Co knuje Łukaszenko?

Fot. REUTERS/Belta

Wahania samozwańczego prezydenta Republiki Białoruś zaczynają przypominać kalejdoskop i zdradzają rosnącą niepewność wąsatego samozwańczego prezydenta Białorusi.

Wielowektorowa polityka, która pozwala mu utrzymać się u władzy przez trzy dekady, staje się coraz trudniejsza dla ostatniego dyktatora Europy.

Tydzień temu oskarżył Ukrainę o zaostrzenie sytuacji na granicy białorusko-ukraińskiej.

W związku z tym 2 lipca, podczas uroczystości z okazji Dnia Niepodległości Białorusi, Łukaszenko powiedział, że jego straż graniczna wycofała wyrzutnie rakiet Iskander i w odpowiedzi rozmieściła siły specjalne. Co więcej, według belfra, „zarówno nasze, jak i rosyjskie”.

W tym czasie wielu czołowych międzynarodowych ekspertów mówiło o próbach destabilizacji sytuacji na granicy białorusko-ukraińskiej przez władze w Mińsku.

Ukraińska służba graniczna oskarżyła „lidera” Białorusi o grę z Kremlem.

W szczególności, podsekretarz departamentu Andrej Demczenko stwierdził wprost, że takie wypowiedzi Łukaszenki są kolejnym przejawem prowokacji informacyjnych ze strony Rosji.

„To nie pierwszy raz, kiedy Białoruś przekazuje informacje, że Ukraina zagraża i wzmacnia się. To kolejna część operacji informacyjnej prowadzonej przez Białoruś przy wsparciu Rosji” – powiedział Demczenko.

Wojskowy i polityczny obserwator grupy „Informacyjny Opór” Aleksander Kowalenko wyraził opinię, że eskalacja sytuacji przez Mińsk jest zwodniczą sztuczką dla Ukrainy, aby przyciągnąć swoje wojska do granicy z Białorusią, osłabiając jej ugrupowanie na innych kierunkach rosyjskiej agresji.

Według ukraińskiego eksperta, białoruskie władze robią to od 2022 roku, kiedy rosyjskie wojska wycofały się z północnego przyczółka, a później opuściły również terytorium Białorusi.

„Mińsk nieustannie stymuluje prowokacje, wydaje różne oświadczenia o groźbach, aby zwrócić na to uwagę” – mówi Kowalenko.

Ekspert zauważa, że w tym przypadku realizowane są dwa cele. Pierwszym jest zastraszenie mieszkańców groźbą wojny z Ukrainą (tłumacząc to „drapieżnymi zamiarami” Kijowa wobec Białorusi).

„I nie jest to wymysł Łukaszenki. To samo dzieje się w Naddniestrzu, gdzie od 30 lat rozpowszechniane są różne spekulacje, że Mołdawia, Ukraina, Rumunia lub NATO zamierzają je zaatakować. Reżim w Mińsku wykorzystuje to od 2022 roku, aby odwrócić uwagę Białorusinów od kwestii wewnętrznych – społecznych, gospodarczych i tak dalej” – mówi ekspert.

Drugim powodem tej informacyjno-psychologicznej operacji specjalnej Mińska i Moskwy, zdaniem eksperta, jest próba powstrzymania sił AFU w kierunku północnym.

„Od 2022 r. na granicy z Białorusią znajduje się znaczna liczba sił, których zadaniem jest zapobieganie ewentualnym atakom z terytorium Białorusi, w tym wojsk rosyjskich. Są to jednostki gotowe do walki i jest to element ograniczający, który po prostu wpływa na to, że nie możemy ich użyć w innym ważnym obszarze rzeczywistych starć” – podkreśla.

Kowalenko zauważa, że w tym celu w grę wchodzą groźby użycia broni jądrowej (której, jak wiadomo, sama Białoruś nie posiada).

„Białoruski prezydent regularnie oświadcza, że jest zagrożony przez Polskę, Ukrainę, NATO w ogóle. Jedyna różnica między obecnymi oświadczeniami polega na tym, że zaczęli grozić użyciem broni jądrowej, której sama Białoruś nie posiada”.

