Manifest rosyjskiego nazizmu

Od ponad dwóch miesięcy trwa wojna Rosji z Ukrainą na dużą skalę, potworna niszczycielska wojna, w wyniku której są dziesiątki tysięcy zabitych ludzi, cierpinie, nienawiść i rozpacz. Jednak każda wojna, bez względu na to, jak straszna i okrutna może być, kończy się pokojem. Każdy normalny człowiek robi wszystko, co się tylko da, aby zakończyć wojnę, ale nie Putin!

Już w pierwszych dniach po rozpoczęciu wojny Ukraina, przy wsparciu czołowych krajów świata, zainicjowała rozpoczęcie konsultacji politycznych w celu powstrzymania okrutnego, bezsensownego niszczenia ludzi. Przedstawiono szereg propozycji mających na celu znalezienie rozwiązań dla zaprzestania aktywnych działań wojennych. 

Ale jak się okazało, dzisiejsza Rosja nie potrzebuje pokoju, nie potrzebuje tego na żadnych warunkach, a negocjacje są tylko „zasłoną dymną” wprowadzającą w błąd elity polityczne Zachodu, aby „uspokoić się” i zapobiec rozszerzeniu pomocy dla Ukrainy. Jednak ta dość prymitywna taktyka okazała się nieskuteczna. Jest absolutnie oczywiste, że każdemu opóźnieniu w negocjacjach towarzyszyła intensyfikacja działań wojennych w celu stworzenia nowej „rzeczywistości negocjacyjnej” – Rosja zawsze starała się negocjować z pozycji siły.

Kiedy dyplomatyczne „sztuczki” nie przyniosły pożądanego efektu, Rosja uciekała do nowej taktyki – taktyki zastraszania. Ponadto należy zauważyć, że próby zastraszenia Ukrainy i Zachodu nasilają się, gdy na Rosję spadają miażdżące ciosy na polu bitwy. Stało się to po miażdżącej klęsce Rosji w bitwach w obwodach kijowskim, czernihowskim i sumskim. 

5 kwietnia rosyjska agencja RIA rozpowszechniła artykuł T.Siergiejcewa „Co Rosja powinna zrobić z Ukrainą”, który w rzeczywistości jest manifestem współczesnego rosyjskiego narodowego socjalizmu. Po prostu nie można przeczytać tego artykułu bez obrzydzenia. Po przeczytaniu artykułu pojawia się pytanie, jak osoba przy zdrowych zmysłach mogła napisać tak obrzydliwy, mizantropijny tekst?

Jednakże, pokonując obrzydzenie, konieczne jest uświadomienie, co i kto stoi za tą publikacją. Zbyt łatwo byłoby uznać artykuł za „brednie” aroganckiego stratega politycznego. Oczywiście osobowość T. Siergiejcewa od dawna znana jest w kręgach politycznych technologów i polityków, którzy korzystają z ich usług. 

Siergiejcew jest żywym przykładem pozbawionego zasad, niemoralnego twórcy, który za dużą kasę może wymyślić, uzasadnić i opublikować absolutnie wszystko. Ta osoba po prostu nie ma żadnych granic – za pieniądze może zrobić wszystko. Ale chodzi tu nie tylko o Siergiejcewa. Jego osoba nie może być w ogóle przedmiotem poważnej dyskusji, ale treść artykułu musi być rozważona bardziej szczegółowo. Artykuł został rozpowszechniony przez państwową Rosyjską Agencję Informacyjną, co oznacza, że został zamówiony i zatwierdzony przez najwyższe kierownictwo polityczne Rosji i, bez wątpienia, przez Władimira Putina osobiście.

Jakie pomysły koncepcyjne zawiera ten artykuł? Jego główne znaczenie znajduje się prawie w pierwszym akapicie: „Nie potrzebujemy nazistowskiej, banderowskiej Ukrainy, wroga Rosji i narzędzia Zachodu do zniszczenia Rosji”. Innymi słowy, „Suwerenna, demokratyczna, odnosząca sukcesy Ukraina, która wybrała cywilizowany Zachód jako kierunek swojego rozwoju, musi zostać zniszczona”. To jest główny punkt! A stwierdzenia o „nazistowskiej”, „banderowskiej”, „narządzie Zachodu”, „zniszczeniu Rosji” to „wytarte” klisze rosyjskiej propagandy – bezsensowne i prymitywne. Niezrozumienie lub niechęć do zrozumienia różnic między nazizmem a nacjonalizmem, niechęć do uzyskania przynajmniej podstawowych informacji o tym, kim jest Bandera i jakie są jego poglądy polityczne, obsesja na punkcie „złego” Zachodu może tylko wywołać głęboki żal. I osobno teza o „zagrożeniu dla Rosji”: o jakim „zagrożeniu” można rozmawiać, kiedy Rosja miała zamiar „zająć” Kijów w ciągu trzech dni!

