Rosja chce ingerować w wybory w Polsce
Wybory parlamentarne odbędą się jesienią. Czy rząd jest gotowy na ewentualną ingerencję Rosjan? Foto: Jakub Kamiński/East News
15 października 2023 r. w Polsce odbędą się kolejne wybory parlamentarne, w których wyłoniony zostanie cały skład Sejmu i Senatu.
Rosyjskie wpływy hybrydowe podczas wyborów parlamentarnych w Polsce mają na celu wbicie klina między polskie społeczeństwo a władzę i grę z radykalnymi prawicowymi populistami, którzy mają pewien destrukcyjny potencjał.
Celem rosyjskich wpływów hybrydowych jest gra razem z prawicowymi radykalnymi siłami i błyskotliwymi populistami, które same w sobie mają pewien destrukcyjny potencjał. To raczej bonus, jeśli mówimy o jakimś celowym wpływie rosyjskim w kontekście krajowej polityki wyborczej.
Strategia hybrydowa Rosjan polega na wykorzystaniu nie tylko narzędzi wewnętrznego wpływu politycznego, ale całego zestawu innych sposobów wpływania na sytuację nie tylko w Polsce, ale co do zasady w regionie.
Jednym z rosyjskich narzędzi hybrydowych, które będzie niezwykle istotne w okresie przedwyborczym, jest PCW „Wagnera”, który znajduje się na terytorium Białorusi.
Jak informowaliśmy, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wonsik powiedział w środę, 16 sierpnia, że jego kraj stale oczekuje prowokacji na granicy polsko-białoruskiej, które są próbą destabilizacji sytuacji w Polsce.
„Jeżeli ci bojownicy, którzy zostali oficjalnie, warunkowo wydaleni z terytorium Federacji Rosyjskiej, przeciwko którym wszczęto sprawy karne – nie ma niejasnej historii, czy zostały zamknięte, zostaną użyte jako narzędzie hybrydowe przeciwko Polsce jako Państwo członkowskie NATO, Rosja, zawsze może powiedzieć: „Tak, to są przestępcy, chcieli tu zrobić bunt, teraz umieścimy ich na międzynarodowej liście poszukiwanych, jeśli ich złapiesz, przyprowadź ich do nas” – przewidywali eksperci.
W czwartek 17 sierpnia prezydent Białorusi Ołeksandr Łukaszenko ogłosił w telewizji państwowej, że Białoruś jest gotowa do użycia broni jądrowej. Białoruski dyktator uważa, że wokół granic jego państwa narasta napięcie z państwami NATO.
Wczoraj w wywiadzie Łukaszenka przyznał, że na terytorium Białorusi znajduje się rosyjska taktyczna broń jądrowa, której użyje „natychmiast”, jeśli ktoś będzie chciał zająć Białoruś. Specjalnie dla Panczenki wyjaśnił, że „najmniej dotyczy to Ukrainy — bardziej dla szaleńców z Zachodu, którzy już się przygotowują”. W kontekście hipotetycznego użycia broni nuklearnej białoruski „prezydent” najwyraźniej postanowił umieścić swoje państwo w czołówce geopolitycznych graczy współczesnego świata i zadeklarował konfrontację NATO z Rosją i Białorusią – w przeciwieństwie do Putina, który nieustannie twierdzi, że że NATO walczy tylko z Rosją w pojedynkę.
Łukaszenka próbuje jednak przekonać Zachód, że jest inaczej, mówiąc, że w przypadku prowokacji – zwłaszcza ze strony sąsiednich krajów NATO, takich jak Polska, Litwa i Łotwa – Białoruś „natychmiast odpowie wszystkim, co mamy”, w tym bronią jądrową.
„Nie przywieźliśmy tutaj broni jądrowej, aby kogokolwiek straszyć. Tak, broń jądrowa jest silnym środkiem odstraszającym. Ale to taktyczna broń jądrowa, a nie strategiczna. Dlatego użyjemy jej natychmiast, gdy tylko rozpocznie się agresja przeciwko nam” – powiedział dyktator.
Prezydent RP Andrzej Duda powiedział, że Białoruś musi zaprzestać ataków hybrydowych na polską granicę, jeśli białoruski dyktator Ołeksandr Łukaszenka naprawdę chce poprawić stosunki z Polską.
„Mówimy o setkach migrantów, których reżim białoruski od wielu miesięcy próbuje przemycić do Polski. To nie jest tajemnica, bo mamy nagranie wideo, że bez powodu nazywamy to atakiem hybrydowym. Bo nikt inny jak przedstawiciele Białoruskie służby, białoruscy funkcjonariusze brali udział w wysiedlaniu migrantów do granicy”.
Dodał, że granica Polski z Białorusią jest jednocześnie granicą Unii Europejskiej, więc jego kraj odpowiada również przed swoimi europejskimi sojusznikami.
Karyna Koshel