Ekspert zauważył, że w odstępie trzech lub czterech miesięcy najprawdopodobniej z Mińska ponownie usłyszymy alarmistyczne oświadczenia o „zagrożeniu” dla bezpieczeństwa Republiki Białorusi ze strony Ukrainy i sąsiednich państw UE. „Cykliczność takich oświadczeń jest dość stabilna” – podsumował wojskowy i polityczny obserwator grupy Information Resistance.

A oto zwrot akcji – Łukaszenka powiedział, że napięcie na granicy z Ukrainą zostało „wyeliminowane”, w związku z czym nakazał wycofanie białoruskich wojsk.

„Po naszej pewnej pracy Ukraińcy wycofali swoje siły zbrojne i dodatkowe oddziały, które przerzucili na naszą granicę, z granicy i ogólnie wycofali się z obszaru granicy białorusko-ukraińskiej. Teraz nie mamy żadnych komplikacji z Ukraińcami i mam nadzieję, że ich nie będzie” – powiedział dyktator w sobotę na spotkaniu w pobliżu granicy z Ukrainą.

Wcześniej Centrum Oporu Narodowego poinformowało o otrzymanych informacjach, że białoruskie organy bezpieczeństwa przygotowują się do przeprowadzenia tzw. akcji pod obcą flagą w strefie przygranicznej z Ukrainą.

Celem jest pokazanie chińskim kolegom swoich możliwości. W końcu, jak dowiedzieliśmy się 6 lipca, chińskie wojsko przybyło na Białoruś, aby wziąć udział we wspólnych ćwiczeniach antyterrorystycznych.

12 lipca na Białoruś przybyła chińska delegacja wojskowa Zjednoczonych Sił Logistycznych Armii Chińskiej, z którą omówiono współpracę w zakresie wsparcia logistycznego wojsk.

Wydaje się, że Łukaszenka rozpoczął nową rundę swojej wielowektorowej gry. Teraz będzie próbował manewrować nie tylko między Moskwą a Zachodem – teraz musi również ukłonić się Pekinowi.

Czas pokaże, czy dyktator, który jest u władzy od ponad trzech dekad, tym razem będzie w stanie utrzymać się na powierzchni.

Chociaż z drugiej strony znalazł się w sytuacji zwanej w szachach -tsugzvang. W końcu, choć oficjalnie białoruska armia nie bierze udziału w wojnie przeciwko Ukrainie, Łukaszenka poparł rosyjską inwazję na Ukrainę 24 lutego 2022 roku.

Zezwolił na wykorzystanie terytorium, infrastruktury wojskowej i przestrzeni powietrznej Białorusi do inwazji armii rosyjskiej i ostrzału ukraińskich miast, których ofiarami padły dziesiątki tysięcy ukraińskich cywilów.

Białoruski Fuhrer czuje się zagrożony, doskonale rozumie, że biorąc pod uwagę powyższe, Ukraińcy mają prawo do użycia broni, w tym na terytorium Białorusi, jeśli coś znów stamtąd nadejdzie.

Poza tym rosyjskie wojska stacjonujące na terytorium Białorusi podlegają nie Łukaszence, a Putinowi. I może dojść do sytuacji, w której raszyści zaatakują bez wiedzy białoruskiego „prezydenta”, a wtedy terytorium Białorusi może zostać ostrzelane.

Co ciekawe, wielu ekspertów politycznych przyznaje, że Łukaszenka obawia się, że jeśli AFU odniesie sukces, białoruskie wojsko może przejść na stronę Ukrainy.

Co wiąże się ze zmianą retoryki Łukaszenki wobec Ukrainy, choć nie jest to zbyt oczywiste, pokaże najbliższa przyszłość.

Teraz jedno jest oczywiste – wąsaty führer jest osaczony i usilnie szuka wyjścia z tej sytuacji. Teraz istotnym pytaniem jest, jak zareaguje na to jego kremlowski suzeren i nowi mistrzowie z Pekinu. Od tego zależeć będzie polityczna długowieczność Łukaszenki. I być może nie tylko polityczna.

Autor: F.H.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com