Aby ogłosić cele „specjalnej operacji wojskowej”, wystarczyłyby pierwsze linijki, reszta artykułu to rozlana zwierzęca nienawiść do wszystkiego, co jest związane z Ukrainą. Z punktu widzenia psychologii jest to przejaw kompleksu agresywnych przegranych, którzy tak naprawdę niczego u siebie nie zbudowali, okradając swoich ludzi i mieszkając na „znienawidzonym”, „rozkładającym się” Zachodzie. 

Większość „pomysłów” przedstawionych w artykule wobec „denazyfikacji” narodu ukraińskiego jest w rzeczywistości plagiatem dokumentów programowych niemieckich nazistów, jest prawie wszystko, z wyjątkiem, być może, wzmianki o komorach gazowych. Osobno należy zastanowić się, w jaki sposób uzasadniona jest wina większości narodu ukraińskiego: „Denazyfikacja jest konieczna, gdyż znaczna część narodu, najprawdopodobniej jego większość, jest opanowana i wciągnięta przez reżim nazistowski w politykę. Oznacza to, że hipoteza „ludzie są dobrzy – rząd jest zły” nie działa.

Tak naprawdę chcę zapytać autorów, czy w jakiś sposób zdefiniowano„nazistowską większość”, albo wyznaczono, czy trzymiesięczna Kira z Odessy była „nazistą”, zamordowaną w przeddzień Wielkanocy przez rosyjskich „wyzwolicieli” i „bojownikówprzeciwko ukraińskiemu nazizmowi”? Czy zidentyfikowanopowiązania z nazizmem dla ponad 200 dzieci, które już zamordowano? 

Artykuł, o którym jest mowa, to cyniczna propaganda najpodlejszych ludzkich instynktów, a z punktu widzenia dziennikarstwa jest absolutnie żałosny. Ale mimo całej swojej niższości nie należy o nim zapominać, przez długi czas powinnien mieć znaczenie dla badań psychiatrów – kryminologów, politologów i technologów politycznych, socjologów i dziennikarzy oraz oczywiście współczesnych polityków. Powinien on posłużyć jako przykład do pokazania, jak politycy i intelektualiści wyznający zasadę „business as usual” przeoczyli powstanie, rozwój i rozkwit wielkiego państwa nazistowskiego

O naglących potrzebach w zbadaniu tego artykułu świadczy niedawne pojawienie się szeregu publikacji, które wywołują zarówno zaskoczenie, jak i żal. Chodzi o blog byłego burmistrza Düsseldorfu T. Geisela, w którym on oświadcza: „… że wypowiedzi ukraińskiego ambasadora o tym, że ​​Rosja prowadzi na Ukrainie wojnę na zagładę, nie odpowiadają rzeczywistości, ponieważ niebezpieczniejest ufać „słowom ofiary wojny, czyli Ukrainy”. Gaizel nie wierzy też w skalę zniszczeń ukraińskich miast: „Na przykład Mariupol jest naprawdę zniszczony w 90%. Zdjęcia, które widzimy, są okropne. Ale czy nie zawsze dotyczą tego samego?”. Przypomnijmy też oświadczenie 18 niemieckich „intelektualistów”, w którym „w imię zapobiegania jeszcze większej destrukcji” radzą skłaniać Ukrainę do kapitulacji. Komentarze do powyższych słów są zbędne! Pozostaje mieć nadzieję, że powyższe wypowiedzi niemieckich „marginalnych intelektualistów” nie pozostaną bez odpowiedzi ani w kręgach intelektualnych Niemiec, ani zwykłych Niemców, a wszyscy, którzy mają wątpliwości, mogą odwiedzić Buczę, Borodiankę i Mariupol. 

Po opublikowaniu artykułu T.Siergiejcewa dla każdego, kto chce i potrafi zrozumieć, wszystko stało się jasne, kompromisy są niemożliwe – dobro musi pokonać zło! 

PS Autora artykułu, T. Siergiejcewa, jak i również wszystkich, którzy brali udział w jego publikacji, należy uznać za zbrodniarzy wojennych, jak to miało miejsce w 1946 roku w przypadku J.Streichera, jedynego z oskarżonych, który został skazany nie za bezpośredni udział w działaniach wojennych, lecz za publikacje drukowane.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

WP2Social Auto Publish Powered By : XYZScripts.com