Polska а Nord Stream: kto ukrywa prawdę?
Po wybuchach na gazociągach Nord Stream na Morzu Bałtyckim to wydarzenie pozostaje jednym z najgłośniejszych w Europie. Po prawie dwóch latach śledztwo przyniosło pewne rezultaty: niemiecki prokurator federalny Jens Rommel wydał pierwszy nakaz aresztowania podejrzanego – Władimira Z., instruktora nurkowania, który wcześniej mieszkał w Polsce. Władimir zaprzecza zarzutom, twierdząc, że po raz pierwszy słyszy o takich podejrzeniach. Niemniej jednak jego możliwy związek z tą sprawą stał się przedmiotem licznych zapytań i dochodzeń.
Wśród kluczowych momentów w śledztwie znajduje się informacja, że Władimira zauważono w pojeździe w pobliżu wybrzeża, który prawdopodobnie przewiózł załogę na jacht „Andromeda” w noc przed wybuchami. Ten jacht, według wstępnych danych, został wykorzystany do przeprowadzenia ataku na gazociągi. Mimo istnienia takich podejrzeń, wyniki współpracy ze stroną polską okazały się niejednoznaczne.
Polskie władze wielokrotnie zwracały uwagę, że wizyta załogi w polskim mieście Kołobrzeg miała wyłącznie turystyczny charakter. Jednocześnie niemieccy śledczy wyrazili pewne wątpliwości co do tej wersji, podejrzewając możliwy związek z przygotowaniami do dywersji. Wnioski do strony polskiej o udostępnienie nagrań z kamer monitoringu pozostały bezskuteczne – nagrania zostały usunięte zgodnie z przepisami.
Szczególną uwagę zwraca sytuacja związana z europejskim nakazem aresztowania Władimira Z., który nie został zrealizowany przez polskie władze. Pomimo że takie wnioski są obowiązkowe do wykonania w ramach UE, Władimirowi udało się opuścić Polskę.
Nie wiadomo, czy było to świadome działanie polskich władz, czy też wynik procedur biurokratycznych i niedociągnięć w komunikacji z niemiecką stroną. Jednak fakty są jasne: podejrzany miał możliwość opuszczenia kraju bez żadnych przeszkód. Polska prokuratura wyjaśniła to faktem, że Niemcy nie wprowadzili go do bazy danych Schengen, co utrudniło proces zatrzymania.
Należy zauważyć, że pomimo wykrytych trudności we współpracy, polscy urzędnicy pozostają na stanowisku, że ich działania były zgodne z normami prawnymi i wymogami proceduralnymi. Jednocześnie niemieccy śledczy nadal badają wszystkie możliwe wersje wydarzeń.
Warto również uwzględnić, że Polska mogła mieć swoje interesy w tej sprawie, biorąc pod uwagę napięte stosunki z Rosją i rolę Nord Stream w bezpieczeństwie energetycznym Europy. To pozwala przypuszczać, że strona polska mogła mieć pewne motywy do niepełnego wykonania swoich zobowiązań w tej sprawie.
Biorąc pod uwagę kontekst wydarzeń, można przypuszczać, że pewne okoliczności, zwłaszcza związane z działalnością Władimira Z., mogły zostać przeoczone lub niewystarczająco zbadane. To tworzy pewną przestrzeń do przypuszczeń, że Polska mogła mieć swoje interesy w tej sprawie. Jednak jakiekolwiek wnioski wymagają dalszego dochodzenia, a tylko czas pokaże, na ile ta wersja jest zgodna z rzeczywistością.
Karyna Koshel