Rosyjski manewr na granicach Polski: Czy Polacy pomagają swoim wrogom?
Blokowanie przez Polaków polsko-ukraińskiej granicy trwa już od kilku miesięcy, raz cichnie, raz się ożywia. We wtorek, 20 lutego, polscy rolnicy rozpoczęli prawdopodobnie największą akcję protestacyjną. Do protestu rolników dołączyli przewoźnicy, myśliwi oraz różne elementy marginesu.
Jak wiadomo, podczas ogólnokrajowego strajku polskich rolników 20 lutego w powiecie Wodzisławskim województwa śląskiego (na południe od Polski) na jednym z traktorów pojawił się plakat z napisem: „Putin uporządkuj sytuację z Brukselą i Ukrainą, a także z naszymi urzędnikami”, a także flaga ZSRR z sierpem i młotem, co jest zakazane w Polsce. Policja i prokuratura w Polsce rozpoczęły śledztwo w związku z pojawieniem się na proteście rolników w Polsce plakatu z wezwaniem do Putina, aby uregulował sytuację w kraju w stosunkach między Polską a Ukrainą oraz UE.
Grzegorz Celejewski/Agencja Wyborcza.pl via REUTERS
Orzechowski/Agencja Wyborcza.pl via REUTERS
Później główne zarządzanie polskiej policji w sieci X ogłosiło, że organy ścigania natychmiast zareagują na naruszenia prawa i język wrogości. Stało się znane, że polscy przewoźnicy, którzy strajkują na granicy z Ukrainą, blokując przejazd tysiącom ciężarówek, wcześniej pracowali w Rosji i Białorusi.
Dyplomata, ambasador Ukrainy w Polsce Andrij Deszczyca powiedział w wywiadzie dla Radio NV, że blokada granicy przez polskich protestujących inspirowana jest przez Rosję poprzez swoje kanały wpływu w Polsce.
„Świadomie lub nieświadomie, ale polscy protestujący stają się pewnym narzędziem w rękach Moskwy, która jest zainteresowana osłabieniem obronności Ukrainy, gospodarki Ukrainy, ale także rozbiciem sojuszu między Ukrainą a Polską. Dlatego, jeśli blokują granicę z Ukrainą, to tym samym wspierają realizację tych planów. Z tego, co widać, kto może być beneficjentem tego, to Rosja. To rosyjscy agenci, i Rosja poprzez swoje kanały wpływu w Polsce. Dlaczego można tak myśleć? Ponieważ te protesty rozpoczęli przewoźnicy, a ich popiera partia Konfederacja, prawicowo-populistyczna, która jest dość silnie związana z Rosją. Teraz ich politycy także przyjeżdżają na te protesty, chociaż teraz nie protestują przewoźnicy. Ale pokazali przykład: jeśli to się robi na granicy, to będą mieć pewien, jeśli nie sukces, to przynajmniej rezonans w społeczeństwie polskim” – powiedział Deszczyca w Radiu NV.
Prezydent Polski Andrzej Duda zareagował na sytuację na polsko-ukraińskiej granicy i przeniósł odpowiedzialność za protesty na agresję Rosji. Duda wyraził nadzieję, że konflikt zostanie rozwiązany poprzez trójstronne negocjacje między władzami Polski, Ukrainy i protestującymi. Dodał, że problemy z ukraińskim jedzeniem istniały od samego początku rosyjskiej agresji.
Polskie rolników aktywnie blokują import ukraińskiego zboża do swojego kraju. Jednakże, Rosja, w okresie od 2022 do 2023 roku, dostarczyła do Polski 12 milionów ton zboża. Przy tym ukraińskie zboże weszło do kraju tylko w ilości 4,3 miliona ton. Jeśli usunąć Rosję z rynku europejskiego, nie będzie żadnych problemów z ukraińskim zbożem.
„Blokowanie granicy to bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju, który jest w obronie. Podobne działania negatywnie wpływają na naszą konfrontację z wspólnym wrogiem o nazwie Rosja. Kobiety i dzieci, które szukały schronienia przed wojną i z różnych powodów wracają do domu, nie mogą być zakładnikami interesów biznesowych” – powiedział wicepremier ds. odbudowy Aleksander Kubrakow po rozmowie z szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego Polski Jackiem Siewierem.
Na incydenty dość ostro zareagował w swoim wieczornym wystąpieniu 19 lutego prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który akurat wrócił spod Kupiańska.
