierają siły Rosji przeciwko nam samym w globalnej polityce.

Karyna Koshel

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com