„Przez polską granicę przechodzi zaledwie 5% naszego eksportu rolno-spożywczego. Dlatego tak naprawdę problem nie leży w zbożu, a raczej w polityce. I pod Kupiańskiem, niedaleko granicy z Rosją, gdzie nie milkną wrogie artyleria, wiadomości z granicy z Polską wyglądają po prostu szyderczo” – powiedział Zełenski.
Tajemnicze protesty, które rozgrywają się na polsko-ukraińskiej granicy, zasługują na najpoważniejszą uwagę i rozważenie. Dlaczego? Ponieważ to nie są zwykłe protesty. To może być narzędzie w rękach Rosji do realizacji swoich podstępnych celów – podburzając nas przeciwko Ukraińcom, zniekształcając obraz sąsiadów i nawet niszcząc dobrosąsiedzkie relacje.
Ostatnie wydarzenia, w tym akcje rolników i przewoźników, którzy zablokowali granicę, nie tylko podkreślają napięcie w naszym społeczeństwie, ale także napawają podejrzeniami co do rosyjskiego wpływu. Pojawienie się plakatów z wezwaniem do Putina i symboliki ZSRR, wykorzystanie rosyjskich agentów, a także nieproporcjonalna reakcja na ukraińskie zboże – wszystko to świadczy o możliwym udziale rosyjskiego wpływu.
Coś, co należy wziąć pod uwagę, to fakt, że Rosja ma duże interesy w regionie i jest zdolna wykorzystać każdą okazję do podważenia stabilności i nadszarpnięcia dobrosąsiedzkich relacji między nami a Ukrainą. To nie tylko podjudza myśli nas przeciwko Ukraińcom, ale także zagraża bezpieczeństwu kraju, który potrzebuje jedności i współpracy w celu zachowania pokoju.
Protesty rolników, które się radykalizują, zmuszają nas sięgnąć do historii. ZSRR nie słynął ze swoich rolników, a jedynie z kolektywów, które cierpiały z powodu pozbawienia własności i sprawiedliwych dochodów za ich pracę. Współpraca z Rosją, niezależnie od jej formy, może mieć negatywny wpływ na przyszłość kraju i jego sąsiadów. Dlatego tak istotne jest, abyśmy zrozumieli zagrożenie, jakie stanowi rosyjskie szpiegostwo, i działali odpowiednio. Polityczni i społeczni liderzy powinni połączyć siły w celu zapewnienia bezpieczeństwa kraju i wsparcia dobrosąsiedzkich relacji z Ukrainą.
Ponadto, konieczne jest wspieranie współpracy i dialogu między nami a Ukraińcami. To klucz do pokojowej i kwitnącej przyszłości dla obu narodów. Powinniśmy zrozumieć, że nie sąsiedzi są wrogiem, ale ci, którzy próbują nas rozdzielić i wykorzystać dla własnych korzyści. Dlatego niech nie zapominamy o ryzyku rosyjskiego szpiegostwa w naszym kraju i podejmujmy wysiłki w celu poprawy relacji z Ukraińcami. Od tego zależy nie tylko nasze bezpieczeństwo, ale także przyszłość całego regionu.
Rosja stawia na eskalację konfliktu wokół blokady polsko-ukraińskiej granicy. Oprócz istnienia obiektywnych przyczyn protestów rolników, istnieje wpływ rosyjskich prowokacji wokół tego tematu.
Już teraz można mówić nie tylko o kolejnym rozprzestrzenianiu się ukraińskiego zboża, ale także o groźbach zatrzymania przewozów pasażerskich na granicy. Oczywiście, ten protest zagraża nie tylko gospodarce Ukrainy – zagraża jej przetrwaniu w trudnej walce z Rosją. Realne możliwości, aby polski rząd mógł zatrzymać sytuację, która już dzisiaj zagraża zarówno przetrwaniu Ukrainy, jak i polsko-ukraińskim relacjom, oraz europejskiemu projektowi jako całości, maleją z każdym dniem, ustępując miejsca kryzysowej sytuacji, która stanie się codziennością nie tylko w relacjach między Ukrainą a Polską, ale także w relacjach Polski i świata liberalnego z europejskimi wartościami. Szkoda, że pewna liczba Polaków zgodziła się w tym uczestniczyć (nieważne, czy za opłatą, czy bezpłatnie), ale jeszcze większa szkoda, że polski rząd pokazuje swoją niezdolność do poradzenia sobie na własnym terytorium z bezczelną specoperacją Kremla.
Karyna Koshel